Legia Warszawa tym razem musi wygrać! Ale co trzeba poprawić?


Legia Warszawa osiągnęła w pierwszym meczu z Ordabasami Szymkent trochę kompromitujący wynik, ponieważ zaledwie zremisowała z Kazachami 2:2. Rewanż w stolicy Polski musi być lepszy

3 sierpnia 2023 Legia Warszawa tym razem musi wygrać! Ale co trzeba poprawić?
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Legia Warszawa, Raków Częstochowa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin – to te cztery ekipy reprezentują w tym sezonie ekstraklasowe drużyny na arenie międzynarodowej. Z jakimi skutkami przynajmniej na razie? Tylko na obecnym etapie dobrymi! Trzy zwycięstwa... i jeden remis, należący do bohatera tego artykułu. Legia Warszawa tylko zremisowała z dużo słabszymi od niej na papierze Ordabasami Szymkent 2:2...


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa to klub, od którego w Polsce z racji na markę i dokonania historyczne oczekuje się najwięcej. I w ekstraklasie, w której swego czasu była małym hegemonem, i w europejskich pucharach. W nich nie zawsze zachodziła daleko, natomiast to do niej należą okazałe sukcesy w XXI wieku takie, jak faza grupowa Ligi Mistrzów czy dojście do 1/16 finału Ligi Europy.

Żeby być obiektywnym, trzeba jednak wspomnieć o jeszcze jednym fakcie.. Jednocześnie po części też przez częstotliwość grania Legia kompromitowała się na europejskich boiskach najczęściej z polskich klubów. F91 Dudelange, Sheriff Tyraspol czy Karabach Agdam to kluby, które do dziś „Wojskowym” kojarzą się z najgorszym. Czy podobnego kalibru kompromitacją był remis z Ordabasami Szymkent? Jeżeli Legii nie uda się awansować, jak najbardziej możemy wliczyć i ten zespół w to grono… Dlatego trzeba wygrać!

Dlaczego Legia musi awansować?

Legia Warszawa nie ma żadnego usprawiedliwienia za poprzedni słaby występ przeciwko Ordabasom Szymkent. Ani żaden zawodnik nie pauzował, ani kazachski zespół nie dysponuje wielką jakością, ani to nie był nawet jakiś wybitny mecz w wykonaniu naszych rywali. Po prostu wicemistrz Polski zaprezentował się bardzo słabo i zasłużenie nie wygrał tamtego wieczoru.

Można wręcz zastanawiać, czy zasłużenie nie przegrał z racji gola po ewidentnym wyjściu na pozycję spaloną przez Blaza Kramera. Wynik ten był, patrząc na grę „Wojskowych”, słodko-gorzki. Dobrze, że nie przegraliśmy, ale naprawdę powinniśmy ugrać więcej. Szczególnie mając wzgląd na sytuacje, jakie zostały marnowane przez warszawiaków.

Dlatego w rewanżowym starciu nie ma zmiłuj. Legia jest faworytem i musi awansować. Dla siebie, aby uregulować klubowy budżet, i dla całej piłkarskiej Polski. Bo jak wiemy, każde gole, zwycięstwa i awanse przyczyniają się do wzrostu naszej lokalnej ligi w rankingu UEFA. W tej chwili Polska zajmuje w nim 22. miejsce. Pewna zmiana nastąpi od 17. lokaty i choć szanse na to, aby osiągnąć to już w tym roku są tylko matematyczne, wciąż trzeba myśleć, aby piąć się po tej tabeli nawet stopniowo.

Na tym miejscu mistrz kraju będzie zaczynał swoje zmagania w eliminacjach do Ligi Mistrzów od II rundy, a nie jak teraz od I. Dla pocieszenia możemy powiedzieć, że Polska świetnie punktuje w tym i w poprzednim sezonie. W zeszłorocznych rozgrywkach od nas lepiej wypadły tylko ligi angielska, włoska, niemiecka, hiszpańska, belgijska, holenderska, francuska, portugalska, turecka i szwajcarska… w całej Europie! Świetny wynik, a w tym roku są perspektywy na lepszy.

Ale trzeba wyciągnąć wnioski

Piłkarze zawinili – nie ma wątpliwości. Wszystko zaczyna się jednak od trenera i jego wyborów personalnych… Te nie w przypadku każdego piłkarza desygnowanego na pierwszy mecz z Ordabasami możemy ocenić pozytywnie. Postawienie na Celhakę było chyba największą pomyłką. Jeżeli dołożymy do tego słabego występu Albańczyka jeszcze gorsze w wykonaniu obrony i bramkarza Kacpra Tobiasza, tworzy nam się tu naprawdę słaby obraz defensywy.

Zawinił niemal każdy gracz, który był odpowiedzialny za ten element gry. Słabe interwencje golkipera, czasem nawet przegrywanie przewagi w środku pola i koszmarna bierność obrońców, którzy wyglądali w wielu fragmentach, jakby wrócili do grania po bardzo długiej przerwie i braku jakiegokolwiek przygotowania.

Jeżeli więc Legia poprawi swoją przede wszystkim grę na tyłach, wszystko powinno, a nawet musi być dobrze. Piszemy „przede wszystkim”, ponieważ tam prezencja wicemistrza Polski głównie wyglądała źle. Nie zmienia to jednak faktu, iż ofensywna postawa „Wojskowych” również zawiodła. Może nawet nie, jeżeli chodzi o dystrybucję piłki w okolice bramki rywala. Bardziej chodzi o samo kończenie akcji, które było dalekie od ideału. Pekhart, Gual, Josue, a później wprowadzeni na boisko Gual, Kramer i Muci zagrali albo przeciętnie, albo słabo.

W każdym razie może poza Tomasem Pekhartem i Marciem Gualem całe to grono nie dało zbyt dużo. Już nawet pomijając koszmarnie wykończoną przez Blaza Kramera akcję w końcówce spotkania, a nawet to, że jego gol został zdobyty w sposób nieprawidłowy, bo z pozycji spalonej. To przyznają wszyscy… I kazachscy, i polscy kibice. Legia zagrała bardzo miernie również w tym elemencie gry.

Josue, wróć!

Josue to jedna z najbardziej polaryzujących postaci w polskiej piłce. Albo się go kocha, albo się go nienawidzi. Niemniej nawet krytycy zachowań Portugalczyka muszą przyznać, iż jego pozytywny wpływ na Legię był w poprzednim sezonie bardzo, ale to bardzo imponujący. Strzelał gole, asystował i gdy nawet nie zdobywał liczb, każdy wiedział, że wywoływał potężny impakt na zespół. Był dla „Wojskowych” sterem i okrętem.

Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Czemu był? Dlatego, że w nowy sezon wszedł dość przeciętnie, a jak na niego i bazując na standardach, do których on sam nas przyzwyczaił, słabo. Josue jest rzecz jasna w dalszym ciągu kapitanem i zawodnikiem grającym wszystko, ale niestety ostatnio mnożą mu się pomyłki. 32-latkowi można już na podstawie tych kilku zmagań w sezonie stworzyć jakąś kombinacje niecelnych zagrań. I z ŁKS-em, i w pierwszym meczu z Ordabasami Szymkent dało się zobaczyć taką tendencję.

Wypalenie czy po prostu słabsza forma? Raczej to drugie. Wciąż widać w nim przynajmniej zalążki tego, co prezentował na co dzień. Niemniej na pewno ten charakterystyczny przebłysk geniuszu pomocnika pomógłby uniknąć tego wstydliwego meczu w Szymkencie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze