Legendy Calcio #4: Złota Sampdoria


Wspomnienie najlepszej drużyny Sampdorii w historii klubu

4 listopada 2017 Legendy Calcio #4: Złota Sampdoria

Każdy klub na świecie miał w swojej historii taką złotą drużynę. Generację piłkarzy, którzy byli w stanie osiągnąć wszystko, nierzadko mimo przeciwności losu, jakie napotykali. Takie złote okresy miały kluby pokroju Barcelony, Realu Madryt czy Manchesteru United. Te mniejsze, jak choćby wielka Sampdoria lat 90., również doczekały się czasów świetności. Przed derbami Genui nowa "Sampa" będzie próbowała nawiązać do okresu gry takich zawodników jak Pagliuca, Mancini czy Vierchowod. 


Udostępnij na Udostępnij na

Przypomnijmy sobie zatem, jak wyglądała złota Sampdoria początku lat 90., której wielkość w tamtych czasach doprowadziła do finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych.

Drużynę buduj od bramki

Znakomitą drużynę buduje się od tyłu. Jest to stare jak świat porzekadło piłkarskie, które sprawdza się niemal zawsze. Taki cel przyświecał również Vujadinowi Boskovowi, który w okresie od 1986 do 1992 roku tworzył ówczesną potęgę ekipy ze Stadio Luigi Ferraris. Mało kto jednak spodziewał się, że zaledwie 21-letni wówczas Gianluca Pagliuca stanie się kimś w rodzaju opoki Grande Sampdorii przełomu lat 80. i 90. Trudno było w to wierzyć, ponieważ Pagliuca rozgrywał wtedy swój pierwszy sezon w rozgrywkach seniorów. Do tej pory grał wyłącznie w juniorach Bolonii.

Często jest jednak tak, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Ten trunek mógł śmiało wypić trener Boskov, który stworzył późniejszą legendę włoskiej bramki przed erą Buffona. To właśnie aktualny bramkarz Juventusu stał się naturalnym następcą Pagliuci w „Squadra Azzurra” mimo kilku świetnych konkurentów. Wcześniej jednak swoją wielkość we Włoszech tworzył Pagliuca. Kompletnie nikt się nie spodziewał, że ten chłopak będzie mógł się równać z takimi tuzami bramkarskimi jak choćby Walter Zenga. Gianluca musiał tworzyć własną markę, co mu się rzeczywiście udało. Zwłaszcza że pierwsze dwa sezony przesiedział na ławce.

Z czasem jednak trener Boskov przekonał się do młodego Pagliuci i od tej pory jeden z legendarnych golkiperów reprezentacji Włoch był już pełnoprawnym członkiem pierwszej jedenastki „Sampy”. W końcu doprowadziło to do tego, że Gianluca stał się jednym z najlepszych bramkarzy w Serie A, co później poskutkowało zdobytym przez Sampdorię w 1991 roku scudetto.

Złota Sampdoria=złota obrona

Złota Sampdoria lat 90. nie istniałaby bez znakomitej linii defensywnej. Włoskie drużyny od zawsze były znane z tego, że tworzyły szczelne bloki obronne wzorowane na filozofii „catenaccio”. Taki pomysł również narodził się w głowie Vujadina Boskova, który mimo że będąc piłkarzem, grał na pozycji pomocnika, postanowił stworzyć świetną defensywę. To udało się wręcz wzorcowo, ponieważ Sampdoria była drugim zespołem w Serie A z najmniejszą liczbą straconych bramek (24). Mniej stracił tylko wicemistrz Włoch, Milan, który wpuścił 19 goli.

Kto zatem stanowił o sile złotej obrony Sampdorii? Tworzyło ją głównie trzech piłkarzy, podobnie jak w Juventusie ery Antonio Conte. W latach 90. we Włoszech, tak jak obecnie, było popularne stosowanie ustawienia 1-3-5-2. Trzech gigantów linii defensywnej Sampdorii, którzy mieli ogromny wpływ na sukces drużyny z Genui, to Pietro Vierchowod, Moreno Mannini i Marco Lanna. Szczególnie cenionym w Serie A był Vierchowod, który grał choćby w Romie czy Juventusie. Swoją markę w Genui musiał jednak bardzo długo budować, ponieważ był często wypożyczany. To podziałało na Włocha wręcz wzorowo, ponieważ później stał się zaporą nie do przejścia dla rywali.

Środek pola Sampdorii

Bardzo zawężona linia pomocy, złożona z pięciu naprawdę dobrych zawodników, stwarza nawet najlepszej ofensywie ogromne problemy. Każdy wtedy zastanawia się, jak przejść tak dobrze zorganizowaną formację i strzelić gola przeciwnikowi. Takie wątpliwości mieli z pewnością w sezonie 1990/1991 rywale Sampdorii, którzy gdy tylko stanęli naprzeciwko ich linii pomocy, mieli obawy, jak ich pokonać. Formacja ta tworzona była przez takich zawodników jak Srecko Katanec, Giovanni Invernizzi, Ołeksyj Mychajłyczenko, Fausto Pari i Giuseppe Dossena.

Każdy z nich był inny, co tylko utrudniało rywalowi rozszyfrowanie gry Sampdorii. Znalazło się miejsce zarówno dla typowo defensywnych Pariego i Kataneca, ale również dla bardziej ofensywnego Mychajłyczenki. Była to wybuchowa mieszanka rutyny z młodością, która dała piorunujący efekt. Sampdoria w tamtym okresie porywała widzów. Swoim polotem i dużą skutecznością zachwycała kibiców nie tylko w Genui, ale i całych Włoszech. Efektem fantastycznej gry „Sampy” było scudetto i późniejsza fantastyczna gra w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych. Między innymi dzięki tej piątce piłkarzy Sampdoria była w stanie dwukrotnie pokonać mistrza Włoch i Europy z sezonu 1989/1990, AC Milan.

Mancini–Vialli, czyli Złota Sampdoria i jej strzelby

Nie byłoby 57 bramek w sezonie 1990/1991 dla Sampdorii, gdyby nie duet fantastycznych napastników – Roberto Mancini i Gianluca Vialli. Obaj okrzepnięci snajperzy, którzy zaczynali wchodzić w najlepszy dla piłkarza okres kariery, raz po raz rozrywali siatkę przeciwnika. Dla Vialliego gra w Sampdorii okazała się startem do znakomitej kariery zwieńczonej choćby Pucharem Europy zdobytym w barwach Juventusu w 1996 roku. Mancini z kolei tylko umacniał swoją i tak mocną pozycję w rankingu najlepszych napastników Serie A.

Mancini i Vialli mieli ogromny wpływ na poczynania ofensywne Sampdorii. Rzadko kiedy zdarza się, by w 22-osobowej kadrze dwóch zawodników zdołało strzelić aż 54% z całkowitej liczby bramek drużyny. Szczególne oklaski należą się tutaj Vialliemu, który zdobył 19 goli, co musiało zwrócić uwagę wielkich klubów, nie tylko tych włoskich. Sampdoria miała ogromne szczęście, ponieważ miała w swoim zespole piłkarzy, którzy robili ogromną różnicę.

Finał Pucharu Europy Mistrzów Krajowych

Po zdobyciu w 1991 roku scudetto Sampdoria dostąpiła po raz pierwszy i jak dotąd jedyny zaszczytu uczestnictwa w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych. Odpowiednik aktualnej Ligi Mistrzów zakładał, jak sama nazwa wskazuje, że w tych rozgrywkach mogą grać wyłącznie mistrzowie swoich lig. Miało się to zmienić po sezonie 1991/1992, w którym Sampdoria w ostatnim finale PEMK zmierzyła się z Barceloną prowadzoną wtedy przez nieżyjącego już Johana Cruyffa.

Złota Sampdoria oczywiście nie była traktowana jako faworyt starcia z Barceloną. W końcu klub z Katalonii był bardziej utytułowany i doświadczony na arenie międzynarodowej. Sampdoria jednak nic sobie z tego nie robiła i postawiła trudne warunki podopiecznym legendarnego Cruyffa. Piłkarze Boskova trzymali się dzielnie aż do 112. minuty, gdy złotym strzałem popisał się Ronald Koeman, zapewniając tym samym ostatni w historii Puchar Europy Mistrzów Krajowych Barcelonie. Od tej pory niestety Sampdoria nigdy już nie nawiązała do tamtych legendarnych czasów. Wydaje się jednak, że aktualnie grająca generacja piłkarzy może przywrócić kibicom „Sampy” nadzieję na powrót do lepszych chwil.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze