Ostatnia kolejka Ekstraklasy, a potem wakacje – to najbliższe plany Grzegorza Lecha. Korona Kielce godnie pożegnała się z własnym stadionem. Jak spotkanie z Górnikiem Zabrze ocenił pomocnik kieleckiej drużyny?
Chyba dobrze udało się pożegnanie z Areną Kielc.
Dziękuję. Staraliśmy się wypaść jak najlepiej. Ale runda się jeszcze nie skończyła, przed nami spotkanie z Lechem, w którym nie zamierzamy składać broni. A potem pożegnanie i wakacje. Jesteśmy zmęczeni już tym sezonem, ale myślę, że nie tylko my, ale także działacze i kibice. Lecz dzisiaj na boisku nie było tego widać. Wygraliśmy, z czego bardzo się cieszymy.
Wywalczyłeś rzut karny, więc byłeś jednym z bohaterów tego spotkania.
Grzesiek Bonin złapał mnie za koszulkę, sędzia podyktował rzut karny, a przed całym zajściem świetna akcja Pawła Golańskiego. Andrzej Niedzielan po raz kolejny udowodnił swoją klasę, zamieniając „jedenastkę” na gola. Cieszymy się, tym bardziej, że to dopiero nasze trzecie zwycięstwo w tej rundzie, drugie na Arenie Kielc.
Nie popełniliśmy w tym spotkaniu tego błędu, co w meczu z Lechią. Mając korzystny wynik, nie rzuciliśmy się do przodu, chociaż były kontry i mogliśmy coś wepchnąć do siatki. Skupiliśmy się jednak na defensywie. Cofnęliśmy się i z premedytacją broniliśmy dostępu do własnej bramki. Wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Lechią. Wtedy za bardzo się otworzyliśmy, przez co straciliśmy głupie bramki.
Zwycięzców się nie sądzi?
Nie, mogliśmy zagrać lepiej, z resztą jak w każdym innym meczu. Na początku drugiej połowy mogliśmy przegrywać 0:2, ale szczęście się do nas uśmiechnęło. Dla nas w tym momencie najważniejszy jest odpoczynek. Chcemy zregenerować siły przed następnym sezonem. Musimy się do niego przygotować w stu procentach, fizycznie oraz psychicznie. Żeby nie było takiego blamażu jak w tej rundzie. To było mistrzostwo świata. Zacząć rundę na czwartym miejscu, skończyć na dole tabeli.
Wydarzeniem tego meczu było pożegnanie Ediego Andradiny. Jak Ty, jego kolega z drużyny, oceniasz go jako człowieka i piłkarza?
Kiedy półtora roku temu przychodziłem do klubu, Edi bardzo pomógł mi przy aklimatyzacji. Z resztą nie tylko mi, często wprowadzał młodych chłopaków do drużyny.
A boisko? Chyba nie muszę mówić, co potrafi. Każdy to wie, każdy docenia jego umiejętności. My w zespole też. Będzie nam go bardzo brakowało. Ale podjął taką decyzję i trzeba to uszanować. Nie pozostało nam nic oprócz podziękowania za jego wkład w budowanie zespołu. Życzymy mu powodzenia.