Legia-Widzew, odkurzony klasyk lat 90.


Stary hit nie rdzewieje – chciałoby się sparafrazować znane przysłowie. Widzew od czasów hitów z końcówki ubiegłego wieku stracił sporo blasku, ale mecze łodzian z warszawiakami nadal budzą olbrzymie emocje. 13. kolejka z pewnością nie będzie pechowa dla neutralnych kibiców, przecież potyczki legionistów z widzewiakami od zawsze cieszyły się sławą spotkań, które po prostu TRZEBA obejrzeć.


Udostępnij na Udostępnij na

Wielkimi krokami zbliżamy się do 13. kolejki najpopularniejszej ligi w Polsce, czyli piłkarskiej ekstraklasy. Zaraz po spotkaniu w Kielcach przenosimy się do Warszawy, gdzie miejscowa Legia podejmie Widzew. Gdyby piątkowy mecz był rozgrywany kilkanaście lat temu, to mówilibyśmy o nim tylko w kontekście hitu rundy czy nawet sezonu. Niestety, lata świetności Widzewa już minęły i wieczorna potyczka może być nazywana hitem, ale co najwyżej kolejki.

Piłkarze stołecznego klubu podchodzą do tej rywalizacji w dużo lepszych humorach, w końcu pokonali tydzień temu Lecha, i to na jego własnym stadionie, aż 3:1. Oczywiście warszawianie piastują fotel lidera z trzypunktową przewagą nad drugą w tabeli Polonią. Z kolei Widzew po świetnym początku ostatnio mocno dołuje. Ostatnie zwycięstwo widzewiacy odnieśli bowiem… w 8. kolejce, wtedy właśnie zdołali wygrać w Gliwicach z Piastem. Od tego czasu przegrywali z Wisłą, Lechem i Lechią, a raz udało im się zremisować z Jagiellonią.

Jeżeli chodzi o historię meczów, w których legioniści rywalizowali z widzewiakami, to ci drudzy zrobiliby najlepiej, gdyby… po prostu na nią nie patrzyli. 28-18-18 na korzyść Legii plus bilans bramkowy 94-59. Dodatkowo łodzianie nie wygrali z „Wojskowymi” od 4605 dni, od czasu, gdy w sezonie 1999/2000 widzewiacy zwyciężyli u siebie 3:2. Jak odległe to były czasy, najlepiej obrazuje lista strzelców z tamtego pojedynku – Dariusz Gęsior, Marcin Zając (dwie bramki), Marcin Mięciel i Sylwester Czereszewski. Kiedy to było, kiedy to było…

Jednak starsi kibice Widzewa zapewne dobrze pamiętają mecz z 1997 roku. Wtedy Legia prowadziła u siebie już 2:0 po golach Kucharskiego i Czereszewskiego. Do końca pozostawały już tylko cztery minuty. Goście jednak strzelili przez te 240 sekund trzy bramki (Majak, Gęsior, Michalczuk) i tym samym zapewnili sobie tytuł mistrza Polski. Dodajmy, że było to ostatnie mistrzostwo Polski, jakim może pochwalić się zespół z Łodzi.

Wolski, Efir, Saganowski – tę listę chyba już wszyscy znają na pamięć i nie trzeba mówić, że z uwagi na problemy zdrowotne nie zobaczymy żadnego z tych zawodników. Jednak coraz więcej mówi się o powrocie na boisko „Sagana”, którego być może zobaczymy jeszcze w tej rundzie. Ostatnio do kontuzjowanych legionistów dołączył Ivica Vrdoljak, który przez uraz ścięgna Achillesa opuścił ostatni mecz z Lechem i prawdopodobnie nie zobaczymy go na boisku również w piątek. Z kolei trener Mroczkowski na pewno nie będzie mógł skorzystać z usług Adama Banasiaka, który pauzuje za czerwoną kartkę. Szkoleniowiec łodzian musi się także pogodzić z faktem, że jeszcze przez długi czas nie wpisze do protokołu meczowego Macieja Mielcarza, który zaczął już kilkumiesięczną rehabilitację po operacji więzadeł krzyżowych. Za to w Warszawie będziemy mogli oglądać popisy Mariusza Rybickiego, który wraca do składu Widzewa po krótkiej pauzie spowodowanej kontuzją.

To spotkanie zapowiadałoby się jeszcze goręcej, gdyby nie to, że przy Łazienkowskiej zabraknie kibiców gości. Jednak i bez tego możemy spodziewać się arcyciekawej rywalizacji, w końcu mecze Legii z Widzewem to nie byle jakie spotkania. Niech piłkarze odkurzą ten stary hit i dorównają spotkaniom sprzed lat. Rozjemcą tego starcia będzie Paweł Gil, który wraz z pięcioma sędziami popilnuje porządku na boisku. Początek spotkania w piątek o 20:45 na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, a my zapraszamy na relację LIVE z tego meczu na wortalu iGol.pl!

Najnowsze