Twierdza Gdańsk nadal nienaruszona. Lechia Gdańsk przed własną publicznością tym razem rozprawiła się z Resovią Rzeszów, a mecz rozstrzygnęła już przed przerwą. Znakomita dyspozycja na starcie rundy wiosennej już przyniosła efekty w postaci awansu na 2. miejsce w tabeli. Tak grającą drużynę Szymona Grabowskiego trudno będzie pokonać, a zdaniem trenera do perfekcji jeszcze trochę brakuje.
W Gdańsku doświadczyliśmy całkiem sympatycznego zakończenia 22. kolejki Fortuna 1. Ligi. Wyniki w weekend ułożyły się na tyle korzystnie, że Lechia Gdańsk miała możliwość awansu na 2. miejsce w tabeli. Do tego potrzebne było wygranie czwartego z rzędu spotkania na własnym stadionie. Rywalem była Resovia Rzeszów, która jesienią u siebie zdołała pokonać „Biało-zielonych” 2:0. To była wtedy jednak całkiem inna drużyna, tuż po letnich zawirowaniach. Dobitnie pokazał to ten mecz, w którym Lechia Gdańsk nie pozostawiła rywalowi żadnych złudzeń, odnosząc gładkie zwycięstwo.
Wybitna pierwsza połowa
Ależ to był koncert do przerwy w wykonaniu gospodarzy. Lechia Gdańsk na własnym stadionie zawsze od początku stara się kontrolować przebieg gry, a w spotkaniu z Resovią wyszło jej to wybornie. Na nic zdało się defensywne ustawienie rywala z piątką obrońców. Wystarczyło kilka minut, by z dziecinną łatwością przedostać się w jego pole karne i wyjść na prowadzenie. Nie było też żadnego zaskoczenia w tym, że na listę strzelców wpisał się Maksym Chłań. Ukraiński diament rozpoczął rundę z przytupem i udowadnia, że umiejętnościami przerasta całą ligę.
Maksym Khlan otwiera wynik meczu w Gdańsku! #LGDRES 1:0 🔥
📺 Gole, skróty i akcje z boisk F1L na https://t.co/blFKZmBbzg -> https://t.co/MhH7bgBqBu pic.twitter.com/WQWkxhh79P
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) March 4, 2024
Resovia Rzeszów nie zdołała zareagować na szybko straconego gola, ponieważ nie została zbytnio dopuszczona do głosu. Lechia Gdańsk kontynuowała swój wysoki i skuteczny pressing, czym ułatwiała sobie ofensywną grę. Z biegiem połowy jej dominacja była coraz większa i efektem tego były kolejne trafienia. Najpierw dwukrotnie słabego tego wieczoru Branislava Pindrocha pokonał Tomasz Neugebauer, a gola do szatni dołożył jeszcze Camilo Mena. 4:0 w 45 minut to wynik jak najbardziej godny pochwały. Mecz był już rozstrzygnięty.
Blisko ideału
Wysoki wynik do przerwy często powoduje, że druga połowa nie przynosi wielkich emocji. Tego też doświadczyliśmy w tym starciu. Lechia Gdańsk nie próbowała już tak często zagrażać bramce rywala, a Resovia mimo dokonywanych zmian nadal nie potrafiła wielce zagrozić bramce Bogdana Sarnawskiego. Z gry może i przyjezdni mieli nieco więcej, ale ich strzały pozostawiały wiele do życzenia. Trener Szymon Grabowski po meczu nieco żałował tego, że w drugiej połowie nie udało się pokazać więcej, ale mimo to mocno doceniał pierwsze 45 minut:
– Myślę, że byliśmy blisko perfekcji, jeśli chodzi o to, co chcemy robić na boisku, jaką przewagę chcemy sobie wytwarzać. Najważniejsze dla mnie jest to, że jest to poparte akcjami bramkowymi i golami. Myślę, że do perfekcji brakowało naprawdę niewiele, troszeczkę skuteczności. Ten wynik do przerwy mógł być bardzo okazały i bardzo dobry dla nas.
Nie ma w tym żadnej przesady, gdyż Lechia Gdańsk oddała aż 16 strzałów przed przerwą, w tym osiem celnych. W kilku sytuacjach zabrakło tej wspomnianej skuteczności. Bardzo rzadko widuje się na tym poziomie taką przepaść między dwoma zespołami, jak miało to miejsce w tym przypadku.
Świetny start rundy
Do rundy wiosennej Lechia Gdańsk przystępowała ze sporą pewnością siebie. Przepracowany obóz w Turcji był bardzo udany i to miało przełożyć się na mecze ligowe. Po trzech kolejkach można stwierdzić, że ten optymizm nie był ani trochę przesadzony. Postawa drużyny jest godna pochwały, a za tym idą też świetne wyniki. Komplet zwycięstw, dziewięć strzelonych goli i tylko jeden stracony, co przy korzystnych wynikach przyczyniło się do wskoczenia na 2. miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi.
Zmiany, zmiany… 👏 pic.twitter.com/NseNS0GUZK
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) March 4, 2024
Wiele wskazuje na to, że w czubie tabeli Lechia może się zadomowić na długo. Wszystko z racji sprzyjającego terminarza. Najbliższe dwie kolejki to spotkania z drużynami ze strefy spadkowej, czyli z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Zagłębiem Sosnowiec. W istocie dopiero w samej końcówce sezonu gdańszczan czekają starcia z drużynami z czołówki. Do tego czasu sytuacja w tabeli może stać się bardziej klarowna. Wszystko pozostaje w głowach i nogach zawodników, by do maksimum wykorzystać korzystne ułożenie kalendarza rozgrywek. Mając jednak takiego trenera jak Szymon Grabowski, o zachowanie chłodnych głów można być spokojnym.
W pewnych fragmentach powinniśmy prezentować się lepiej. Przed nami ciągle sporo pracy. Myśmy celu nie osiągnęli. My jesteśmy drudzy, tak że nie możemy poprzestać. Musimy wszystko robić, by za chwilę być pierwsi.