Poprzedni sezon był dla Lecha Poznań istnym koszmarem. Nie chodzi tylko o rozczarowujący wynik drużyny z Wielkopolski w PKO BP Ekstraklasie, ale także w innych rozgrywkach. Najpierw odpadli w eliminacjach do Ligi Konferencji ze Spartakiem Trnawa, a następnie z Pucharu Polski wyeliminowała ich Pogoń Szczecin. Mało co wskazywało na to, by dyspozycja „Kolejorza” miała zmienić się o 180 stopni już na początku sezonu. Jednakże nowy trener Lecha Poznań Niels Frederiksen udowodnił ekspertom, że byli w błędzie.
W pierwszych siedmiu spotkaniach Lech Poznań zdobył łącznie 16 punktów. Pięć razy wygrywał, a po jednym razie: zremisował i przegrał. Wiele mówiło się również o tym, jak słabe na papierze transfery przeprowadziła drużyna z Wielkopolski. Poza tym, w międzyczasie odeszło również kilku ważnych zawodników klubu, takich jak Marchwiński, Velde i Karlstrom. Jak więc duńskiemu trenerowi udało się tak szybko zbudować drużynę, która gra efektywnie oraz często efektownie?
🗣️ @tmkupisz: Najlepszym transferem Lecha jest trener – Niels Frederiksen. Poukładał ten zespół, jest organizacja gry, pressing. Przeciwnicy stwarzają bardzo mało sytuacji, w ostatnich czterech meczach, Lech nie stracił bramki. Widać rękę Frederiksena, ta drużyna odżyła.
— Meczyki.pl (@Meczykipl) August 31, 2024
Obrona ze stali w Lechu Poznań
Z pozoru obrona Lecha Poznań nie wygląda dobrze. Kontuzjowani Salamon i Dagerstal zostali zastąpieni zawodnikiem z ostatniej drużyny ligi szwedzkiej, Aleksem Douglasem. Za Alana Czerwińskiego przyszedł piłkarz grający w drugiej lidze norweskiej, a na pozycję lewego obrońcy nie sprowadzono nikogo. Mimo tego Frederiksen zbudował niesamowicie efektywną defensywę, która w ciągu siedmiu spotkań straciła zaledwie dwie (!) bramki.
Ważnym architektem tego osiągnięcia jest wcześniej wspomniany Alex Douglas. Po ogłoszeniu transferu szwedzkiego stopera można było zauważyć mocną krytykę w mediach. Natomiast były zawodnik Vasteras SK swoją dyspozycją pokazał, że jest wielkim wzmocnieniem ośmiokrotnego mistrza Polski. Najlepszym dowodem na tę tezę jest powołanie do reprezentacji Szwecji na wrześniowe spotkania Ligi Narodów.
Oczywiście reszta obrońców Lecha Poznań spisuje się co najmniej dobrze. Wydaje się, że Antonio Milić wrócił do swojej wysokiej formy sprzed trzech lat, gdy był niezastąpiony w drużynie Macieja Skorży. Coraz lepiej wygląda również 18-letni Michał Gurgul, któremu zmiana pozycji na lewą stronę obrony wychodzi na dobre. Jest jeszcze Joel Pereira, który dalej udowadnia, jak świetnym zawodnikiem jest na tle PKO BP Ekstraklasy.
Powołany nie bez przyczyny
Lech Poznań miewał również słabe mecze w tym sezonie. Przegrane spotkanie z Widzewem, remis z Rakowem oraz zwycięstwo z Zagłębiem to mecze, których trener „Kolejorza” nie może zaliczyć do udanych. Jak to się stało, że Lech Poznań przegrał tylko jedno z nich? Odpowiedź jest prosta: Bartosz Mrozek!
Gdy obrońcy zawodzą, ostatnią przeszkodą na drodze napastnika zostaje bramkarz. Do zawodnika na tej pozycji trener musi mieć stuprocentowe zaufanie. Nic więc dziwnego, że to właśnie Bartosz Mrozek jest podstawowym bramkarzem Lecha Poznań. W zeszłym sezonie był jednym z niewielu piłkarzy „Kolejorza”, który nie zawodził. W tym sezonie podtrzymuje swoją dyspozycję, a nawet wznosi ją na kolejny poziom.
O ważnej roli w klubie Bartosza Mrozka świadczą nie tylko statystyki. Bramkarz Lecha Poznań doczekał się powołania na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski. Michał Probierz zdecydował się wyróżnić byłego zawodnika Stali Mielec, co świadczy tylko o tym, jak ogromny rozwój zaliczył.
ℹ️🇵🇱 Bartosz Mrozek powołany do reprezentacji Polski na wrześniowe mecze Ligi Narodów. Brawo Mroziu, zasłużyłeś! 🙌🏼 pic.twitter.com/fUlWjt7rNG
— Lech Poznań (@LechPoznan) August 27, 2024
Lech Poznań umie też strzelać bramki
Mecz wygrywa się jednak bramkami, ale w tym aspekcie Lech Poznań również wygląda przyzwoicie. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście postać kapitana, Mikael Ishak. Szwedzki snajper zaliczył już pięć trafień, co jest prawie połową jego zeszłorocznego dorobku bramkowego. „Papa Ishak” wygląda dobrze nie tylko pod względem formy sportowej, ale również zdrowotnej. Pierwsze informacje o stanie medycznym kapitana Lecha Poznań wywołały wiele obaw wśród kibiców „Kolejorza”. Natomiast Ishak kondycyjnie wygląda naprawdę dobrze, więc może dalej uszczęśliwiać swoich fanów następnymi bramkami.
Każdy napastnik potrzebuje jednak pomocy. W tym momencie pojawia się między innymi postać Dino Hotica, z którego Niels Frederiksen zrobił naprawdę dobrego skrzydłowego. Poprzedni sezon w wykonaniu Bośniaka, lekko mówiąc, nie należał do udanych. Wydaje się, że potencjał z niego wykrzesał właśnie duński trener, to samo zaczyna dziać się z Alim Gholizadehem. Irańczyk z meczu na mecz wygląda coraz bardziej obiecująco, a ostatnio strzelił bramkę Pogoni.
Bez Karlstroma też da się grać
Co do wykrzesywania potencjału, najlepszym przykładem z zawodników Lecha Poznań jest Afonso Sousa. Portugalczyk przyjechał do Polski za kwotę 1,2 mln euro. Można śmiało powiedzieć, że to, co zaprezentował piłkarsko przez ten czas, nie było warte aż tylu pieniędzy. Natomiast Sousa na początku tego sezonu prezentuje rewelacyjną formę. Poza dwiema bramkami i jedną asystą, Portugalczyk uczestniczy w niemal każdej akcji i ma wyraźny wkład w grę „Kolejorza”.
AFONSO SOUSA ZAWODNIKIEM SPOTKANIA Z POGONIĄ! 🔵⚪🚨
Ostatnie 2️⃣ mecze Sousy:
Zagłębie ⚽
Pogoń ⚽OBY TAK DALEJ, SOUSINHO! ❤️ pic.twitter.com/tsTTFYZM77
— KKS Lech Poznań FANPAGE (@kks_lechpoznan) August 26, 2024
Obok 24-latka gra regularnie dwóch polskich pomocników. Pierwszym jest Radosław Murawski, który na Bułgarskiej gra już od trzech lat, przez ten czas był jednak zwykłym „przecinakiem”. Nadal odbiór piłki jest jego wielkim atutem, natomiast były zawodnik Denizlisporu coraz częściej decyduje się na długie podania. Daje to dużo jakości w grze Lecha Poznań, ponownie wygląda to na zasługę duńskiego trenera.
Ostatnim elementem środku pola w Lechu Poznań jest Antoni Kozubal. 20-latek spędził poprzedni sezon w GKS Katowice, gdzie zaliczył bardzo udany sezon. Z marszu stał się ważnym zawodnikiem układanki Frederiksena i każde spotkanie zaczynał od pierwszej minuty. Kompletnie nie widać, że to pierwszy raz, gdy Kozubal gra regularnie w PKO BP Ekstraklasie. Chłopak wygląda jak doświadczony rozgrywający, a jego kreatywność i śmiałość widać gołym okiem.
Daleko do perfekcji
Mimo że zespół Lecha Poznań zaliczył ogromny postęp względem poprzedniego sezonu, nadal jest kilka aspektów do poprawy. Drużyna Frederiksena ma w zwyczaju spuszczanie z tonu w momencie wysokiego prowadzenia. Wydarzyło się to w meczach z Lechią Gdańsk, Stalą Mielec oraz Górnikiem Zabrze, gdzie w drugiej połowie „Kolejorz” nie wyglądał wcale lepiej od przeciwników.
Również warto wspomnieć, że Lech Poznań nie trafił jeszcze na drużynę „w gazie”. Wiadomo, stadion w Mielcu to dla nich trudny teren, a Pogoń i Raków zawsze sprawiali „Kolejorzowi” problemy. Jednak żadna z tych drużyn nie była w momencie spotkania z Lechem w dobrej formie. Trudno powiedzieć, kiedy drużynę Frederiksena czeka prawdziwa weryfikacja. Na razie możemy śmiało powiedzieć, że Duńczyk ma za sobą świetne wejście do polskiej ligi.