Piłkarska wiosna za progiem, dlatego to najlepszy czas, by zastanowić się, kto ma największe szanse na zdobycie mistrzostwa Polski i... dlaczego to Legia stanie na najwyższym stopniu podium?
Tak. To już tuż, tuż. Mało sroga zima w ligowej piłce dobiega końca, a wiosna zbliża się wielkimi krokami. Polskie zespoły po odbyciu dalekich wojaży wracają do codziennej rzeczywistości i zaczną w końcu wyczekiwany przez wszystkich wyścig po mistrzostwo.
Ekstraklasa będzie jak zwykle… czasem nudna, czasem ciekawa. W rundzie rewanżowej zobaczymy świetne mecze i momenty uniesień poszczególnych zawodników, ale nie zabraknie też kiksów, potknięć i niecelnych podań. Taki urok.
W Poznaniu i Gdańsku prężą muskuły, stawiają sobie jasne i ambitne cele, jednak berło trafi do warszawskiej Legii. Dlaczego? Ano dlatego, że mimo wszystkich przeciwności i niedociągnięć warszawiacy mają wszystko, by znów być najlepsi.
Patryk Motyka, redaktor Onet Wiadomosci, a na co dzień chodząca encyklopedia polskiej piłki mówi: – Mistrzem zostanie Legia, bo obiektywnie patrząc, ma najsilniejszą kadrę. Na każdej pozycji jest po dwóch piłkarzy, którzy spełniają warunki klasy wyższej ligowej. Do tego w klubie jest trener, jakiego Legia najwyraźniej potrzebuje – ostatnim zamordystą tego typu był Stanisław Czerczesow i wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło.
– Strata goniących nie jest wcale mała. Do tego Piotr Stokowiec przyzwyczaił nas, że jego drużyny grają nieco słabiej na wiosnę, więc i Lechia powinna pogubić trochę punktów – dodaje Patryk.
Potknięcia innych to jednak nie wszystko, na co mogą liczyć legioniści. Przede wszystkim mogą liczyć na siebie. Potencjał kadry jak na polskie warunki jest ogromny, a trener Sa Pinto wyborów ma bez liku.
Jakimi atutami dysponują warszawiacy?
Ricardo Sa Pinto – Ryszard „wiedzący czego chce”
Kiedy jakiś polski trener potrafi trzymać zawodników za przysłowiowe „mordy”, zewsząd słychać ochy i achy. A to że nie da wejść sobie na głowę, że trzyma dyscyplinę, że tak powinno być. Dziwić może więc podejście wielu osób i negatywny odbiór Sa Pinto, kiedy ten robi podobne rzeczy…
Oczywiście Portugalczyka można nie lubić, ale szanować należy stosowane przez niego metody. Te nie są drastycznie inne od tych przyjętych za normalne w ligach uważanych w Polsce za lepsze od naszej. Dlatego… o co chodzi?
W Legii trener dostał do zrealizowania konkretny cel, jakim jest mistrzostwo Polski, i robi wszystko, co uważa za konieczne, by ten cel zrealizować. To on jest w tej szatni i to on jest osobą najlepiej znającą jej potrzeby.
Koniec pierwszego obozu to odpowiedni czas na podsumowanie. Podsumowuje oczywiście trener Ricardo Sa Pinto 📺⚽️💥 całość na naszym kanale YouTube ➡️ https://t.co/o5BpF7hdtA #LegiaCampPortugal pic.twitter.com/OF46DfEVdw
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) January 18, 2019
Rozliczać należy za wyniki – nie za to, w jaki sposób ktoś wypowiada się na konferencji prasowej – a te Sa Pinto ma dobre.
Za jego kadencji Legia poprawiła swoją fizyczność i zdobywa średnio 2,1 punktu na mecz. Rezultat dobry i podobny do tego za kadencji Stanisława Czerczesowa. Co więcej, na 20 meczów jego podopieczni przegrali tylko dwa, w większości z nich prezentując poukładaną piłkę.
Posiadanie na ławce akurat tego 46-latka jest niewątpliwym atutem klubu z Łazienkowskiej, o czym wcześniej wspomniał rownież Patryk Motyka.
Cafu i Martins – serce i rozum
Duet pomocników Legii jest jak rozum i serce z popularnej swego czasu reklamy Telekomunikacji Polskiej. Mający za sobą grę w Sportingu Lizbona Andre z meczu na mecz rozkręcał się, a założyć należy również, że jeszcze nie pokazał wszystkiego, co potrafi.
Cafu. Filar. Jeden z najbardziej produktywnych graczy drugiej lini w naszym kraju. Ba! Nie ma w Polsce zespołu ze ścisłej czołówki, który nie chciałby mieć tego piłkarza u siebie. Serce Legii, dodatkowo z mocnymi płucami.
Jak Cafu uderzy to można tylko przyklasnąć. 👏💣 #LegiaCampPortugal
Zobaczcie film z dzisiejszego treningu ➡ https://t.co/KaG4DYRlqS
Wideo: @kubagolas pic.twitter.com/2gzrCPZdWY— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) January 27, 2019
Obaj zdrowi i w formie są w stanie pociągnąć warszawski wózek do upragnionej mety.
Michał Kucharczyk – pot i krew
O Kucharczyku mówić można różne rzeczy. Można go lubić lub nie, ale oddać mu należy, że bez niego ta drużyna to już nie to samo. Zadziorny, czasem nonszalancki, potrafiący ciągnąć zespół w newralgicznych momentach i przede wszystkim zostawiający na boisku dużo zdrowia.
Legionista. Da się pokroić za ten klub i zrobi wszystko, by pomóc w zdobyciu kolejnego trofeum.
Ciekawym jest, czy trener przestawi Kucharczyka na pozycję bocznego obrońcy, jak miało to miejsce w sparingach. Jeżeli tak się stanie, to w lidze możemy zostać świadkami casusu podobnego do Piszczka. „Kuchy” ma walory, które mogą uczynić z niego solidnego, jeśli nie dobrego, bocznego obrońcę, a przy tym może to wyjść na dobre drużynie.
Nieważne jednak, na jakiej Kucharczyk zagra pozycji. Gdziekolwiek by to nie było, pewnym jest, że pochodzący z Modlina gracz przeleje swój pot za kolejne zwycięstwa.
Sandro Kulenović – to może być jego czas
Młody Chorwat coraz śmielej puka do pierwszego składu Legii, a po odejściu Kante i przy niewiadomej sytuacji Carlitosa (transfer do USA?) to on może być pierwszym wyborem. Portugalski szkoleniowiec nie boi się stawiać na młodziana, a zewsząd słychać głosy o jego ogromnym potencjale. Nie tylko w Polsce, bo „szalał” również we Włoszech, kiedy w barwach Juventusu strzelał na przykład na prestiżowym turnieju Torneo di Viareggio.
Sandro Kulenović kończy dziś 19 lat. Sandro, życzymy ci wszystkiego co naj(L)epsze, zdrowia oraz samych sukcesów w barwach Klubu z Łazienkowskiej! 🎁 pic.twitter.com/fnI1fgloIr
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) December 4, 2018
Kulenović wykorzystuje swoje szanse i kto wie, czy w rundzie wiosennej nie objawi się w lidze jako konkretny egzekutor. W Warszawie na to liczą!
Dominik Nagy – Węgier nie jest już nagi
Polski początek Węgra nie należał do tych z serii cudownych. Na dobre zadomowił się po powrocie z wypożyczenia do Ferencvarosu, a jego obecna forma może imponować.
25 spotkań rozegranych w tym sezonie, siedem asyst i cztery bramki. W końcu dobra gra tego zawodnika przekłada się na liczby, a on sam jest jedną z ważniejszych postaci układanki Sa Pinto.
Reprezentując barwy stołecznego klubu, zdążył już zdobyć więcej bramek (11 w 54 meczach) niż w Ferencvarosie (68 spotkań i 6 goli). Wiosną na pewno coś do tego dorobku dołoży.
Sebastian Szymański – talent czystej miary
Jeden z większych talentów obecnych w polskiej piłce. Chłopak mający wszystko, by na poważnie zaistnieć.
– Sebastian Szymański to bez wątpienia jeden z największych talentów w polskiej piłce. Kibice często patrzą na niego wyłącznie przez pryzmat „liczb”. Tych może jeszcze nie ma, niemniej naprawdę jest to gość, na którym za kilka lat będzie można opierać grę kadry. Dajmy mu jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy i będzie gotowy na wyjazd do topowej ligi – mówi cytowany wcześniej Motyka.
Sebastian dodaje Legii młodzieńczej fantazji, a w dłuższej perspektywie może dać również poważny finansowy zastrzyk.
Gracze to nie wszystko
Legia Warszawa to nie tylko zespół, który widzimy na boisku. To także największy i najprężniej działający polski klub piłkarski, który nawet mimo finansowych strat ma się dobrze (choć wielu chciałoby, żeby tak nie było).
Nie umniejszamy Lechii, Lechowi czy Wiśle – obiektywnie stwierdzamy fakt. Każdy z wymienionych klubów ma w Polsce swoją niepodważalną markę, cieszy się estymą i wspierają go rzesze kibiców. Legia jednak utrzymuje pewną stabilność od dłuższego czasu, a co się z tym wiąże, wpojone ma DNA sukcesu. Ktoś może też powiedzieć, że kierownictwo wykonuje nerwowe czy dziwne ruchy, ale analizując poczynania wszystkich pretendentów do mistrzostwa, roszady Legii wydają się mieć największy sens.
Na plus zaliczyć również należy zimowe przygotowania. Legia spędziła dwa obozy w Portugalii i jak doskonale wiadomo, wyszła na tym bardzo dobrze. Kiedy większość polskich ligowców podczas ulew w Turcji nie mogła normalnie odbywać zaplanowanych jednostek treningowych, gracze Sa Pinto cieszyli się piłką w blasku lekkiego portugalskiego słońca.
W Troi cisza i spokój, ale już za chwilę wracamy i ciężko pracujemy! 💪🌅 #LegiaCampPortugal
📸 @mat_kostrzewa pic.twitter.com/xe4TznxHsZ
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) January 20, 2019
Podsumowując, Legia ma największe szanse na ostateczny triumf. Stabilna kadra, chęć zwycięstwa… tak, mistrzowski puchar powędruje do Warszawy.
Wielkie brawa za przedstawienie danej sytuacji i szans klubu na zdobycie Mistrza Polski , wszystko pokazane w fajny sposób nie było tylko nic o transferach zimowych , ale wszystko fajnie i dobrze napisane
Artykul mocno tendncyjny taki okolowarszawski i nie jest powiedziane ze tytul trafi do Legii,bo Jaga mocno sie wzmocnila w zimie,Lech pod Nawalka tez bedzie zasuwal,a przeciez jest jeszcze lider jesieni Lechia Gdansk.
Dobrze Cię czytać szanowny Molnarze! Cieszymy się, że wracasz! ??
Legia jest mocna to fakt ale się potknie. Liczę że my będziemy w tym roku. Lech się nie liczy. Pokazali to wczoraj i bardzo się cieszę. CHWM
Lech zasuwa pod Nawałką... ohhh. Iskry aż widać LOL