Ława: Nie było łatwo


14 listopada 2008 Ława: Nie było łatwo

Bartosz Ława rozgrywał z GKS Bełchatów kapitalne zawody. Strzelił pięknego gola i wyraźnie przyćmił Łukasza Gargułę, udowadniając Czesławowi Michniewiczowi, że ten niesłusznie posadził go na ławce w meczu z Ruchem Chorzów. Mimo iż Arka w drugiej połowie niepodzielnie rządziła na boisku, kapitan żółto-niebieskich wcale nie uważa, że gdynianom zwycięstwo przyszło łatwo.


Udostępnij na Udostępnij na

Spodziewał się pan, że Arka tak łatwo poradzi sobie z GKS Bełchatów?

– No, łatwo to na pewno nie było. Sporo się nabiegaliśmy, pokazując przy tym wielką wolę walki i zwycięstwa, więc łatwo tego meczu nie wygraliśmy z pewnością. Niemniej na pewno, patrząc na przebieg spotkania, na to zwycięstwo absolutnie zasłużyliśmy.

Co takiego w przerwie powiedział wam Czesław Michniewicz? W drugiej połowie to Arka atakowała, a Bełchatów tylko za wami biegał.

Pięknym strzałem zza pola karnego, Bartosz Ława otworzył wynik meczu z GKS Bełchatów.
Pięknym strzałem zza pola karnego, Bartosz Ława otworzył wynik meczu z GKS Bełchatów. (fot. Maciek Bryksy/ArkaGdynia.info)

– Na pewno mecz ustawiła szybko przez nas zdobyta bramka, bodajże już w czterdziestej szóstej minucie. Szybko złapaliśmy wiatr w żagle, więc łatwiej było nam atakować, stąd tak to wyglądało, że Bełchatów musiał się tylko bronić.

Mieliście w głowach to, że wcześniej aż przez 350 minut nie potrafiliście strzelić gola?

– To prasa głównie skupiała się na tym, by liczyć nam minuty bez strzelonego gola, my absolutnie nie zawracaliśmy sobie tym głowy, od ilu minut nie potrafimy znaleźć drogi do bramki przeciwników. W meczach z Ruchem i Cracovią źle nie graliśmy – oba mecze zremisowaliśmy, więc można powiedzieć, że plan minimum został wykonany. Z Cracovią mieliśmy masę sytuacji, ale zawiodła skuteczność. Ważne było jednak, że zagraliśmy na zero z tyłu. Dziś trzecia potyczka z rzędu, w której nie straciliśmy gola, ale w końcu udało nam się również go strzelić.

Ostatni raz Arka wygrała 21 września z ŁKS 4:0, dziś przełamała serię siedmiu meczów bez zwycięstwa, pokonując GKS Bełchatów. Ta dzisiejsza wygrana jest jednak nieporównywalnie ważniejsza, bo jednak GKS to rywal ze znacznie wyższej półki.

– Dzisiaj nie ma już w lidze słabych drużyn. Najlepiej świadczy o tym przykład Polonii Bytom, która wygrała z Legią Warszawa 1:0, a potem zremisowała z Lechem Poznań 1:1. Wiedzieliśmy, że Bełchatów to ścisła czołówka, ale wiedzieliśmy również, że aby wywalczyć korzystny rezultat, trzeba będzie oddać na boisku serce, pokazać dużą determinację i wolę walki, a skoro wygraliśmy, to wszystko to, co przed meczem założyliśmy, udało nam się na boisku zrealizować.

Już wcześniej, bo w 35. minucie mógł pan pokonać Krzysztofa Kozika. Gdyby to uderzenie wpadło do bramki, z pewnością byłby to gol „stadiony świata”.

– Ale ta bramka, która wpadła, też chyba była ładna. Dzisiaj w sumie na bramkę rywali oddałem 6-7 strzałów, czyli więcej niż w ciągu ostatnich dwóch lat. Cieszę się z gola, ale jednocześnie zawsze będę powtarzał, że nieważne jest kto strzela, ważne żeby zespół wygrywał.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze