We francuskiej ekstraklasie minęła już 16. kolejka spotkań i krok po kroku zaczynają klarować się obozy. Jeden bijący o najwyższe laury, a drugi broniący się przed widmem drugiej ligi. Na samym czele tabeli uplasowali się uczestnicy Ligi Europejskiej, Lille i PSG, a za ich plecami dwa zespoły z Ligi Mistrzów. Wydaje się, iż do końca roku ustali się, kto o co będzie w tym sezonie walczył.
Widowiska w Lille i Paryżu
Do najbardziej widowiskowych spotkań w tej kolejce można na pewno zaliczyć te z udziałem Lille i PSG. Obie ekipy z kłopotami, ale efektownie pokonały swoich rywali i udowodniły, iż obietnice o mistrzostwie nie były rzucane na wiatr. Niecodzienny mecz obejrzeli kibice „Les Dogues”. Rzadko zdarza się, że w ciągu jednego spotkania można obejrzeć aż sześć goli, ze znacznym udziałem obu stron rywalizacji. Hokejowy wynik 6:3, trzy trafienia Moussy Sow, a po dwa zaliczyli Gervinho oraz Kevin Gameiro, a oprócz tego fantastyczne asysty Balmonta czy Cabaye’a. Już drugi raz w tym tygodniu przekonaliśmy się, iż przenoszenie spotkań to wyjątkowy dobry pomysł (we wtorek Brest rozbił Lens 4:1), oby takich więcej. Tak okazałe zwycięstwo okraszone zostało przez Lille przejęciem fotelu lidera, Lorient będzie zaś prawdopodobnie spełniać rolę ligowego średniaka, o którym jednak nieraz jeszcze usłyszymy.
Nie gorszy poziom spotkania zaprezentowały ekipy PSG i Brestu niedzielnym popołudniem. Podopieczni Aleksa Duponta w ostatnich meczach zaczęli prezentować to, z czego znani byli przed rokiem w Ligue 2, czyli otwartą szybką piłkę, grę na jeden kontakt i bez kompleksów wobec przeciwnika. O ile rywalem był zespół Lens, jak w poprzedniej kolejce, wraz z piękną grą przyszedł i wynik. Jednak niedzielna potyczka na Parc des Princes w starciu z paryskim gigantem obnażyła słabość bretońskiego klubu. Jednocześnie trzeba przyznać, że kibice wdzięczni powinni być, iż goście nie zamurowali swojej bramki, grając otwarty futbol, dzięki czemu oglądało się mecz z olbrzymią przyjemnością. PSG wylądowało na drugim miejscu w tabeli, tracąc tylko punkt do Lille, Brest zaś wciąż depcze najlepszym po piętach. Faktem wartym odnotowania jest to, że kalendarz ligowy najłaskawszy w ostatnich kolejkach okaże się dla obecnego lidera i wicelidera.
Lyon nadrobił stratę
25 września, Stade Gerland w Lyonie, gospodarze przegrywają 100. derby doliny Rodanu z odwiecznym rywalem Saint-Etienne i znajdują się w strefie spadkowej. Czy możliwe jest dla tego klubu większe upokorzenie? Czasy się jednak zmieniają. Trener, którego chcieli przed ponad miesiącem zwolnić, zaprowadził teraz swój zespół prawie na sam szczyt (w ciągu weekendu OL nawet znajdował się przez chwilę na podium). „Les Gones” nie przegrali już ósmego meczu z rzędu i ograli na wyjeździe bardzo solidne Montpellier bez swoich gwiazd, Gourcuffa czy Toulalana. Wyraźnie w tym zespole coś drgnęło, a Claude Puel sam przyznaje, że sytuacje podbramkowe jak ta, w której jeszcze się niedawno znajdował, wywołują u niego mnóstwo pozytywnej energii. Nie inaczej było w sobotę, gdy do ostatnich minut utrzymywał się na Stade de la Mosson remis, a huraganowe ataki gospodarzy zapowiadały raczej porażkę aniżeli komplet punktów. Jednak od czego w zespole jest niezawodny Lisandro Lopez, wart 24 miliony euro. Wystarczyła chwila nieuwagi, a „La Pallade” musieli pożegnać się nawet z marnym jednym punktem, o który zaciekle walczyli (szczególnie w drugiej połowie zdominowali Lyon). Tylko czy dobra postawa Lyonu w lidze nie zaczęła się już odbijać niekorzystnie w Lidze Mistrzów?
Niewykorzystane szanse Marsylii
Ostatnie tygodnie dla kibiców Marsylii minęły jak ruletka. Gdy wydawało się, że ich klub nareszcie znalazł swój rytm, a kolejne wysokie zwycięstwa będą przychodziły jak na zawołanie (imponujące zwycięstwa 3:0 w Moskwie ze Spartakiem oraz 4:0 z Montpellier w przeciągu tygodnia), wszystko runęło jak domek z kart. Pierwszą okazję „Les Phoceens” mieli w środę, kiedy jako lider ekstraklasy podejmowali w zaległym meczu zespół Rennes. Zamiast powiększenia przewagi nad resztą ligowej stawki, był remis, a podopieczni Didiera Deschampsa powinni cieszyć się, że nie skończyło się gorzej. Druga szansa potwierdzenia dominacji na własnym podwórku przybyła wraz z meczem derbowym w Nicei. Słabe „Orlęta” również okazały się nie do przeskoczenia i Marsylia nie wywiozła nawet punktu. Pierwsze miejsce zamieniło się w czwarte, a w ciągu kilku dni mistrz Francji nie zdołał strzelić ani jednej bramki w dwóch ligowych potyczkach, jedynych dwóch w tym sezonie.
Bezcenne punkty uciekły z Lens
Tak słabej frekwencji stadion Feliksa Bollaerta nie widział od bardzo dawna. Trudno się dziwić. Zespół Lens, który miał wyższe ambicje niż walka o utrzymanie, zajmuje dopiero 18. lokatę. W celu poszukiwania bezcennych punktów podopieczni Jean-Guya Wallemme’a zaatakowali z animuszem przyjezdnych Burgundczyków. Opłaciło się, bo udało się uzyskać prowadzenie i niewiele zabrakło, by je powiększyć. Niewiele też zabrakło, by wygrać całe spotkanie. Niewiele to znaczy trzy minuty, bo tyle zostało do końca spotkania, gdy piłkę strzałem głową umieścił w siatce Jean-Pascal Mignot. Z północy Francji uciekły bezcenne oczka, podopieczni Jean Fernandeza po zwyżce formy powrócili zaś do formy średniaka.
Dwóch beniaminków na dnie, czyli wszystko w normie?
Same czeluści ligowej tabeli zajmują ekipy beniaminków. Mistrz Ligue 2, Caen, oraz 3. miejsce tych rozgrywek, Arles, pewnie zmierzają ku niższej klasie rozgrywkowej. Oczywiście, słowa zdają się trochę na wyrost dla piłkarzy z Normandii, lecz ich niesamowita determinacja, by pobić tegoroczny rekord „Lwów” z Awinionu (osiem porażek z rzędu), jest wybitnie zaskakująca. Przegrana w Tuluzie była ich szóstą i z jej powodu spadli na przedostatnie miejsce w tabeli. Nie pomaga świetna forma supersnajpera Youssefa El Arabiego – wicelidera klasyfikacji strzelców – na niewiele zdają się także efektowne zwycięstwa z początku sezonu nad OL i OM. Jedną zmianę na stanowisku trenerskim już w tym sezonie mieliśmy. Czy Franck Dumas jest kolejnym do odstrzału? Z pewnością w Normandii nie planowali zbyt szybkiego powrotu na zaplecze Ligue 1 i będą chcieli tego za wszelką cenę uniknąć.
Pozostałe spotkania 16. kolejki we Francji:
Stade Rennais – Monaco 1:0
Sochaux – Valenciennes 2:1
Arles Avignon – Nancy 1:1
Saint-Etienne – Bordeaux 2:2
Już za tydzień odbędzie się 17. kolejka francuskiej ekstraklasy, a w niej m.in. mecze Auxerre – Marsylia oraz Bordeaux – Rennes. Również w tym tygodniu odbędzie się kończąca fazę grupową w LM seria spotkań. Auxerre walczyć będzie w Madrycie, by zakwalifikować się do Ligi Europejskiej. Pozostałe ekipy OL i OM zapewniły już sobie awans do kolejnej rundy. Prezentujemy jeszcze jedenastkę, gracza oraz bramkę kolejki.
Jedenastka kolejki: Valverde (Tuluza) – Jallet (PSG), Spahić (Montpellier), Mignot (Auxerre), Bocaly (Montpellier) – Valbuena (OM), Balmont (Lille), Nene (PSG) – Gameiro (Lille), Sow (Lille), Lisandro (OL)
Gracz kolejki: Moussa Sow (Lille OSC)
Strzelił hat-tricka i walnie przyczynił się do fenomenalnego zwycięstwa swojej drużyny nad Lorient. Swoje bramki zdobywa przede wszystkim w obrębie „szesnastki”, wykańczając akcje kolegów, ale w niedziele udowodnił, iż nieobce mu strzały zza „szesnastki”. W takich też okolicznościach padła jego trzecia bramka, a piąta dla Lille. Sow przewodzi obecnie w klasyfikacji strzelców, mając na koncie aż 13 trafień. To budzi szacunek.
Bramka kolejki: Emerse Fae (OGC Nice)
jedyne trafienie w spotkaniu Nicei z Marsylią
Wybrana najpiękniejszą nie za samo uderzenie, lecz za zespołową akcję, która przygotowała pomocnikowi Nicei klarowną okazję do uderzenia na bramkę. Lwią część roboty wykonał Chaouki Ben Saada, mijając jednym ruchem dwóch przeciwników i wypuszczając podaniem Anthony’ego Mouniera. Ten z kolejki dostrzegł świetnie ustawionego Emersa Fae i wyłożył mu piłkę jak na tacy. Obrona Marsylii była skołowana. Smaczku temu trafieniu dodaje to, iż padło ono w doliczonym czasie gry meczu derbowego i przyczyniło się do porażki mistrzów Francji. Zapraszamy do oglądania: