W ostatnim z niedzielnych spotkań 17. kolejki Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z Legią Warszawa. Choć bramek kibice zgromadzeni na Tarczyński Arena ostatecznie nie zobaczyli, to w samym spotkaniu działo się wyjątkowo dużo – nieuznany gol, spudłowany karny, racowisko i oprawa na uczczenie 75 lat wrocławian.
Remis ten sprawia, że Raków kończy rok z ogromną szansą na historyczne mistrzostwo Polski. Podopieczni Marka Papszuna mają już dziewięć punktów przewagi nad legionistami.
Świętowanie 75-lecia w zepsutych humorach
Starcie z Legią było dla Śląska ważne nie tylko z powodu prestiżu i historii, jaka łączy oba te kluby. Ostatni domowy mecz był także kulminacją świętowania 75-lecia „Wojskowych”. Zaproszenie na to spotkanie otrzymało kilka ważnych dla klubu postaci, a sam zespół wystąpił w specjalnych, okolicznościowych strojach. Na wyprodukowanych w zaledwie 750 egzemplarzach trykotach znaleźć można kilka szczegółów upamiętniających klubowy jubileusz.
🆕 Jubileuszowa koszulka na #WKS75 🇮🇹
⚫ Wyjątkowy trykot dla wyjątkowego klubu.
➡️ https://t.co/7Q0dAVfgik pic.twitter.com/6RHu0O116U
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) November 2, 2022
W ostatnim czasie natomiast w Śląsku mają miejsce różne zawirowania – od rozczarowującej gry i wyników, aż do skandalu rasistowskiego. Wszystko zaczęło się od rozczarowującego meczu w Legnicy i porażki z outsiderem ligi, Miedzią. Następnie męczarnie z czerwoną latarnią Fortuna 1. Ligi, Sandecją Nowy Sącz, zakończone rasistowskimi okrzykami ze strony wrocławskich kibiców. Mimo tego szkoleniowiec gospodarzy, Ivan Djurdjević, zachowuje optymistyczne podejście:
– Jeżeli spojrzymy wstecz – wygrana z Lechem, remis z Jagiellonią, wygrana z Wisłą Płock, przegrana z Miedzią i teraz mecz pucharowy, który sportowo wygraliśmy. Nie wiem, czy to jest aż takie wielkie wahanie, o którym się mówi. Wiemy, że w Śląsku Wrocław – jak w każdym klubie – chcemy wygrywać zawsze. Nikt nie chce przegrywać, ale w takim momencie, w jakim jesteśmy, czyli budowania zespołu, uważam, że widać duży postęp.
Legia chciała zakończyć rok z przytupem
Dla gości końcówka roku jest naprawdę dobra. Do Wrocławia przyjechali podbudowani zwycięstwem z Lechią Gdańsk po serii rzutów karnych. W lidze warszawianie spisują się równie dobrze. Ostatnią porażkę odnotowali 14 października w meczu z Wisłą Płock. Od tego czasu czterokrotnie wygrali, a także zanotowali jeden remis (na własnym stadionie z Pogonią Szczecin).
– Czeka nas bardzo ważny mecz, abyśmy ten rok mogli zamknąć w naprawdę dobry sposób. W piłce nożnej liczy się ostatnie wrażenie. Jeśli ktoś wygra trzy mecze z rzędu i przegra ostatni, to w pamięci zostaje ta porażka. Dlatego nasza motywacja jest ogromna, by dać z siebie wszystko, pokazać się z dobrej strony i zdobyć trzy punkty. Chcemy, aby drużyna i kibice mieli poczucie, że dokonaliśmy w tej rundzie więcej, niż oczekiwaliśmy na początku – mówił przed tym meczem szkoleniowiec gości, Kosta Runjaić.
Zarówno Śląsk, jak i Legia mogli po pierwszej połowie prowadzić
Elektryzujący hit nie rozczarował. W pierwszych 45 minutach działo się bardzo dużo. Legioniści mogli objąć prowadzenie już w pierwszej minucie, lecz dobrze tego dnia dysponowany był Rafał Leszczyński. Następnie do głosu doszli gospodarze. Najpierw minimalnie obok bramki uderzył Patrick Olsen, a następnie stuprocentową sytuację zmarnował Erik Exposito, uderzając z ostrego kąta za lekko, co pozwoliło Kacprowi Tobiaszowi na udaną interwencję.
Gdy Śląsk się rozpędzał i Exposito zaprzepaścił jeszcze jedną dogodną sytuację, Legia parę minut później wyszła z kontrą. Leszczyński zmuszony był do wyjścia z bramki, co zakończyło się faulem i rzutem karnym. Do „jedenastki” podszedł Josue, lecz Portugalczyk uderzył w słupek.
Oprawa kibiców Śląska Wrocław. #SLALEG pic.twitter.com/i81Hotsz3b
— Paweł Szeremeta (@PawelSzeremeta) November 13, 2022
Przez następnych kilkanaście minut gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Dopiero w 38. minucie John Yeboah mógł uszczęśliwić Tarczyński Arena, lecz jego strzał na słupek zdołał wybić Tobiasz. Zaledwie minutę później Josue umieścił piłkę w siatce po fenomenalnym strzale sprzed pola karnego, lecz jak pokazały powtórki, zawodnicy Runjaicia znajdowali się na pozycji spalonej. Do przerwy widniał więc bezbramkowy wynik. Obie drużyny – gdyby tylko sprzyjało im szczęście – mogły, a nawet powinny strzelić dwie, a może i trzy bramki.
Racowisko przerwało mecz, Śląsk sprawiedliwie dzieli się punktami z Legią
Druga część spotkania przyniosła znacznie mniej emocji. Pierwszą drużyną, która po zmianie stron miała dogodną sytuację, był Śląsk. W 53. minucie po rzucie rożnym wynikło spore zamieszanie i Tobiasz szczęśliwie w ostatnim momencie wybił piłkę z pola karnego. Następnie kibice Legii zadymili boisko, więc sędzia spotkania, Piotr Lasyk, zmuszony był do zarządzenia kilkunastominutowej przerwy. Gdy gra została wznowiona, na boisku działo się niewiele.
Dopiero na kilka minut przed końcem meczu Legia zdecydowanie doszła do głosu. Kilkoma wrzutkami w pole karne zagroziła bramce Leszczyńskiego, lecz obrońcy Śląska wykazali się dobrą koncentracją, wybijając bądź przejmując wszystkie piłki.
Festiwal niewykorzystanych szans. #ŚLĄLEG pic.twitter.com/mNVAWAbcnj
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) November 13, 2022
– Chcieliśmy w tak ważnym dla klubu dniu przede wszystkim zagrać dobry mecz, widowiskowy i przy okazji wygrać. Wszystko się udało oprócz tego ostatniego. W mecz weszliśmy niedobrze. Jednak im dalej w las, tym graliśmy lepiej. Rzut karny i nieuznana bramka nas napędziły. Myślę, że ten wynik jest sprawiedliwy. Po statystykach widać, że tak jest. Dla nas najważniejsze, że w końcu zagraliśmy na „zero” z tyłu – powiedział na konferencji pomeczowej trener Śląska, Ivan Djurdjević.
Przerwa zimowa dobrze zrobi obu klubom. Choć Legia oddala się od mistrzostwa, to nie wiadomo, w jakiej formie będzie Raków po tak długiej przerwie. Śląsk z kolei przezimuje na mimo wszystko rozczarowującym, 11. miejscu w tabeli. Teraz czas na mistrzostwa świata, a zawodnicy PKO Ekstraklasy rozpoczynają wakacje.