Legia przegrywa z Termalicą. Warszawski obraz nędzy i rozpaczy


Legia Warszawa w ramach 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy podejmowała u siebie Bruk-Bet Termalicę Nieciecza na własnym stadionie. Ostatecznie poległa wynikiem 1:2

9 listopada 2025 Legia przegrywa z Termalicą. Warszawski obraz nędzy i rozpaczy
Janusz Partyka / Legia Warszawa

Ostatni raz Legia Warszawa wygrała mecz ligowy 28 września. Dziś tej złej passy przełamać się nie udało… Iñaki Astiz znowu przegrywa, notując swój trzeci mecz w roli trenera bez zwycięstwa. Aspiracjami Legii w tym sezonie były czołowe lokaty, tymczasem zajmuje odległe 10. miejsce w tabeli, ze stratą aż 12 punktów do lidera. Nie dzieje się dobrze… Trzy cenne — w kontekście walki o utrzymanie — punkty wyjechały do Niecieczy. Gole dla Termaliki zdobyli Krzysztof Kubica oraz Andrzej Trubeha, natomiast stołeczny klub odpowiedział jedynie trafieniem Ermaliego Krasniqiego, które ostatecznie okazało się jedynie bramką honorową.


Udostępnij na Udostępnij na

Umówmy się – mimo ostatniej słabej formy, Legia była zdecydowanym faworytem tego starcia. Mecz z Termalicą miał być dla niej nie tyle szansą na przełamanie, co wręcz obowiązkiem wywalczenia trzech punktów. „Słoniki” w żadnym aspekcie nie mają do Legii podjazdu – jak się jednak okazało, wszystko to tylko w teorii. Legia przegrała 1:2, a teraz czas na wnioski z tego spotkania.

Negatywna weryfikacja Astiza

Legia Warszawa w czasie kadencji Edwarda Iordanescu wyglądała okropnie. Brak pomysłu na grę z przodu, częste błędy w ustawieniu, ogólna beznadzieja. Tytularny obraz nędzy i rozpaczy. Jak możecie się domyślić, tytuł wciąż pozostaje aktualny.

Często mówi się o tzw. „efekcie nowej miotły”. W drużynie „Wojskowych”, trzeba przyznać, pojedyncze momenty się pojawiały (choćby przegrany mecz z Celje, w którym zespół zaprezentował się naprawdę dobrze). Ogólnie jednak nie zmieniło się właściwie nic. Legia próbuje, Astiz rotuje i szuka rozwiązań. Na razie jednak bez skutku. Frustracja i bezradność osiągnęły apogeum w starciu z Termalicą.

Porażka Legii wynikiem 1:2 jest wielopłaszczyznową tragedią „Wojskowych”. Cierpi klub, cierpią piłkarze, cierpią kibice, cierpi zarząd, którego decyzje kompletnie się nie bronią. Cierpi również tymczasowy trener Legii, Iñaki Astiz. Na ten moment Hiszpan jawi się jako szkoleniowiec, który nie potrafi radzić sobie z kryzysami. Złe dobory wyjściowych składów, błędne reakcje w czasie meczu, prowadzenie zespołu, który wygląda na boisku tak, jakby nie miał żadnej „mapy”.

A przecież mimo bardzo krótkiego stażu w roli pierwszego trenera, przez lata był asystentem i miał okazję uczyć się fachu od kolejnych szkoleniowców. Na razie jednak nie pokazał niczego pozytywnego. Nikt nie oczekuje rewolucji — raczej uporządkowania. A tego wciąż nie ma. I niestety, na poprawę na razie się nie zapowiada.

Legia nie ma pół zdrowego napastnika

„Przecież jest Rajović i Čolak” – mógłby powiedzieć ktoś, kto nie oglądał obu panów w akcji. Owszem, obaj byli na boisku. Owszem, obaj są napastnikami. Ale na tym lista plusów właściwie się kończy. Nie oceniamy jedynie meczu z Termalicą — przeciwnie, ten występ jedynie potwierdził to, co widzimy od tygodni: obaj są po prostu słabi.

Nikt nie wymaga, aby dorównali Jean-Pierrowi Nsame, który na początku sezonu niósł Legię na plecach, a dziś zmaga się z kontuzją. Oczekiwana była jednak podstawowa solidność. Wykorzystywanie sytuacji. Wygrywanie pojedynków. Rzeczy, które napastnik po prostu powinien robić.

Legia Warszawa/ Mateusz Kostrzewa

Čolaka można docenić jedynie za pierwsze minuty meczu — wyglądał przyzwoicie i oddał kąśliwy strzał głową. Rajovicia, pół żartem pół serio, za to, że wszedł i chwilę później Legia wyrównała na 1:1, a zespół zaczął kontrolować grę. Czy był w tym jego realny wpływ? Wątpliwe. Ale jeśli bardzo chcemy kogoś za coś wyróżnić — to tyle. Poza tym: dramat.

Nie dość, że obaj nie pomagają, to często wręcz przeszkadzają. Rajović, mając 196 cm wzrostu, powinien dominować w powietrzu, a każda wrzutka była jak podanie do rywala. Čolak z kolei notorycznie tracił piłkę i nie stworzył żadnego zagrożenia „po ziemi”. Rajović odbijał się od piłki, spóźniał się do podań, a kiedy już miał możliwość coś zrobić, podejmował złe decyzje.

I to ma być pierwszy wybór w ataku Legii?

Trudno w to uwierzyć, szczególnie z tego powodu, że klub raptem kilka miesięcy temu kompletnie przebudował formację ofensywną. Odeszli: Alfarela, Shkurin, Gual, Majchrzak i Pekhart. Do każdego można było mieć pretensje, nikt nie był gwiazdą ligi — ale każdy z nich dawał Legii po prostu więcej niż duet Čolak–Rajović. W czym obecni napastnicy są lepsi od któregokolwiek z tamtej piątki? Odpowiedź jest prosta – wydaje się, że w niczym.

Na kogo Legia może aktualnie liczyć?

Legia Warszawa zalicza beznadziejny czas i musi się jak najszybciej odbudować, jeżeli nie chce, aby był to kompletnie stracony sezon. A kolejny nawet bez europejskich pucharów. Są jednak postacie, które w Legii nawet w ostatnim czasie błyszczą i na których to powinno się opierać. Począwszy od meczu z Termalicą, tam zdecydowanie na tle reszty wyróżniał się Wojciech Urbański. Miewał przebłyski bardzo dobrej gry, pchając grę do przodu i będąc jedną z aktywniejszych postaci w ofensywie „Wojskowych”. Co wcale codziennością nie jest, zważywszy na fakt, że łącznie wychodził Urbański w pierwszym składzie tylko czterokrotnie. Nie cieszył się do tej pory zbyt dużym zaufaniem szkoleniowców – z Termalicą pokazał zaś, że warto dać mu szansę na dłużej.

Innym wyróżniającym się ostatnio graczem jest Ermal Krasniqi. Kosowianin zdobył gola z Widzewem i zagrał bardzo dobry mecz przeciwko Celje. Teraz, przeciwko Termalice również trzymał poziom, dokładając nawet gola. To jest naprawdę dobry, techniczny gracz. Problemem jest jedynie jego skuteczność – całościowo prezentuje się zaś ponadprzeciętnie.

Janusz Partyka / Legia Warszawa

W ostatnim czasie lepiej zaczyna wyglądać również Kacper Urbański. Choć jego wejście do zespołu z racji na wygórowane oczekiwania, mogło wiązać się z pewnym zawodem, ostatnio rzeczywiście zaczyna brać na siebie odpowiedzialność za grę – sam, z kilkoma innymi niezłymi graczami w formie, niczego jednak nie zdziała.

Legia jest aktualnie słaba, jednak ma fundamenty, na których może budować zespół. Tak jak powiedział trener Legii Warszawa (słowa poniżej), „Wojskowi” naprawdę mają jakość, co niejednokrotnie pokazali. Całość wymaga jednak odpowiedniego skalibrowania.

Oni potrafią grać, bo pokazali to nie raz. Ten aspekt mentalny trzeba poprawić. A jak? Każdy powinien mieć jakąś refleksję. Tu nie ma miejsca na ciągłe rozmowy. Trzeba pracować. Ciężko mi powiedzieć, czy to trener jest winny, czy zawodnicy. Od środka cały czas szukam pozytywów. Tak jak dzisiaj – są rzeczy, które ciężko wytłumaczyć. Inaki Astiz na pomeczowej konferencji, po spotkaniu Legia Warszawa 1:2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze