Po deszczowych perypetiach z zeszłego tygodnia, we wtorkowy wieczór ujrzeliśmy spotkanie Fortuna 1. Ligi. Polonia Warszawa podjęła u siebie gdańskiego spadkowicza z ekstraklasy. Zwycięsko z tego boju wyszła Lechia Gdańsk, która pomimo braku Luisa Fernandeza, wygrała po golu Bobcka 1:0. Lecz prawdziwym bohaterem gości został Bohdan Sarnawski, który obronił jedenastkę.
Lechia Gdańsk już na starcie przystępowała do tego meczu przetrzebiona. Z powodu kontuzji nie wystąpili dwaj liderzy trójmiejskiej drużyny, czyli Conrado oraz Luis Fernandez, który nie zagra do końca rundy po zabiegu artroskopii. Brak tej dziesiątki wykupionej przed sezonem z Wisły Kraków mocno dezorganizuje ofensywne poczynania drużyny Szymona Grabowskiego. Co tu dużo mówić, bez Hiszpana siła rażenia po prostu traci na mocy.
Polonia Warszawa za to była przed tym spotkaniem na fali. W ostatnich trzech meczach zdobyła komplet punktów i nie straciła ani jednego gola, co patrząc na dotychczasową postawę formacji defensywnej, było naprawdę istotnym faktem. Kibice liczyli na to, że zespół pójdzie za ciosem i pokona we wtorkowy wieczór spadkowicza z ekstraklasy.
Koniec serii Polonii w ósmej minucie
Ale już w ósmej minucie zadanie „Czarnych Koszul” się skomplikowało. Piękne podanie w uliczkę otrzymał Tomas Bobcek, który dał gościom prowadzenie i tym samym licznik bez puszczonego gola Mateusza Kuchty stanął na 323. minutach. Nie zraziło to drużyny Rafała Smalca, która ruszyła do odrabiania strat. Bliski wyrównania po ładnej akcji zespołowej był Michał Bajdur, ale został zblokowany. W 20. minucie bardzo niewiele zabrakło, aby Mateusz Michalski zaskoczył Bohdana Sarnawskiego. Swoją okazję miał także Bartosz Biedrzycki, ale znów popisał się golkiper gości. Gospodarze byli w tym meczu stroną dominującą, ale brakowało im w tych strzałach dokładności albo szczęścia.
Lechia Gdańsk czaiła się na kontry
Lechia Gdańsk po strzelonym golu przyczaiła się i czekała na swoje pojedyncze okazje, a kilka takich miała. Przykładowo, w 13. minucie mogło być już 2:0. Świetnie na prawej stronie pokręcił Khlan, ale jego dośrodkowanie zmierzające na głowę gdańszczanina w ostatniej chwili wybił obrońca Polonii. „Biało-zieloni” mogli zadać również drugi cios w 35. minucie, gdy sam na sam z Mateuszem Kuchtą znalazł się Camilo Mena. Kolumbijski zawodnik wyraźnie jednak przestrzelił. Kolejne świetne prostopadłe podanie trafiło tym razem do Dominika Piły, ale młody zawodnik nie popisał się dobrym lobem.
Polonia naciskała, ale bez efektów
Polonia dalej dążyła do zmiany niekorzystnego wyniku. Próbowali Bajdur i Kołodziejski, ale zawsze czegoś tym próbom brakowało. Pod koniec pierwszej połowy Paweł Tomczyk mógł zagrać lepszą piłkę do środka pola karnego, a zamiast tego trafił w nogi zawodnika gości. Na przerwę goście schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Lechia schodzi do szatni prowadząc 1:0💪🏻💪🏻💪🏻 #POLLGD pic.twitter.com/8oOjpYE59F
— Karolina Jaskulska (@k_jaskulska) October 31, 2023
Atomowe wejście w drugą połowę mogli mieć goście. Nie minęło bowiem pół minuty, a po dośrodkowaniu z prawej strony zabrakło dosłownie centymetrów Bobckowi, aby „Biało-zieloni” prowadzili dwiema bramkami. Chwilę potem błąd przy wyprowadzeniu popełnili obrońcy i uderzenie Kapicia nieznacznie minęło światło bramki. Polonii zdarzało się w tym meczu popełniać proste błędy, niemniej gra gospodarzy była po prostu lepsza. Świetną sytuację miała w 58. minucie, natomiast uderzenie lewego wahadłowego było niecelne. Ten sam zawodnik po świetnym zagraniu od Bajdura nie złożył się najlepiej do szczupaka. Polonia wciąż była stroną przeważającą, ale na tablicy wyników dalej było 1:0 dla gości.
Tym razem rzut karny nie został zamieniony na gola
Natomiast Lechia Gdańsk dalej czekała cierpliwie na swój jedyny moment, aby ukąsić gospodarzy. Spokojnie się broniła, ponieważ od mniej więcej 70 minuty próby „Dumy Stolicy” były coraz rzadsze i coraz mniej groźne. Najlepszą okazję gospodarze mieli w 88. minucie. Na prawej stronie Dariusz Pawłowski próbował nawinąć w polu karnym, ale jego próba została zablokowana przez obrońcę Lechii. Zawodnicy warszawskiej drużyny zaczęli protestować sugerując, że zawodnik gości dotknął piłki ręką. Po interwencji VAR sędzia zmienił swoją decyzję i podyktował rzut karny dla Polonii. To jak dotąd oznaczało dla niej gola. Lecz tym razem strzelec Szymon Kobusiński musiał uznać wyższość Ukraińskiego bramkarza.
Bohdan Sarnavskyi BRONI!#POLLGD
____
89’ Polonia 0:1 Lechia— Lechia Gdańsk (@LechiaGdanskSA) October 31, 2023
Bohdan Sarnawski? TOP
Należy się w tym miejscu kilka słów pochwalnych dla Sarnawskiego. Jak na razie kibice nie mogli być zadowoleni w pełni z jego postawy. Jego piętą achillesową były zwłaszcza kiepskie wyjścia do dośrodkowań. Oddajmy honor Ukraińcowi, że bronił w tym meczu bardzo dobrze, a obrona karnego stanowiła tylko wisienkę na torcie. Niemniej granie na czas już po 20 minutach wyglądało co najmniej dziwnie. Ale to on uratował zwycięstwo dla ekipy z Trójmiasta.
Trener Grabowski: taki był nasz plan
Na konferencji pomeczowej zapytaliśmy się trenera Szymona Grabowskiego, jak z jego perspektywy wyglądał mecz i czy w jego odczuciu Polonia zasłużyła na to, aby po karnym ugrać u siebie punkt. – Nie chcę tutaj rozstrzygać czy zasłużyła, czy nie, myślę że Polonia też tak grała, bo taki był nasz plan w pewnym momencie żeby tak się cofnąć. Byliśmy przygotowani na to, że Polonia tak będzie grała wiedząc, że ma bardzo dobrych zawodników z dobrym pomysłem na grę. Byłem przekonany, że ten karny będzie, bo z mojej perspektywy tutaj bez dwóch zdań należał się karny i Polonia stanęła przed szansą sprawiedliwie.
Lecz jakoś podskórnie czułem, że Bogdan obroni dzisiaj rzut karny. Byłem jakoś tak dziwnie spokojny, że wreszcie temu chłopakowi zaświeci szczęście, że wreszcie temu chłopakowi, który momentami jest krytykowany, zaświeci słoneczko, które da nam trzy punkty dzięki jego interwencji. To właśnie z tego naprawdę się cieszę, ale myślę że cieszy się nie tylko on, ale cała drużyna.
Lechia Gdańsk wskakuje na miejsce barażowe
Lechia Gdańsk przełamuje wyjazdową niemoc i wróci z Warszawy z kompletem punktów, mimo kadrowych osłabień. Drużyna Szymona Grabowskiego zanotowała drugie zwycięstwo z rzędu w lidze, dzięki czemu wskoczyła na miejsce barażowe. Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu tej ekipy, ale w sieci mieli więcej goli od Polonii, a na koniec spotkania to liczy się najbardziej. No i miała Bohdana Sarnawskiego.