„Lavicka vs Mamrot” – starcie na remis!


Dzisiaj zmierzyli się znakomici fachowcy. I ani trener Lavicka, ani trener Mamrot nie podzielili się punktami (grzybami)

4 października 2019 „Lavicka vs Mamrot” – starcie na remis!
Piotr Matusewicz / PressFocus

Polak, Czech, dwa bratanki? Z różnych badań wynika, że Polacy darzą swoich południowych sąsiadów dużą sympatią. Czy z wzajemnością? Niekoniecznie. Przekładając to na realia futbolowe, Ireneusz Mamrot nie mógł liczyć na ciepłe przyjęcie, a potem wyjazd z pełnymi rękoma. Nie, Vitezslav Lavicka stawia bowiem we Wrocławiu bardzo trudne, niegościnne wręcz warunki, o czym doskonale świadczą liczby: seria sześciu meczów na własnym stadionie bez porażki. Teraz siedmiu!


Udostępnij na Udostępnij na

Co więcej, przed spotkaniem Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok wrocławianie mogli pochwalić się kapitalną średnią strzelanych bramek na mecz w roli gospodarza. 2,25 – poprzeczka ustawiona wysoko! Ba, nawet wyżej w porównaniu do całej ligowej stawki. Czy ekipa białostoczan mogła się bać? Patrząc na fakt, że WKS nie wygrał meczu od 17 sierpnia, zdecydowanie nie . Z drugiej jednak strony… Ireneusz Mamrot przed dzisiejszym wieczorem nie wygrał ze Śląskiem ani razu (4 spotkania – remis, trzy porażki).

 

Kamil Warzocha

 Jak na grzybach

Od samego początku spotkania można było zauważyć, że spotkały się zespoły, które od dłuższego czasu czekają na ligowe zwycięstwo. Bezpieczne zapoznanie z rywalem, brak ryzyka, szacunek i spokojne tempo. Jeśli ktoś spodziewał się strzelaniny, powinien był obejrzeć powtórkę meczu Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin, bo dzisiejszy wieczór z biegiem kolejnych minut nie sprawiał wrażenia, jakby w stolicy Dolnego Śląska miał pęknąć worek z bramkami.

Co ważne, gospodarze do pewnego momentu absolutnie nie mieli się czego bać. Przez pierwsze 30 minut Ireneusz Mamrot na pewno nie mógł być zadowolony ze swojej drużyny, ponieważ nie stwarzała ona żadnego zagrożenia. Vitezslav Lavicka tak poustawiał swoich podopiecznych, że Jagiellonia poza kilkoma wyjątkami nawet nie pojawiała się w polu karnym rywala. A jeśli już, to dzięki presji wywieranej na lewą flankę Śląska, gdzie przyjezdni uderzali najczęściej.  Ewidentnie taki był plan na spotkanie szkoleniowca „Jagi”.

Nieco ciekawej potoczyła się końcówka pierwszej połowy, kiedy Juan Camara dzięki indywidualnej akcji wywalczył rzut wolny przed polem karnym Śląska. Wówczas Jagiellonia oddała… dopiero pierwszy celny strzał na bramkę w całym meczu. Szachy? Być może, bo o ile niewiele było wrażeń w postaci akcji podbramkowych, o tyle pojedynek Lavicka vs Mamrot pod kątem taktycznym oglądało się całkiem dobrze.

Trener Lavicka rozbudził, trener Mamrot obudził

Druga połowa spotkania w końcu zapewniła to, na co kibice czekali. Akcje podbramkowe, dynamikę, większą ruchliwość w środku pola, agresję zawodników i przede wszystkim gole! Innymi słowy, półprodukt nabrał pozorów pełnoprawnego produktu, którym jest nasza ukochana ekstraklasa. Ale wciąż… wielu obserwatorów tego meczu mogłaby powiedzieć, że były ciekawsze rzeczy do zrobienia o 20:30 niż piątkowy „spektakl”.

Ale jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze! Przed upływem 60. minuty grzybobranie przerwał Robert Pich, czyli najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Śląska. W meczu z Jagiellonią Vitezslav Lavicka wystawił Słowaka wyjątkowo na lewym skrzydle, ale to jak widać nie przeszkodziło w strzeleniu bramki. Co niesamowite, to już czwarte trafienie 30-latka w tym sezonie. Dzięki jeszcze jednej asyście na koncie piłkarz WKS-u staje się również najskuteczniejszym zawodnikiem wrocławian w klasyfikacji kanadyjskiej.

Z biegiem czasu wydawało się, że we Wrocławiu nic niesamowitego już się nie wydarzy. Ale jednak! Druga część spotkania zagwarantowała kolejną bramkę, tylko tym razem dla zespołu przyjezdnych. Patryk Klimala najpierw wygrał pojedynek szybkościowy w niebezpiecznej strefie dla Śląska, a później posłał piłkę do Juana Camary, który strzelił trzecią bramkę dla „Jagi” w obecnym sezonie. A najlepszy młodzieżowiec białostoczan? Trzecią, ale asystę (łącznie dwa gole i trzy ostatnie podania w PKO Ekstraklasie).

Po otwarciu ognia obie ekipy się otworzyły i wiele wskazywało na to, że nikt nie będzie chciał podzielić się punktami (grzybami). Śląsk Wrocław na przestrzeni ostatniej „kwarty” meczu wykonywał wiele dośrodkowań w pole karne Jagiellonii, a Ireneusz Mamrot i jego zespół czekali na okazje do kontrataków. Szczęśliwe dla gospodarzy żadna z nich nie zrobiła dużej krzywdy, stąd wynik spotkania poprzestał na bramkowym remisie 1:1. Śląsk próbował się jeszcze odgryzać, ale bez konkretów.

Kto może być bardziej zadowolony z jednego punktu? Właściwie nikt. Śląsk Wrocław nadal nie potrafi wygrać spotkania, a Jagiellonia Białystok jest na dobrej drodze, by w tej dłuższej serii do wrocławian dołączyć. Pojedynek Lavicka vs Mamrot na remis! Rozejść się.

 

itezslav Lavicka? „Don Vito” wśród ekstraklasowych trenerów

Śląsk Wrocław: ciekawostki przed meczem z Jagiellonią

 

 

 

 

 

Najnowsze