W niedzielne południe na przeciw siebie stanęły Lazio i Juventus. Z racji tego, że spotkanie rozgrywane było o 12:30, wielu fanów mogło nastawić się na mecz pełen zwrotów akcji. Nic takiego się jednak nie stało. Samo spotkanie mocno rozczarowało, ale po szalonej końcówce oba zespoły podzieliły się punktami.
Mecze pomiędzy Lazio a Juventusem zawsze budziły ogromne emocje. Tym razem jednak spotkanie zapowiadało się zupełnie inaczej niż jeszcze w ubiegłym sezonie. Oba zespoły od samego startu rozgrywek nie zachwycały. Każdy z nich znajdował się w zupełnie innym miejscu. Gospodarze wciąż próbują znaleźć odpowiedni rytm z poprzednich rozgrywek, a goście pod okiem nowego trenera budują dopiero zespół. Niedzielne spotkanie było więc idealnym momentem na postawienie kroku naprzód.
Spotkanie na przełamanie
Dla obu zespołów niedzielne spotkanie było szansą, aby pokazać, że ostatnie przeplatane wzloty i upadki to tylko chwilowe niepowodzenia. Lazio przecież nie zagrało jeszcze w tym sezonie dobrego meczu w Serie A. Również Liga Mistrzów nie dawała dużego pokładu optymizmu, bo oprócz wygranej 3:1 z BVB rzymianie zremisowali zarówno z Zenitem, jak i Club Brugge. Z perspektywy mentalnej był to więc bardzo ważny mecz dla „Biancocelestich”. W ostatnim czasie spadała na nich spora krytyka. Odniósł się do niej, oraz do szans zespołu na zdobycie mistrzostwa, na przedmeczowej konferencji Simone Inzaghi:
– Zewnętrzna krytyka po prostu pozwala nam zbliżyć się do siebie jako zespół. Wszystko, co możemy zrobić, to jak najlepiej prezentować się na boisku. Jest zbyt wcześnie, aby powiedzieć, kto będzie walczył o scudetto w tym sezonie. Mogę tylko powiedzieć, że jutro będzie dla nas bardzo ważny mecz, musimy zadbać o perfekcyjny występ.
Również dla Juventusu ostatnie tygodnie nie należały od najłatwiejszych. Remisy z Crotone, Hellasem i Romą szybko przypomniały każdemu, gdzie znajduje się zespół Andrei Pirlo. Wciąż jest to przecież drużyna w budowie, Włoch także popełnia błędy i nie wszystko działa jeszcze tak, jak powinno. Dla „Starej Damy” również więc starcie z Lazio było bardzo ważne. Miało trochę uspokoić nastroje i pokazać, że wciąż rozwija się ona w dobrym kierunku. Właśnie o tym rozwoju mówił Andrea Pirlo na przedmeczowej konferencji:
– Mieliśmy kilka interesujących założeń dotyczących gry i tego, w którym kierunku i jak chcemy rozwijać naszą grę ofensywną ze środka pola. Dobrze ustawialiśmy się w ataku, i to jest pozytywne, więc chociaż wciąż musimy się poprawiać, jesteśmy na dobrej drodze, aby grać inną piłkę niż ta, do której ta drużyna była przyzwyczajona w przeszłości.
Niejasności wobec wyjściowych jedenastek
Koronawirus zbiera żniwo na całym świecie. Nie ominęło to również świata piłkarskiego, z tym że wokół Lazio w ostatnich dniach zrobiło się naprawdę gorąco. Przed starciem z Club Brugge aż dziewięciu piłkarzy z Rzymu otrzymało pozytywny wynik testu na obecność wirusa. Mimo to już w następnej kolejce w meczu przeciwko Torino kilku z nich zagrało. Mowa tu o Ciro Immobile, Thomasie Strakoshy i Lucasie Leivie.
Sytuacja zrobiła się już w ogóle niejasna, kiedy żaden z nich nie znalazł się w kadrze na następne środowe spotkanie w Lidze Mistrzów z Zenitem. Dużo spekulowało się, czy wyżej wymieniona trójka zagra w niedzielę, ale koniec końców Simone Inzaghi nie mógł skorzystać z tych zawodników. Oprócz tego w kadrze na mecz nie znalazł się chociażby Senad Lulić, który leczy kontuzję kostki. Pozytywną informacją był jednak fakt, że do pierwszej jedenastki wrócił Luis Alberta, czyli kluczowa postać dla Lazio.
Luis Alberto and Stefan Radu return to the #Lazio Starting XI while Danilo Cataldi makes his first start this season.#LazioJuve pic.twitter.com/IdEr1LoFAZ
— The Laziali (@The_Laziali) November 8, 2020
Problemy również miał Andrea Pirlo. Włoski szkoleniowiec nie mógł postawić na trzech graczy, którzy zmagają się z kontuzjami. Do Giorgio Ghieliniego, Matthijsa de Ligta i Aleksa Sandro dołączył Aron Ramsey. Walijczyk nabawił się kontuzji w ostatnim meczu Ligi Mistrzów. Na szczęście pozostali zawodnicy byli do dyspozycji trenera.
L'undici con cui scenderemo in campo per #LazioJuve? Eccolo!
👇🏻👇🏻👇🏻👇🏻👇🏻👇🏻#ForzaJuve pic.twitter.com/1ww5hFLH0x
— JuventusFC (@juventusfc) November 8, 2020
Przeciętne Lazio i błysk Ronaldo
Oba zespoły mocno zaczęły niedzielne starcie. Na boisku dało się zauważyć wysoką intensywność. Lazio i Juventus szukały od samego początku swoich szans w bocznych sektorach. To właśnie z tych obszarów pojawiły się pierwsze sytuacje dla gości i gospodarzy. W 15. minucie padła pierwsza bramka w tym spotkaniu. Z prawej strony pola karnego znalazł się Cuadrado i idealnie dośrodkował piłkę w pole karne, w którym czekał już na nią Ronaldo. Portugalczyk dostawił tylko nogę i goście wyszli na prowadzenie.
Po bramce dla Juventusu mecz się uspokoił i wyrównał. Żadna z drużyn nie przeważała. Posiadanie piłki rozłożyło się mniej więcej po 50%. Lazio stworzyło sobie w tym czasie jedną, ale bardzo dogodną sytuację. Milinković-Savić dostał podanie za plecy obrońców gości i zagrał piłkę głową wzdłuż bramki. Znalazł się tam Muriqi, ale napastnikowi gospodarzy zabrakło kilku centymetrów, aby doprowadzić do remisu.
Juventus mógł wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale Ronaldo trafił w słupek. Do końca pierwszej połowy nie padła już żadna bramka. Lazio wyglądało bardzo przeciętnie. Nie tworzyło sobie wielu dogodnych sytuacji. Gospodarzom w ogóle nie kleiła się gra, a goście natomiast spokojnie kontrolowali przebieg spotkania. Byli wyraźnie lepsi od gospodarzy.
Słaba druga połowa, ale świetna końcówka
Po rozpoczęciu drugiej połowy oglądaliśmy nieco wycofany Juventus. Goście ustawili się na swojej połowie i bardzo dobrze przesuwali. Świetnie zabezpieczali boczne sektory boiska. Lazio nie miało pomysłu na złamanie defensywy przyjezdnych. Goście natomiast próbowali wychodzić z kontrami i niewiele zabrakło, aby jedna z nich zakończyła się bramką. Ronaldo urwał się na lewym skrzydle, ale wrzucił nieco za głęboko.
Lazio cały czas grało w jednostajnym tempie. Brakowało elementu zaskoczenia i przyspieszenia. Nie grało na jeden kontakt, przez co łatwo dało się rozczytać jego grę. Dla dobrze zorganizowanego Juventusu była to idealna sytuacja. Gospodarze wymieniali podania przeważnie wszerz i w żaden sposób nie potrafili stworzyć sobie choćby namiastki dogodnej sytuacji.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wygraną Juventusu, w ostatniej akcji bramkę dla gospodarzy zdobył Caicedo. Rezerwowy napastnik Lazio po raz kolejny uratował swój zespół. Świetnie zachował się w polu karnym i pewnym strzałem po długim słupku pokonał Wojciecha Szczęsnego. Dzięki temu Lazio wywalczyło punkt, mimo że przez ponad 90 minut było znacznie gorszym zespołem od Juventusu.