Mariusz Rumak zwycięstwem rozpoczyna swoją drugą przygodę z Lechem. Może i nie było efektownie, ale z pewnością efektywnie. Trzy punkty, dobra postawa kilku piłkarzy, ale też trzeba się liczyć z wieloma problemami, z którymi może się mierzyć Lech Poznań w najbliższych tygodniach.
Można by słodzić i oszukiwać się, że wszystko poszło dobrze, ale Mariusz Rumak musi też patrzeć na to, co jeszcze nie zagrało. Tak jak powiedział Radosław Murawski po meczu, to jeszcze nie było 100% tego, co chcą pokazywać. Na fajerwerki jeszcze przyjdzie czas. W tym momencie liczy się dość pewne zwycięstwo 2:0 nad Zagłębiem Lubin.
Lech Poznań mocno wszedł w rundę
Lech Poznań rozegrał piorunujące pięć minut. Trochę zgodnie ze słowami Mariusza Rumaka. Ruszył na Zagłębie z ogromną chęcią udowodniania wszystkim, że ta runda jesienna była jedną wielką pomyłką. Udało się zmusić „Miedziowych” do błędu. Filip Szymczak strzelił bramkę. Wymarzony scenariusz dla wszystkich. Ale to właśnie od tego momentu zaczęły się kłopoty.
Mariusz Rumak nie mógł w tym spotkaniu skorzystać z Kristoffera Veldego i Aliego Gholizadeha. Oczywiste było postawienie na Adriela Ba Louę oraz Dino Hoticia. Szkoda tylko, że Bośniak niczym nie zachwycił, za to Iworyjczyk zszedł z murawy z kontuzją. Po raz kolejny pojawił się u niego kłopot z barkiem. Tym, który ucierpiał na śniegowisku w Kielcach. Wielka szkoda, bo Ba Loua wchodził już na odpowiednie obroty, ale skończyło się jak zawsze u niego.
Kolejnym problemem, który wypłynął na wierzch, była obsada lewej strony defensywy. Barry Douglas był strasznym zapalnikiem. Kacper Chodyna wyprzedzał go i mijał niemiłosiernie. Tylko jakiś cud sprawił, że to nie skończyło się bramką. Pachniało kłopotami. Po 30 minutach Szkot wyglądał, jakby miał już w nogach co najmniej godzinę gry. Ale to tylko pokazało, że Mariusz Rumak z Douglasem ekstraklasy nie podbije. Nie jako pierwszym wyborem.
Wyzwania
Najważniejsze dla Lecha jest oczywiście zwycięstwo i dobre wejście w rundę. Nie był to jakiś wybitny mecz, ale „Kolejorz” był po prostu lepszy tego dnia. Warto też zwrócić uwagę na mocno okrojoną ławkę rezerwowych. Tam naprawdę nie było kim straszyć. Oprócz młodzieżowców było tam trzech zawodników, którzy są raczej na wylocie z klubu. To jest właśnie kadra z grą na trzy fronty. Dlatego warto docenić, że udało się mimo to wygrać. Być może nie było deklasacji Zagłębia, ale ważne są trzy punkty i dobry start.
W następnych tygodniach poprzeczka pójdzie wyżej, a przed Mariuszem Rumakiem kilka wyzwań i orzechów do zgryzienia. Zwłaszcza lewa strona defensywy. Barry Douglas to może i fajna alternatywa. Dla zabezpieczenia kadry może być przydatny, ale on staje się właśnie pierwszą opcją na lewą obroną. To już nie te lata. Mimo wielkich chęci Szkota ten mecz pokazał, że wystawianie go od początku to igranie z ogniem.
Przed meczem można było zadawać sobie pytanie: jeśli Mariusz Rumak stawia na Douglasa, to jak słabo na treningach musi wyglądać Elias Andersson? Beznadziejnie. Z Zagłębiem Szwed wszedł i stwierdził, że zagra na podobnym poziomie co jego starszy kolega. Zaprezentował to samo co na jesień. Nie umiał się odnaleźć na boisku, beznadziejnie zebrana żółta kartka, zero pokazania czegoś w ofensywie. Można było liczyć, że po przerwie zimowej w końcu odpali, ale Anderssona chyba już nie da się odczarować.
To jest poważny problem Lecha. Mariusz Rumak zarzekał się jeszcze niedawno, że nie planują wzmocnień na tę pozycję, ale nie mamy pojęcia w takim razie, w jaki sposób chcą dojechać do końca sezonu z Douglasem i Anderssonem. W najbliższych tygodniach prawdziwy chrzest bojowy dla tych zawodników. Może się jednak skończyć tak, że „Kolejorza” mocno zaboli bierność na rynku transferowym.
Lech Poznań – to dopiero początek
Warto jeszcze zwrócić uwagę na problemy zdrowotne, które nękają Lecha. Wystarczyło spojrzeć na ławkę „Kolejorza”. Była mocno przetrzebiona i jakby była potrzeba gonienia wyniku, to byłby wielki kłopot dla Mariusza Rumaka. Do tego doszły jeszcze kontuzje Antonio Milicia i Adriela Ba Loui. Chorwat ponoć ma niegroźny uraz, a Mariusz Rumak profilaktycznie ściągnął go w przerwie. Nie wygląda to kolorowo i nawet mimo szerokiej kadry widać ubytki na boisku.
Tak więc Mariusz Rumak będzie musiał zderzyć się z wieloma problemami. Przed Lechem wiele wyzwań. I to nawet niezwiązanych z przeciwnikami. Wiele rzeczy jest jeszcze do poprawy, ale też „Kolejorz” trochę krwawi mimo tego zwycięstwa. Pytanie tylko, jak Mariusz Rumak zatamuje tę ranę. Trzeba cieszyć się ze zwycięstwa, ale zdawać sobie sprawę z zagrożeń, jakie czyhają na Lecha.