Już jutro oczy piłkarskiej Polski będą skierowane na stadion przy ul. Bułgarskiej 17. Lech Poznań rozpocznie eliminacje do Ligi Mistrzów. Oby tym razem „Kolejorz” miał więcej szczęścia na boisku niż w losowaniu rywala I rundy eliminacji Champions League. Tutaj los nie był zbyt łaskawy i wytypował możliwie najsilniejszego rywala – Karabach Agdam. Mistrz Azerbejdżanu to etatowy uczestnik europejskich rozgrywek oraz ku nieszczęściu polskich drużyn, ich kat. Czy tym razem polskiemu zespołowi uda się zastopować Karabach? Jak Lech wypadał w poprzednich próbach?
Lech Poznań jeszcze nigdy nie grał w Lidze Mistrzów. Aby osiągnąć ten cel, poznaniacy muszą przejść cztery rundy eliminacji. Pierwszy krok będą chcieli wykonać już jutro. W sezonie 2010/2011 i 2015/2016 ich droga była trochę krótsza, ponieważ zaczynali od II rundy eliminacji. W obu przypadkach rozpoczęcie walki z niżej notowanymi rywalami kończyło się po myśli „Kolejorza”, ale gdy przychodziło się zmierzyć z lepszymi drużynami, to zaczynały się potężne problemy i drużyna kończyła swój udział w eliminacjach. Lech szaleje na rynku transferowym i zbroi się, aby pokazać, że można połączyć ekstraklasę z grą w Europie.
Trudne zadanie przed Lechem Poznań
Lech nie miał szczęścia w losowaniu i trafił najgorzej, jak mógł. Już trzy polskie zespoły przekonały się o sile Karabachu Agdam. Zarówno Legia Warszawa, jak i Wisła Kraków czy Piast Gliwice musiały uznać wyższość mistrza Azerbejdżanu. Do tej pory gdy polski klub wpadał na Karabach Agdam, to kończył przygodę z pucharami. Lech Poznań zapewne jutro zrobi wszystko, aby odwrócić ten niekorzystny dla nas trend. Trzeba jednak zaznaczyć, że może mistrz Azerbejdżanu brzmi u nas mocno egzotycznie, to jednak jest poważnym zagrożeniem dla polskiej drużyny.
Sam za siebie niech przemówi fakt, że Karabach Agdam w minionej kampanii europejskiej odpadł dopiero w fazie play-off Ligi Konferencji, przegrawszy z francuskim Olympique Marsylia. Mistrz Azerbejdżanu jest etatowym uczestnikiem europejskich pucharów. Cztery lata temu zespół z Karabachu zagrał w grupie Ligi Mistrzów. Trenerem mistrzów Azerbejdżanu jest Qurban Qurbanov. Jest on w klubie od 2008 roku i ma na koncie wiele tytułów. Lech spróbuje napisać swoją historię jutro, a teraz warto spojrzeć wstecz na to, jak szło mu w poprzednich latach.
Brak awansu. #LEGQAR pic.twitter.com/GHMzcGrdwc
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) October 1, 2020
Pierwsza próba wejścia do Ligi Mistrzów w XXI wieku
Musimy się cofnąć aż o 12 lat do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Tam Lech Poznań spotkał się z zespołem Interu Baku. Ówczesny mistrz Azerbejdżanu postawił trudne warunki „Kolejorzowi”, ale dzięki bramce Artura Wichniarka mistrz Polski wygrywa 1:0 na wyjeździe. W drugim meczu w Poznaniu po pierwszych kilku minutach powinno być 3:0 dla poznaniaków. Tak się jednak nie stało, a wieczna maksyma „niewykorzystane sytuacje się mszczą” spełniła się. I tak Lech pod koniec meczu stracił gola i stan dwumeczu wyrównał się.
Azerowie przez dogrywkę chcieli doprowadzić do rzutów karnych, aby tam poszukać swojej szansy na zwycięstwo. W konkursie „jedenastek” lepszy okazał się Lech Poznań, wygrywając 9:8. Bohater spotkania mógł być tylko jeden i został nim Krzysztof Kotorowski, który najpierw skutecznie wykonał „jedenastkę”, a później zastopował strzał bramkarza gości i przypieczętował awans. Były golkiper „Kolejorza” zakończył karierę jakiś czas temu, ale z piłką się nie rozstał i został trenerem młodych zawodników w Akademii Lecha Poznań.
Programy meczowe w pucharach (29). Program z meczu Lech Poznań – Inter Baku 0-1 w Lidze Mistrzów w sezonie 2010/11 @Lech_Programy @LechPoznan https://t.co/fqPxJCym7V
— Polska Piłka (@pilkahistoria) August 4, 2021
Nepodařilo
W III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów poznański Lech zmierzył się z czeską Spartą Praga. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym w Pradze padł wynik 1:0 dla gospodarzy. Był to dość wyrównany mecz, bez jakiejś nadmiernej przewagi z jednej czy drugiej strony. Lech strzelił nawet bramkę, ala ta nie została uznana, bo jeden z piłkarzy mistrza Polski był na pozycji spalonej. W rewanżu w Poznaniu było niestety jeszcze gorzej. Lech przegrał ten mecz 0:1, nie stworzywszy żadnej dogodnej sytuacji na zdobycie gola.
Ówczesny trener Lecha Poznań Jacek Zieliński powiedział po meczu: – Założenia taktyczne były takie, aby prowadzić grę. Niestety przeszkadzał nam przeciwnik. Z całym szacunkiem dla Sparty, ale był to zespół do przejścia. Tak zakończyła się przygoda w Lidze Mistrzów, aczkolwiek tamta kampania w europejskich rozgrywkach jest miło wspominana za sprawą fantastycznej gry w grupie Ligi Europy. Lech potrafił grać jak równy z równym z gigantami futbolu. Z Juventusem zremisował 3:3, a Manchester City pokonał 3:1 na własnym stadionie.
Pięć lat czekania na kolejną próbę Lecha Poznań
W sezonie 2014/2015 Lech Poznań zaczął kwalifikacje do Ligi Mistrzów od II rundy. Losowanie zakończyło się po myśli „Kolejorza” i czekał go dwumecz z FK Sarajewo. Mistrz Bośni i Hercegowiny nie był zbyt wymagającym rywalem i Lech odprawił rywala z kwitkiem, wygrywając 2:0 i 1:0. Znacznie trudniej było w następnej rundzie, bo tam polski zespół trafił na mocny wówczas FC Basel.
W pierwszym spotkaniu w Poznaniu Lech musiał uznać wyższość przeciwnika, przegrywając mecz aż 1:3. Kluczem do dobrego rezultatu miało być opanowanie środka pola. Ta rola spadła w dużej mierze na Łukasza Trałkę, który był najbardziej chwalonym piłkarzem poprzedniego sezonu. Kolejnym problemem Lecha był nie w pełni sił, powracający po kontuzji Karol Linetty. Mimo młodego wieku wychowanek wyrastał na prawdziwego lidera środka pola.
Pan Piłkarz Łukasz Trałka, czyli Twitter o meczu FK Sarajevo – Lech Poznań
http://t.co/JCj5syfBkD— GOL24.pl (@GOL24pl) July 14, 2015
Kosmicznie trudne zadanie czekało na Lecha w rewanżu. Trener Maciej Skorża musiał wiele poprawić, a miał tylko na to zaledwie tydzień. Lech nie był w formie, co było widać także w ekstraklasie, w której drużyna nie miała dobrego początku. W rewanżu Lech miał swoje szanse (Łukasz Trałka i rzut wolny Barry’ego Douglasa), ale niestety żadnej z nich nie wykorzystał, do tego stracił gola na sam koniec meczu i przegrał spotkanie 0:1. Szkot, jak doskonale wiemy, wrócił do Lecha Poznań na 100-lecie klubu. Kto się jednak mógł wtedy spodziewać, że lwią część sezonu przesiedzi na ławce rezerwowych za sprawa fantastycznego Pedro Rebocho. Upragniona Liga Mistrzów musiała pozostać w sferze marzeń i na kolejną szansę będzie trzeba poczekać.
Siedem lat chudych, siedem lat tłustych…?
Siedem lat czekania na mistrzostwo Polski i kolejne eliminacje do Ligi Mistrzów. Droga o wiele trudniejsza niż w poprzednich próbach „Kolejorza”. Lechici zaczynają już od I rundy z rywalem trudnym i dużo bardziej doświadczonym. Karabach Agdam przez ostanie osiem lat kampanii europejskiej osiem razy docierał do grupy rozgrywek. Nikt nie wie, jak zagra Lech, bo nie może tego wiedzieć.
Po pierwsze, w Poznaniu jest nowy trener, doświadczony Holender John van den Brom. Miał on dwa tygodnie na pracę z zespołem. Rozegrał w sumie trzy sparingi, dwa przegrał i jeden wygrał, jednak mecze towarzyskie rządzą się swoimi prawami i nie należy się nimi zbyt mocno sugerować. Po drugie, początki polskich drużyn w Europie są zawsze trudne, bo są to pierwsze oficjalne mecze w sezonie. Po trzecie, poznaniaków czekają trudne warunki atmosferyczne w Baku. Będzie piekielnie gorąco, co nieprzyzwyczajonym piłkarzom z pewnością utrudni grę.
Jeśli Lech przejdzie Karabach Agdam, zagra z FC Zurich. Pierwszy mecz u siebie
— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) June 15, 2022
Nie jest to żadne usprawiedliwianie wyniku, bo Lech ma odpowiednią jakość, aby poradzić sobie z mistrzem Azerbejdżanu. Optymizmem napawają także nowi piłkarze w Poznaniu. Co prawda może nie zagrają jeszcze w pierwszym meczu, ale w rewanżu już na pewno będą brani pod uwagę. Lech nie miał szczęścia w losowaniu, oby przełożyło się to na szczęście na boisku. W II rundzie na zwycięzcę czeka rewelacja szwajcarskich rozgrywek — FC Zurich.
Drużyna ta wygrała ligę w cuglach, a jej młodzi piłkarze już są celami transferowymi dla mocniejszych klubów. Należy jednak skupić się na Karabachu i po prostu wygrać jutrzejszy mecz, najlepiej z dobrą zaliczką przed rewanżem. Opłaci się to nie tylko Lechowi, ale ogólnie polskim klubom, bo dobrze wiemy, jak ważny jest współczynnik, aby grać w przyszłości w Europie.