Lechia zremisowała u siebie z Cracovią i skomplikowała sobie walkę o czwarte miejsce


Lechia Gdańsk nadal liczy się w walce o europejskie puchary, jednak strata punktów z Cracovią bardzo komplikuje jej sytuację

8 maja 2021 Lechia zremisowała u siebie z Cracovią i skomplikowała sobie walkę o czwarte miejsce
Piotr Matusewicz / PressFocus

Mająca pewne utrzymanie Cracovia pokazała w Gdańsku, że nie składa broni i gra do końca. Walcząca o europejskie puchary Lechia zaledwie zremisowała z drużyną trenera Michała Probierza i musi już patrzeć na wyniki nie tylko Piasta Gliwice. W jej grze ponownie było sporo niedokładności i dobrej decyzyjności pod bramką rywala. Cracovia za to notuje już piąty mecz z rzędu bez porażki.


Udostępnij na Udostępnij na

Przedostatnia kolejka sezonu ekstraklasy i ostatnie spotkanie rozgrywane w Gdańsku. Lechia nadal z nadziejami na to, że na finiszu sezonu zdoła wyprzedzić Piasta Gliwice i zagrać w eliminacjach Ligi Konferencji. Do tego potrzeba było jednak dwóch zwycięstw i liczenia na to, że gliwiczanie się potkną. Z pewnością spotkanie na własnym stadionie z Cracovią mogło być dobrym przetarciem przed wyjazdem do Białegostoku.

W drużynie trenera Michała Probierza panuje już duży spokój w kwestii utrzymania. Ostatnie trzy mecze bez porażki nie zamazały jednak tego, że Cracovia nadal nie zachwyca. Fani z racji tego chcieli, by w ostatnich dwóch meczach w drużynie doszło do kilku roszad. Jednak trener Probierz nie chciał za dużo mieszać w składzie na to spotkanie, być może z racji tego, że jest szansa skończyć sezon przed Wisłą Kraków w tabeli.

Konkrety w ofensywie tylko w drużynie gości

Mimo braku klarownych sytuacji w pierwszym kwadransie spotkania na pewno można było docenić tempo gry. I to po obu stronach. Wyższy pressing jednak stosowała Lechia, przez co nieraz potrafiła szybko odebrać futbolówkę. Mecz na moment zamarł w 16. minucie, gdy bardzo groźnie w powietrzu zderzyli się Karol Fila z Michalem Siplakiem. Na murawie pojawili się nie tylko medycy klubowi, ale także pogotowie ratunkowe.

Ostatecznie gorzej ucierpiał zawodnik gospodarzy, któremu trzeba było zabandażować głowę. Obaj po pięciu minutach wrócili do gry.

Szybciej po tej wymuszonej pauzie do ładu doszła Cracovia. Po wywalczonym rzucie rożnym w 25. minucie i dośrodkowaniu Siplaka piłkę do bramki skierował kompletnie niepilnowany Cornel Rapa. Zaledwie chwilę później goście stworzyli sobie kolejną bardzo dobrą sytuację, jednak tym razem strzał Rochy przeleciał obok słupka bramki pilnowanej przez Dusana Kuciaka.

Mogło się wydawać, że Lechia przy niekorzystnym wyniku ruszy z większym impetem do ataku. Niestety ich poczynania ofensywne nie były aż tak żwawe. Trudno było tu wyczuć, o co faktycznie gospodarze grali. Ich nieudolne próby sforsowania defensywy Cracovii trwały do końca pierwszej części spotkania. Goście spokojnie wyczekiwali na kontry i próbowali odcinać rozgrywających rywala.

Druga połowa dla Lechii ale tylko z jednym trafieniem

Sprawniejsza gra ofensywna w wykonaniu Lechii pojawiła się od samego startu drugiej połowy. W końcu można było widzieć u niej szybsze i mądrzejsze rozgrywanie akcji. Kilkukrotnie brakowało jednak decyzyjności w kluczowych momentach chociażby u Ceesaya i Flavio Paixao. Po około kwadransie tempo meczu jednak znacznie siadło. Goście mieli dobry wynik i starannie go pilnowali, a gospodarzom ponownie brakowało pomysłu.

Gdy najmniej można było się tego spodziewać, nagle Lechia zaskoczyła Cracovię. Długie podanie na skrzydło otrzymał Maciej Gajos i posłał idealne dośrodkowanie na głowę Flavio Paixao. Portugalczyk nie dał żadnych szans Niemczyckiemu. Nadzieje na zdobycie trzech punktów zostały przywrócone.

Zawodnicy Cracovii próbowali zareagować po tej straconej bramce i jeszcze szczelniej zaczęli się ustawiać w defensywie. Wyczuwali, że Lechia zrobi wszystko w końcówce, by wyrwać zwycięstwo. Gdańszczanie najmocniej zaatakowali jednak w samej końcówce, w której nawet wprowadzony Michał Nalepa grał jedynie na szpicy. To jednak nie przyniosło już zmiany wyniku i z pewnością po tym meczu w drużynie Lechii będzie olbrzymie rozczarowanie. Europejskie puchary mogą się okazać nieosiągalne. Za to końcówka sezonu w wykonaniu gości może być pozytywnie traktowana. Pięć ostatnich spotkań bez porażki to na pewno dobry wynik, patrząc na ich postawę przez większą część rozgrywek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze