Możliwe symboliczne rozstanie i co dalej? Lech Poznań przed trudną zimą


Lech Poznań rozgląda się za nowym trenerem. Sprawdzamy, czy są jakieś ciekawe opcje w Skandynawii

15 grudnia 2023 Możliwe symboliczne rozstanie i co dalej? Lech Poznań przed trudną zimą
Dawid Szafraniak

Dni Johna van den Broma w Poznaniu są już policzone. Według wielu już nic nie jest w stanie go uratować. Pozostał mu zatem tylko jeden mecz. Najprawdopodobniej pożegnalny, po którym opuści Polskę. Ostatni przystanek w jego historii to Radom. Jakże symboliczny moment to może być. Lech Poznań może zwolnić trenera po meczu, w którym Radomiaka będzie prowadzić były asystent Holendra. Jedno jest jednak pewne. Zimą w Poznaniu nie będzie nudno.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań zakończy tę nieudaną rundę meczem z Radomiakiem. Można powiedzieć, że całe szczęście kończy się już to wszystko, i będzie można w końcu odświeżyć głowy i zresetować się. Co by nie mówić, kibice z Poznania trochę przeżyli tej jesieni. Niestety w większości nie są to miłe chwile.

Lech Poznań pożegna się z trenerem?

Nastroje w Poznaniu są tak grobowe po dwóch porażkach przy Bułgarskiej, że mało kto wierzy już w Johna van den Broma. Zwycięstwo nad Radomiakiem byłoby tylko małą osłodą po tych dwóch ciosach, które złamały serce niejednemu kibicowi. Aczkolwiek należy rozpatrywać również taką opcję, że Lech fantastycznie zaprezentuje się w Radomiu i nagle jeszcze wszyscy uwierzą w projekt Holendra. Chociaż szczerze powiedziawszy, nie nazwalibyśmy tego nawet meczem ostatniej szansy dla Johna van den Broma. On już nagrabił sobie zdecydowanie wcześniej.

Jeśli patrzymy na tego „Kolejorza”, to nawet trudno uwierzyć, że mógłby on nagle zacząć grać na miarę oczekiwań. Można rzec, że w tym momencie wszystko idzie nie tak. Nikt nic nie gra, mentalnie zespół jest w rozsypce, a i John van den Brom wygląda na takiego, co nie ma pojęcia, jak uzdrowić tego Lecha. Zwycięstwo poznaniaków trzeba by rozpatrywać w kategoriach cudu. Zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest gwóźdź do trumny.

Przypomnijmy w ogóle, dlaczego Holender jest pod takim ostrzałem. Lech Poznań, odpadłszy na Słowacji z europejskich pucharów, miał za zadanie zdobyć mistrzostwo. Nie da się wygrać nawet PKO Ekstraklasy, zdobywając w siedmiu spotkaniach dziewięć punktów. I to nie tak, że Lech grał dobrze, ale zawsze czegoś brakowało. Ten mizerny dorobek jest jak najbardziej zasłużony. Świadczy o tym również statystyka expected goals, która jasno pokazuje, że „Kolejorz” zdobył więcej punktów, niż powinien, a zatem można rzec, że 3. lokata i tak jest trochę na wyrost. Przy rozgrywaniu jednego meczu w tygodniu nie tego wszyscy się spodziewali. Po prostu od Lecha wymaga się więcej w takiej sytuacji.

Symboliczne rozstanie

Pech chciał, że akurat w decydującym spotkaniu przeciwnikiem Johna van den Broma będzie jego były asystent Maciej Kędziorek, który dopiero dwa tygodnie temu odszedł z klubu. Zakładamy, że nowy trener Radomiaka będzie świetnie przygotowany taktycznie do meczu. Będzie wiedział wszystko. Nie zdziwimy się, jeśli John van den Brom zostanie zjedzony taktycznie przez swojego byłego współpracownika, który będzie miał coś do udowodnienia wszystkim w Poznaniu. Trzeba również przyznać, że Radomiak też ma niezłą kadrę z Pedro Henrique na czele.

Doszliśmy do momentu, gdy Radomiak jest faworytem starcia z Lechem. Dodatkowo może być to symboliczny moment, gdyż z pewnością Maciej Kędziorek byłby jedną z opcji do objęcia schedy po Holendrze. Z polskiego podwórka w zasadzie najciekawszą opcją. Miałeś kogoś takiego pod swoimi skrzydłami, a wcale nie zdziwimy się, jak Kędziorek zrobi dobrą robotę w Radomiu. To jest jednak żółtodziób jako pierwszy trener, ale z ogromnym doświadczeniem jako asystent. A tak w tym momencie jedyną możliwą polską opcją jest Dawid Szulczek, ale to raczej nierealny scenariusz, choć bardzo ciekawy.

Lech Poznań ruszy na łowy do Skandynawii?

W ostatnim programie „Poznań vs Warszawa” Dawid Dobrasz zdradził, że Lech Poznań przeszukuje mocno rynek trenerski w Skandynawii. A zatem w przypadku zwolnienia Broma bardzo prawdopodobny jest kierunek szwedzki, duński lub norweski. Zapytaliśmy zatem eksperta od piłki w Skandynawii, czy to dobra opcja.

– Na pewno, bo w każdym z tych krajów są dobrzy trenerzy, lecz ciekawe, czy Lech jest gotowy wykupić jakiś kontrakt. Jeśli nie, to możliwości stają się bardziej ograniczone, a przecież do tej pory mówi się o tym, że „Kolejorz” szuka kogoś bez umowy. To z pewnością utrudnia całą sytuację, nie wiem, jak wygląda dokładanie w Danii i Norwegii, ale w Szwecji wybór jest naprawdę mały i nie wiem, czy warto zerkać na ten kierunek – mówi dla nas Marek Wadas prowadzący konto Szwedzka Piłka.

Lech Poznań najprawdopodobniej nie będzie decydował się na wykupienie kontraktu trenera. Pozostają więc jedynie trenerzy bez kontraktu, a takich jest naprawdę mało. Jeszcze takich, którzy pasowaliby do filozofii „Kolejorza”, czyli ofensywnej piłki i wprowadzania młodzieży, próżno szukać. Temat Skandynawii pojawił się również dlatego, że tam sezon kończy się z końcem roku. Trudno o wyrwanie kogoś w trakcie sezonu. Pod tym względem ruch właśnie z jakimś trenerem z północy jest bardziej prawdopodobny. Manewry są jednak bardzo ograniczone. Zwłaszcza że w czwartek odpadł najciekawszy szwedzki kandydat, czyli Kim Hellberg. Marek Wadas raczej nie widzi żadnego sensownego nazwiska w tym momencie dla Lecha ze szwedzkiego rynku.

– Obecnie chyba nikt. Jedynym sensownym kandydatem wydawał się Kim Hellberg, ale w czwartek podpisał kontrakt z Hammarby IF. 35-latek to świetny taktyk, który osiągnął z małym klubem IFK Värnamo 5. miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem w historii. Jeśli mówimy o sferze marzeń, to z pewnością byłby to Jimmy Thelin z IF Elfsborg. Szwed stworzył ciekawy projekt i choć stracił mistrzostwo w ostatniej kolejce, to jednak jego drużyna prezentowała się doprawdy imponująco. Problemem w tym przypadku jest jego kontrakt, który z pewnością nie będzie tani do wykupienia. W kontekście wolnych trenerów – w tym momencie jest brak jakichkolwiek sensownych alternatyw. Janne Andersson miałby ogromne oczekiwania finansowe, jego asystent Peter Wettergren zapewne zostanie przy reprezentacji w innej roli, a Glen Riddersholm został ostatnio zwolniony z pracy w IFK Norrköping, gdyż w międzyczasie szukał innego angażu.

Zaglądamy również na rynek norweski. Stamtąd jeszcze trenerów nie braliśmy w Polsce. Tutaj jest głównie jeden kandydat Eirik Horneland. Ale przeszkodą będzie kontrakt do końca 2025 roku. Poza tym trudno o kogoś ciekawego. Można zatem powiedzieć, że zastąpienie Johna van den Broma kimś ze Skandynawii byłoby bardzo ryzykowne. To musiałby być ktoś nieoczywisty. A jak słyszymy, Lech rozgląda się już od dłuższego czasu za nowym trenerem, będąc gotowym na różne sytuacje związane z obecnym trenerem. Żeby zwolnić Broma, trzeba mieć logiczne wyjście z tej sytuacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze