Lech Poznań przed bardzo ważnym spotkaniem


Historia starć przemawia za „Kolejorzem”

8 kwietnia 2023 Lech Poznań przed bardzo ważnym spotkaniem
Dawid Szafraniak

Lech Poznań w 27. kolejce PKO Ekstraklasy zmierzy się z Wartą Poznań. Derby w wielkopolskiej stolicy zapowiadają się nader ciekawie, ponieważ zarówno jedni, jak i drudzy mają o co grać. Warta chce zakwalifikować się do europejskich pucharów i przełamać passę porażek z rywalem zza miedzy. Natomiast „Kolejorz” liczy na umocnienie swojej pozycji na podium. Ma jednak pewne problemy.


Udostępnij na Udostępnij na

Zachwianie spokoju

Przed tym meczem nie mamy zielonego pojęcia, czego spodziewać się po Lechu Poznań. Ostatnie wyniki w ekstraklasie były mocno w kratkę, dwa zwycięstwa, dwa remisy i porażka. Niektóre wyniki są oczywiście determinowane przez oszczędzanie składu na mecze pucharowe, a taki właśnie czeka Lecha już pięć dni po spotkaniu z Wartą. Nie to jest jednak największym problemem.

Takim może, ale nie musi, okazać się niedawna sytuacja z Bartoszem Salamonem. W końcu u stopera „Kolejorza” wykryto zakazaną substancję – chlortalidon. Mniejsza czy Salamon skorzystał z niego świadomie i próbował zatuszować użycie innej substancji, czy może wziął jakiś lek zanieczyszczony tym środkiem, lub wziął go niechcący w jakikolwiek inny sposób. Ani nie chcemy tu nic przesądzać, ani nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie. 

Chodzi o to, jak zareagują piłkarze po takiej informacji i jak zareaguje sam Salamon. Oczywiście w klubie zapewniają, że po rozmowach z obrońcą reprezentacji Polski są spokojni, ale jakaś nerwowość musiała się wkraść. W końcu ta informacja runęła jak grom z jasnego nieba, a nie jest to też sytuacja, która się może rozejść po kościach. Owszem, Salamon przez jakiś czas będzie jeszcze grał, nawet jeśli próbka B miałaby potwierdzić wynik próbki A. Wszystko okaże się w spotkaniu z Wartą Poznań, czy zawodnicy „Kolejorza” będą grali bez przejmowania się tą sytuacją, czy jednak wpłynie ona na ich psychikę, zwłaszcza w kontekście reprezentanta Polski, bo już wiemy, że John van den Brom na niego postawi.

Dominacja na własnym podwórku

Od kiedy w 2020 roku Warta Poznań awansowała do PKO Ekstraklasy, nie była w stanie wygrać ani jednych z dotychczasowych pięciu derbów Poznania. Mało tego, ani razu nie zdołała nawet zremisować. Zastanawiamy się, jak to możliwe, skoro „Warciarze” znajdują się w dobrej dyspozycji od momentu powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. A przecież był też fatalny sezon Lecha, w którym aktualni mistrzowie Polski skończyli sześć pozycji niżej w tabeli od lokalnych rywali. Można by powiedzieć, że derby Poznania są dla Warty jakimś fatum.

Tutaj możemy spojrzeć na tą sytuację dwojako. Z jednej strony możemy powiedzieć, że Lech Poznań ma gigantyczne szczęście, a z drugiej, że Warta ma ogromnego pecha. Skupmy się jednak na „Kolejorzu”. W spotkaniu na jesieni obecnych rozgrywek Lech trafił na Wartę, grającą bardzo mocno w kratkę. Nie było takiego przypadku, żeby podopieczni Dawida Szulczka wygrali dwa spotkania z rzędu. Z drugiej strony „Kolejorz” jeszcze parę tygodni wcześniej kompromitował się z Dudelange czy Vikingurem, a kibice chcieli zwolnienia trenera już w sierpniu – z dzisiejszej perspektywy nie do wyobrażenia. Lech, na trzy tygodnie przed meczem, zaczął wychodzić na prostą, pomimo tego że grał dosłownie co trzy dni. 

We wcześniejszych pojedynkach tych ekip Lech miał problemy, ale udawało mu się je pokonać. Przychodzi tutaj na myśl chociażby bardzo głupi faul van der Harta w polu karnym i prowadzenie Warty, a potem co? Piękny gol Amarala, a później trafienie Ishaka. Nawet gdy już wydawało się, że los uśmiecha się do „Warciarzy”, nagle zdarzało się coś niespodziewanego. Było też przecież spotkanie, w którym Warta prowadziła przez niemal całą drugą połowę. A tu cyk, gol Aarona Johansona (mogliście już o nim zapomnieć) w 80. minucie i potem trafienie Pedro Tiby po przekładance w polu karnym w, uwaga, 94. minucie. No i oczywiście jeszcze pierwsze derby Poznania po powrocie Warty, gol Jakuba Modera z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Kupa pecha dla „Warciarzy” w tych spotkaniach.

Weryfikacja sezonu i puchary razy dwa?

W porównaniu z zeszłym tygodniem jesteśmy mądrzejsi o wiedzę, że miejsce numer cztery też da w tym sezonie puchary. Do finału Pucharu Polski awansowała Legia Warszawa i Raków Częstochowa, a więc dwie pierwsze drużyny ligi. Takie rozwiązanie jest dla „Kolejorza” niezwykle korzystne, bo daje mu większy margines błędu. W końcu teraz Lech Poznań może sobie pozwolić, przynajmniej teoretycznie, na wyprzedzenie przez Pogoń i zajęcie czwartej lokaty, a nad wspomnianą Pogonią ma trzy punkty przewagi. Jednak już na 5. miejscu, sześć „oczek” niżej czeka Warta, dla której awans Legii i Rakowa też jest bardzo dobrym rozwiązaniem. W końcu aby zakwalifikować się do eliminacji Ligi Konferencji już nie musi dogonić Lecha, a Pogoń, do której ma tylko trzy punkty straty.

W obliczu walki o Europę przez obie z drużyn, dzisiejsze spotkanie nabierze zupełnie innej wagi. Wiadomo, że jeśli Lech Poznań odniesie zwycięstwo, to jeszcze zwiększy i tak już bardzo duże szanse na grę w Europie w rozgrywkach 2023/2024, to jeszcze zwiększy te szanse Pogoni i Widzewowi. Nie powinniśmy się też zdziwić, jeżeli świetnie punktujący Piast ruszy na top cztery. Oczywiście, że Lech może też awansować do Pucharów z 4. miejsca, jednak będzie to woda na młyn dla krytyków Johna van den Broma, którzy już kilka razy zwalniali go w trakcie tych rozgrywek. Do tego w najbliższym czasie przed „Kolejorzem” bardzo ważne spotkania w Lidze Konferencji, a terminarz ekstraklasy do końca sezonu również nie jest łaskawy.

Jednak ten mecz nie będzie miał wpływu na weryfikację sezonu tylko dla Lecha. Warta Poznań, po pierwsze, chce udowodnić, że jej zawodnicy potrafią pokonać rywali zza miedzy, po drugie, chce zagrać w europejskich pucharach. Co prawda terminarz, oprócz meczów z Legią i Piastem, wydaje się być łatwy, jednak Pogoń, którą trzeba dogonić, też nie ma bardzo ciężkiego terminarza. Warta więc musi zbierać punkty w każdym spotkaniu, chociaż wiemy, że 5. miejsce i tak będzie bardzo dobrym wynikiem. Jeżeli jednak jest się już tak wysoko, to można się postarać jeszcze bardziej, żeby wystąpić w tych pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze