Lech Poznań trzeci raz w XXI wieku w eliminacjach LM


Piekielnie trudna droga do marzeń

4 lipca 2022 Lech Poznań trzeci raz w XXI wieku w eliminacjach LM
Dawid Szafraniak

Już jutro oczy piłkarskiej Polski będą skierowane na stadion przy ul. Bułgarskiej 17. Lech Poznań rozpocznie eliminacje do Ligi Mistrzów. Oby tym razem „Kolejorz” miał więcej szczęścia na boisku niż w losowaniu rywala I rundy eliminacji Champions League. Tutaj los nie był zbyt łaskawy i wytypował możliwie najsilniejszego rywala – Karabach Agdam. Mistrz Azerbejdżanu to etatowy uczestnik europejskich rozgrywek oraz ku nieszczęściu polskich drużyn, ich kat. Czy tym razem polskiemu zespołowi uda się zastopować Karabach? Jak Lech wypadał w poprzednich próbach?


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań jeszcze nigdy nie grał w Lidze Mistrzów. Aby osiągnąć ten cel, poznaniacy muszą przejść cztery rundy eliminacji. Pierwszy krok będą chcieli wykonać już jutro. W sezonie 2010/2011 i 2015/2016 ich droga była trochę krótsza, ponieważ zaczynali od II rundy eliminacji. W obu przypadkach rozpoczęcie walki z niżej notowanymi rywalami kończyło się po myśli „Kolejorza”, ale gdy przychodziło się zmierzyć z lepszymi drużynami, to zaczynały się potężne problemy i drużyna kończyła swój udział w eliminacjach. Lech szaleje na rynku transferowym i zbroi się, aby pokazać, że można połączyć ekstraklasę z grą w Europie.

Trudne zadanie przed Lechem Poznań

Lech nie miał szczęścia w losowaniu i trafił najgorzej, jak mógł. Już trzy polskie zespoły przekonały się o sile Karabachu Agdam. Zarówno Legia Warszawa, jak i Wisła Kraków czy Piast Gliwice musiały uznać wyższość mistrza Azerbejdżanu. Do tej pory gdy polski klub wpadał na Karabach Agdam, to kończył przygodę z pucharami. Lech Poznań zapewne jutro zrobi wszystko, aby odwrócić ten niekorzystny dla nas trend. Trzeba jednak zaznaczyć, że może mistrz Azerbejdżanu brzmi u nas mocno egzotycznie, to jednak jest poważnym zagrożeniem dla polskiej drużyny.

Sam za siebie niech przemówi fakt, że Karabach Agdam w minionej kampanii europejskiej odpadł dopiero w fazie play-off Ligi Konferencji, przegrawszy z francuskim Olympique Marsylia. Mistrz Azerbejdżanu jest etatowym uczestnikiem europejskich pucharów. Cztery lata temu zespół z Karabachu zagrał w grupie Ligi Mistrzów. Trenerem mistrzów Azerbejdżanu jest Qurban Qurbanov. Jest on w klubie od 2008 roku i ma na koncie wiele tytułów. Lech spróbuje napisać swoją historię jutro, a teraz warto spojrzeć wstecz na to, jak szło mu w poprzednich latach.

Pierwsza próba wejścia do Ligi Mistrzów w XXI wieku

Musimy się cofnąć aż o 12 lat do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Tam Lech Poznań spotkał się z zespołem Interu Baku. Ówczesny mistrz Azerbejdżanu postawił trudne warunki „Kolejorzowi”, ale dzięki bramce Artura Wichniarka mistrz Polski wygrywa 1:0 na wyjeździe. W drugim meczu w Poznaniu po pierwszych kilku minutach powinno być 3:0 dla poznaniaków. Tak się jednak nie stało, a wieczna maksyma „niewykorzystane sytuacje się mszczą” spełniła się. I tak Lech pod koniec meczu stracił gola i stan dwumeczu wyrównał się.

Azerowie przez dogrywkę chcieli doprowadzić do rzutów karnych, aby tam poszukać swojej szansy na zwycięstwo. W konkursie „jedenastek” lepszy okazał się Lech Poznań, wygrywając 9:8. Bohater spotkania mógł być tylko jeden i został nim Krzysztof Kotorowski, który najpierw skutecznie wykonał „jedenastkę”, a później zastopował strzał bramkarza gości i przypieczętował awans. Były golkiper „Kolejorza” zakończył karierę jakiś czas temu, ale z piłką się nie rozstał i został trenerem młodych zawodników w Akademii Lecha Poznań.

Nepodařilo

W III rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów poznański Lech zmierzył się z czeską Spartą Praga. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym w Pradze padł wynik 1:0 dla gospodarzy. Był to dość wyrównany mecz, bez jakiejś nadmiernej przewagi z jednej czy drugiej strony. Lech strzelił nawet bramkę, ala ta nie została uznana, bo jeden z piłkarzy mistrza Polski był na pozycji spalonej. W rewanżu w Poznaniu było niestety jeszcze gorzej. Lech przegrał ten mecz 0:1, nie stworzywszy żadnej dogodnej sytuacji na zdobycie gola.

Ówczesny trener Lecha Poznań Jacek Zieliński powiedział po meczu: – Założenia taktyczne były takie, aby prowadzić grę. Niestety przeszkadzał nam przeciwnik. Z całym szacunkiem dla Sparty, ale był to zespół do przejścia. Tak zakończyła się przygoda w Lidze Mistrzów, aczkolwiek tamta kampania w europejskich rozgrywkach jest miło wspominana za sprawą fantastycznej gry w grupie Ligi Europy. Lech potrafił grać jak równy z równym z gigantami futbolu. Z Juventusem zremisował 3:3, a Manchester City pokonał 3:1 na własnym stadionie.

Pięć lat czekania na kolejną próbę Lecha Poznań

W sezonie 2014/2015 Lech Poznań zaczął kwalifikacje do Ligi Mistrzów od II rundy. Losowanie zakończyło się po myśli „Kolejorza” i czekał go dwumecz z FK Sarajewo. Mistrz Bośni i Hercegowiny nie był zbyt wymagającym rywalem i Lech odprawił rywala z kwitkiem, wygrywając 2:0 i 1:0. Znacznie trudniej było w następnej rundzie, bo tam polski zespół trafił na mocny wówczas FC Basel.

W pierwszym spotkaniu w Poznaniu Lech musiał uznać wyższość przeciwnika, przegrywając mecz aż 1:3. Kluczem do dobrego rezultatu miało być opanowanie środka pola. Ta rola spadła w dużej mierze na Łukasza Trałkę, który był najbardziej chwalonym piłkarzem poprzedniego sezonu. Kolejnym problemem Lecha był nie w pełni sił, powracający po kontuzji Karol Linetty. Mimo młodego wieku wychowanek wyrastał na prawdziwego lidera środka pola.

Kosmicznie trudne zadanie czekało na Lecha w rewanżu. Trener Maciej Skorża musiał wiele poprawić, a miał tylko na to zaledwie tydzień. Lech nie był w formie, co było widać także w ekstraklasie, w której drużyna nie miała dobrego początku. W rewanżu Lech miał swoje szanse (Łukasz Trałka i rzut wolny Barry’ego Douglasa), ale niestety żadnej z nich nie wykorzystał, do tego stracił gola na sam koniec meczu i przegrał spotkanie 0:1. Szkot, jak doskonale wiemy, wrócił do Lecha Poznań na 100-lecie klubu. Kto się jednak mógł wtedy spodziewać, że lwią część sezonu przesiedzi na ławce rezerwowych za sprawa fantastycznego Pedro Rebocho. Upragniona Liga Mistrzów musiała pozostać w sferze marzeń i na kolejną szansę będzie trzeba poczekać.

Siedem lat chudych, siedem lat tłustych…?

Siedem lat czekania na mistrzostwo Polski i kolejne eliminacje do Ligi Mistrzów. Droga o wiele trudniejsza niż w poprzednich próbach „Kolejorza”. Lechici zaczynają już od I rundy z rywalem trudnym i dużo bardziej doświadczonym. Karabach Agdam przez ostanie osiem lat kampanii europejskiej osiem razy docierał do grupy rozgrywek. Nikt nie wie, jak zagra Lech, bo nie może tego wiedzieć.

Po pierwsze, w Poznaniu jest nowy trener, doświadczony Holender John van den Brom. Miał on dwa tygodnie na pracę z zespołem. Rozegrał w sumie trzy sparingi, dwa przegrał i jeden wygrał, jednak mecze towarzyskie rządzą się swoimi prawami i nie należy się nimi zbyt mocno sugerować. Po drugie, początki polskich drużyn w Europie są zawsze trudne, bo są to pierwsze oficjalne mecze w sezonie. Po trzecie, poznaniaków czekają trudne warunki atmosferyczne w Baku. Będzie piekielnie gorąco, co nieprzyzwyczajonym piłkarzom z pewnością utrudni grę.

Nie jest to żadne usprawiedliwianie wyniku, bo Lech ma odpowiednią jakość, aby poradzić sobie z mistrzem Azerbejdżanu. Optymizmem napawają także nowi piłkarze w Poznaniu. Co prawda może nie zagrają jeszcze w pierwszym meczu, ale w rewanżu już na pewno będą brani pod uwagę. Lech nie miał szczęścia w losowaniu, oby przełożyło się to na szczęście na boisku. W II rundzie na zwycięzcę czeka rewelacja szwajcarskich rozgrywek — FC Zurich.

Drużyna ta wygrała ligę w cuglach, a jej młodzi piłkarze już są celami transferowymi dla mocniejszych klubów. Należy jednak skupić się na Karabachu i po prostu wygrać jutrzejszy mecz, najlepiej z dobrą zaliczką przed rewanżem. Opłaci się to nie tylko Lechowi, ale ogólnie polskim klubom, bo dobrze wiemy, jak ważny jest współczynnik, aby grać w przyszłości w Europie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze