Legia wygrywa (znowu). 4/4 zwycięstwa w Lidze Konferencji


Legia Warszawa wygrała kolejny mecz. Tym razem z Omonią Nikozja 3:0

29 listopada 2024 Legia wygrywa (znowu). 4/4 zwycięstwa w Lidze Konferencji
Janusz Partyka / Legia Warszawa

Legia Warszawa zachwyca w Lidze Konferencji Europy i po raz kolejny wygrała swój mecz. W sumie już czwarte z czterech dotychczasowych starć, a biorąc pod uwagę również bilans bramkowy, „Wojskowi” są prawie najlepsi w całych rozgrywkach. Jeszcze większe wrażenie robi to,  że Legia nie straciła choćby jednego gola w fazie ligowej. W 4. kolejce ograła Omonię Nikozja 3:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia ma swoje problemy, natomiast sportowo się jak najbardziej w ostatnim czasie broni. Pomijając wpadkę z Lechem Poznań sprzed przerwy reprezentacyjnej, drużyna Goncalo Feio wygląda dobrze i skutecznie punktuje.

Efektem 12 punktów w Lidze Konferencji Europy i prawie pewny awans do następnej rundy. Są powody do optymizmu.

Zanim przejdziemy do najważniejszej części artykułu, należy wspomnieć o skandalicznej oprawie kibiców gospodarzy. Sympatycy Omonii Nikozja wywiesili plakaty z wizerunkiem Che Guevary, takie z sierpem i młotem, czy też baner z napisem: „W 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”… Chyba nie wymaga to dodatkowego komentarza. Okropne zachowanie Cypryjczyków, o którym napisaliśmy, gdyż uważamy, że wymaga ono potępienia.

11:0

Ten dość enigmatyczny tytuł akapitu to bilans bramkowy Legii Warszawa po czterech meczach w Lidze Konferencji Europy. Tak, Legia jeszcze nie straciła w tych rozgrywkach bramki. Mało tego! Spośród wszystkich grających w europejskich pucharach 108 drużyn (Liga Mistrzów, Liga Europy i Liga Konferencji) bramki nie stracili jedynie Inter oraz właśnie „Wojskowi”. Robi wrażenie? Jeżeli nie, to przedstawimy jeszcze jedną statystykę. Legia zaliczyła 10. mecz bez porażki w Europie, co jest już w tej chwili najlepszym wynikiem w historii polskiego klubu w europejskich pucharach. Jeszcze coś? Legia ma prawie największe szanse na zajęcie miejsca w top 8 w fazie ligowej. W zasadzie do zapewnienia sobie miejsca w tej czołówce wystarczyć może nawet remis bądź choćby gorsza dyspozycja bezpośrednich rywali w walce o top 8.

Naprawdę gra warszawiaków cieszy oko. Nawet jeżeli nie w każdym momencie tego sezonu wyglądała dobrze… W tej chwili nie ma jednak powodu do pesymizmu, wręcz przeciwnie. Choć wciąż trzeba patrzeć na ligę, w której położenie podopiecznych Feio nie jest najlepsze, należy docenić to, że na arenie międzynarodowej nas świetnie reprezentują. Nie tylko zdobywają punkty do rankingu. Również budują wizerunek PKO BP Ekstraklasy jako ligi złożonej z solidnych zespołów, które mogą utrzeć nosa lepszym i w których grają naprawdę nieźli zawodnicy. W sumie taka jest prawda :)

Brawo, Goncalo Feio! Brawo, Legia!

Goncalo Feio miał bardzo wyboisty czas na początku tego sezonu. Niebywałe jest to, że najpierw ten kryzys wytrzymał, następnie go zażegnał, a w finale był w stanie przekuć go w sukces… Sukces, za jaki niewątpliwie można uznać 2. miejsce w tabeli fazy ligowej Ligi Konferencji Europy. Pomimo że kadra ma bardzo dużo deficytów i pomimo że musi łączyć grę na trzech frontach. Co ważne, żaden z nich przez to nie cierpi. Oczywiście, Lech Poznań uciekł w PKO BP Ekstraklasie. Z drugiej strony „Wojskowi” punktują ostatnio dobrze i próbują gonić rywali z Wielkopolski. Dodatkowo dalej są w grze o Puchar Polski, w którym przez odpadnięcie wielu kandydatów do końcowego triumfu to oni są dość jednoznacznymi faworytami. Nie wszystko jeszcze stracone…

Wracając już do samej Ligi Konferencji, na której głównie się skupiamy, warto powiedzieć, że Legia nie tylko dobrze wygląda w defensywie, którą każdy się zachwyca. Feio stworzył zespół głodny goli. Nawet wtedy, kiedy zwycięstwo w danym meczu wydaje się pewne. Tego wielu polskim zespołom (nawet Legii sprzed roku) brakowało. Zestawiając tę drużynę z tamtą, trudno powiedzieć, że w personaliach wygląda lepiej. Przede wszystkim jednak prezentuje się lepiej. Oczywiście, ma łatwiejszych rywali, natomiast trzeba odnotować to, że nie jest to pragmatycznie grająca drużyna, pomimo że czyste konta w każdym meczu mogą trochę zakrzywić rzeczywistość. Legia Warszawa straciła najmniej goli, a w statystyce strzelonych bramek jest… druga. Jedynie Chelsea, która znacząco wystaje ponad poziom Ligi Konferencji, nad nią góruje. To chyba jednoznacznie wskazuje nam, że Legia nie chowa się za podwójną gardą i walczy. A to nie dość, że jest skuteczne, to jeszcze atrakcyjne.

Augustyniak niespodziewanym bohaterem

Każdy mecz ma swoich bohaterów, a w meczu z Omonią Nikozja poza klasycznym świetnym występem Rubena Vinagre czy Pawła Wszołka należy docenić Rafała Augustyniaka. Augustyniaka, który po poprzednim bardzo przeciętnym sezonie nareszcie zaczął grać na miarę oczekiwań. Nie jest szczególnie szybki i zwrotny, ale bardzo inteligentny i skuteczny w fazie budowania ataku. Piękna asysta do Szczepaniaka była tylko znakomitym zwieńczeniem występu. Meczem tym pokazał, że na tę chwilę jest najlepszym zawodnikiem „Wojskowych” na pozycji nr 6, która od dłuższego czasu jest utrapieniem. Umówmy się – konkurencji też nie ma zbyt dużej. Niemniej przynajmniej pod nieobecność Maxiego Oyedele może dawać dużo pewności. Dużo więcej niż taki Goncalves czy Celhaka. A także niż Kapustka, który swego czasu był testowany na tej pozycji.


Jeżeli jest odpowiednio opakowany innymi zawodnikami obok, może być przydatny. Bo tak jak wspomnieliśmy – ma swoje wady natury czysto fizycznej. Docelowo i tak Oyedele będzie podstawowym piłkarzem. Augustyniaka chcieliśmy jednak docenić, gdyż wydaje się, że to on jest największym wygranym tego meczu. Z pewnością zyskał w notowaniach. I kibiców, i samego trenera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze