Lechia Gdańsk nadal bez porażki w 2023 roku


"Biało-zieloni" dobrze weszli w rundę wiosenną i mogą z optymizmem patrzeć w najbliższą przyszłość

11 lutego 2023 Lechia Gdańsk nadal bez porażki w 2023 roku
Zbigniew Harazim / www,zbyszkofoto.pl

Trzy mecze, zero porażek i pięć punktów na koncie. Lechia Gdańsk notuje pozytywny start rundy wiosennej i to powoduje osiągnięcie lekkiej przewagi nad strefą spadkową. Piątkowe domowe spotkanie z Widzewem Łódź udowodniło, że gra defensywna uległa poprawie, a to może być kluczowe w dalszej fazie sezonu. Drobnym problemem pozostaje ofensywa, gdyż w tym aspekcie widoczne są coraz większe problemy. Kluczem są jednak na ten moment wspomniane punkty.


Udostępnij na Udostępnij na


Drużyna prowadzona przez Marcina Kaczmarka ma powody do zadowolenia po ostatnich meczach. Nie chodzi tu jednak o ogólny styl prezentowany na boisku, a o wyniki, które w tym momencie są w Gdańsku stawiane ponad wszystko. Wygrana u siebie 1:0 z Wisłą Płock i remis na wyjeździe 1:1 z Górnikiem Zabrze wywindowały Lechię na 12. miejsce z czteropunktową przewagą nad strefą spadkową. To już dosyć dobrze pokazywało, jaki postęp został poczyniony pod wodzą nowego trenera. Jasne było jednak, że trzeba dalej ciężko pracować, by na dobre zapewnić sobie bezpieczną sytuację.

Myślimy z meczu na mecz, mając dużo pokory. Cały czas mówię zawodnikom, że musimy być skoncentrowani i ulepszać wiele aspektów, jakie mamy do poprawy. Cieszymy się z tego, że punktujemy, ale to na razie dwa mecze w tym roku. Przed nami mnóstwo walki. Korona wygrywa z bardzo dobrą kadrowo Cracovią i to pokazuje, jak zdeterminowane są zespoły, by się utrzymać.Marcin Kaczmarek na konferencji przedmeczowej

Drugi mecz domowy na zero z tyłu

Do meczu z Widzewem przed własną publicznością Lechia przystępowała w dobrych nastrojach. To był też odpowiedni moment na poważniejszy sprawdzian w tej rundzie, zważając na formę rywala, także na wyjazdach. Na dziewięć takich spotkań zespół z Łodzi wygrał aż pięć. Od początku tego starcia defensywa Lechii, tak jak się tego spodziewano, miała wiele pracy. Przyjezdni weszli w mecz z wielkim animuszem, chcąc szybko znaleźć drogę do bramki Dusana Kuciaka.

Skuteczność zawodników Widzewa była jednak mizerna. Świetne sytuacje zmarnowali między innymi Mato Milos i Bartłomiej Pawłowski. Z całego wysiłku włożonego w te ataki wyszedł jedynie jeden celny strzał, który miał miejsce tuż przed przerwą. Od 30. minuty spotkanie stało się nieco równiejsze i Lechia Gdańsk także miała swoje momenty, nieprzynoszące jednak niczego wielkiego. Najgroźniej z rzutu wolnego uderzał Rafał Pietrzak. Najbardziej z przodu wyróżniał się Kevin Friesenbichler, ale brakowało większego spokoju przy wyprowadzaniu akcji od tyłu. Pierwsza odsłona to znaczna przewaga w posiadaniu piłki przez Widzew, bo aż 61%. W samych strzałach wyglądało to już bardziej wyrównanie – 8:6.

Po przerwie kibice obu drużyn mieli wiele okazji, by się zdrzemnąć. Były co prawda momenty, gdy obie drużyny wychodziły szybkimi atakami spod swojej bramki, ale trudno im było sforsować defensywę rywala. Po stronie Lechii najlepszą okazję w 60. minucie miał Kristers Tobers, ale jego mocny strzał wylądował na poprzeczce.

Widzew za to kilka razy uderzał niecelnie w mniej groźnych sytuacjach, ale mecz mógł rozstrzygnąć w doliczonym czasie. Wtedy po kontrze dogodną sytuację zmarnował Bartłomiej Pawłowski, którego uderzenie instynktownie obronił Dusan Kuciak. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a obecny na stadionie selekcjoner Fernando Santos zapewne zbytnio zadowolony po tym widowisku nie był. Lechia Gdańsk tym samym nie przegrała już czwartego meczu z rzędu, licząc wygraną na koniec rundy z Górnikiem. Na pewno daje jej to coraz lepsze nastawienie przed kolejnymi spotkaniami.

Stabilizacja w defensywie

Od początku rundy wiosennej dużo dobrego można mówić o postawie Lechii w defensywie. Coś, co jeszcze po zimowych meczach kontrolnych wydawało się bardzo trudne do opanowania, nagle zaczęło pozytywnie zaskakiwać. W trzech spotkaniach rozegranych w tym roku tylko raz rywalowi udało się pokonać Dusana Kuciaka. Stało się to po rzucie karnym – dosyć wątpliwym – podyktowanym dla Górnika Zabrze. Oczywiście były momenty, gdzie trochę dopisywało szczęście – szczególnie w piątkowym starciu z Widzewem Łódź. Ważne finalnie jest jednak to, że celnych strzałów za wiele nie było i czyste konto zostało zachowane.

Marcin Kaczmarek zmienił zimą tylko jedno ogniwo, co wyszło drużynie jak najbardziej na plus. Davida Steca na prawej obronie zastąpił świeżo sprowadzony z Pogoni Szczecin Jakub Bartkowski. Od samego początku doświadczony zawodnik zdążył pokazać, że może Lechii sporo dać i zapewne na długo wywalczył sobie miejsce w składzie. Poza tym dobrze zaczyna ponownie wyglądać duet Mario Maloca – Michał Nalepa. Szczególnie postawa Chorwata jest godna pochwały, gdyż ostatnie miesiące były w jego wykonaniu bardzo chimeryczne, przez co wielu kibiców straciło do niego zaufanie. Maloca jednak ponownie udowadnia, że nadal potrafi grać na solidnym poziomie. Na taką właśnie pomoc doświadczonych zawodników liczył trener Kaczmarek i na pewno się nie zawodzi.

***

Na osobną pochwałę zasługuje jeszcze Kristers Tobers. Łotysz w końcu zaczął regularnie grać na swojej nominalnej pozycji defensywnego pomocnika i jest zdecydowanie objawieniem startu rundy wiosennej. Gracz kojarzony bardziej z błędów, które popełniał, gdy był wystawiany na środku obrony, nagle zbiera masę zasłużonych pochwał.

Bardzo dobrze, że w końcu Tobers może występować wyłącznie na jednej, docelowej pozycji. To też daje wiele samemu zawodnikowi, gdy skupia się tylko na tym. Efekty przyszły bardzo szybko i 22-latek mocno pracuje na przedłużenie umowy, która wygasa w czerwcu. Jeszcze kilka spotkań na tak wysokim poziomie i to okaże się tylko formalnością. Sam Tobers ostatnio też wspominał o tym, gdzie woli grać, gdy odpowiadał na pytania kibiców:

– W kadrze gram zawsze jako defensywny pomocnik. Na ten moment czuję się tu lepiej jako defensywny pomocnik i myślę, że teraz to jest moja pozycja.

Niemrawa ofensywa

O defensywie można napisać kilka ciepłych słów, ale zgoła odmiennie jest w przypadku poczynań z przodu. Owszem, na plus po dwóch pierwszych meczach była skuteczność Łukasza Zwolińskiego. W obu sytuacjach potrafił się bardzo dobrze odnaleźć pod bramką rywala i skutecznie dobić futbolówkę. Poza tym już tak kolorowo nie było, co na pewno trzeba bardzo szybko poprawić. Problem w ostatnim meczu pojawiał się już w wyprowadzaniu piłki od własnej bramki. W pierwszej części spotkania wysoki pressing Widzewa kompletnie wybił z głowy krótką grę od obrońców i pojawiały się przez to częste niedokładne podania do skrzydłowych. Zwracał też na to uwagę Marcin Kaczmarek na konferencji pomeczowej:

– Wymagam zdecydowanie więcej od mojego zespołu w grze z piłką. Są pozytywy, ponieważ nie tracimy bramki z gry. W meczach u siebie powinniśmy kreować więcej.

Nie wydaje się jednak, że Lechia Gdańsk nagle zacznie stawiać wszystkie siły na ofensywę. Na ten moment najważniejsze są punkty, dopóki nie uda się mocniej oddalić od strefy spadkowej. Na to też trener zwracał uwagę po piątkowym meczu:

– Naszym celem jest punktowanie. Powiedziałem piłkarzom w szatni, że nie chcę, abyśmy byli kojarzeni tylko z grą defensywną. Chciałbym grać bardziej ofensywnie, ale pamiętajmy, o co gra Lechia w tym sezonie.

Perspektywy na kolejne tygodnie

Po takim początku rundy widać, że Lechia Gdańsk nie wygląda na drużynę do spadku. W dosyć prosty sposób można w tej lidze punktować, mając pewnej klasy zawodników. Dobrze na razie można oceniać pracę Marcina Kaczmarka i na pewno nie może dziwić to, że skupia się on najbardziej na grze w tyłach. Pozytywem jest też to, że zauważa mankamenty i otwarcie potrafi to przedstawiać po każdym meczu. Przed trenerem został postawiony jasny cel i na ten moment go wykonuje.

Jeszcze kilka udanych spotkań i Lechia Gdańsk może spokojnie zadomowić się w środku tabeli. Trudno spodziewać się tego, że nagle zacznie pikować. Drużyny w dole tabeli mają swoje problemy i na pewno kilka z nich bardziej zasługuje na to, by martwić się o utrzymanie. Już niedługo w klubie będzie można myśleć o przygotowaniach do nowego sezonu, by nie powtórzyć błędów z początku obecnego. Do tego rzecz jasna potrzeba dalszej dyscypliny i utrzymania dobrego punktowania. Wydaje się, że drużyna mentalnie jest na to w pełni gotowa i sprawy okołoklubowe niczego nie zaburzą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze