Nowy właściciel Lausanne-Sport, którym z końcem 2017 roku została brytyjska grupa petrochemiczna INEOS, pragnie, by w Lozannie zagościła piłka na prawdziwym europejskim poziomie. Nie wszystko idzie jednak gładko, a na efekty „nowej miotły” sympatycy LS muszą jeszcze poczekać.
Szwajcarska piłka nożna. Z czym się dziś kojarzy? FC Basel, FC Basel, FC Basel… dobre wyniki osiągane ostatnio przez reprezentację narodową, Young Boys Berno i… długo, długo nic.
Helweckie kluby nigdy nie były i również obecnie nie są potęgami siejącymi postrach wśród europejskich przeciwników. Owszem, na groźnego i mogącego sprawiać sensacje oraz niespodzianki konkurenta – za sprawą świetnego zarządzania i mądrze inwestowanych środków finansowych – wyrósł klub z Bazylei, ale to wszystko…
Dawne legendy jak Servette FC, FC Zürich czy Grasshhoppers albo borykają się z mniejszymi lub większymi problemami, albo stanowią tło dla swojej niewygórowanej aktualnie krajowej konkurencji.
Mimo że futbol w kraju Helwetów najpopularniejszą dyscypliną sportu nie jest, to tworzy się dla niego dobry i przyjazny klimat, a kluby – nie tylko te najlepsze – próbują naśladować godne europejskie wzorce, przenosząc przy tym przynoszące profity schematy na własne podwórka.
Poniekąd dzieje się tak za sprawą coraz większych środków finansowych pompowanych w piłkę w kraju czekolady i sera. Young Boys Berno przerywa hegemonię FC Basel, a we francuskojęzycznym kantonie Vaud tworzy się właśnie bardzo ciekawy projekt. Lausanne-Sport 2.0, które po przejęciu przez grupę INEOS dysponuje większym kapitałem.
Lausanne-Sport – duma regionu Vaud
Lozanna to największe miasto i stolica kantonu Vaud oraz, co logiczne, siedziba największego klubu na tym obszarze – Lausanne-Sport, powstałego już w 1896 roku. Siedmiokrotny mistrz Szwajcarii w okresie 1913–1965, dziewięciokrotny zwycięzca Coupe de Suisse, który 23 razy reprezentował swój kraj na europejskiej arenie. Ostatnio może niezachwycający w lidze, nieodnoszący żadnych większych sukcesów, ale mimo to klub mogący pochwalić się swoją piękną historią.
Jednymi z lepszych lat w dziejach LS był okres 1950–1969, kiedy to gracze z Lozanny dwa razy zdobywali krajowe mistrzostwo i trzy razy podnosili do góry szwajcarski puchar.
Ciekawą zgłoską w barwach Lausanne-Sport zapisali się Polacy. Waldemar Kita, będący właścicielem klubu (1998–2001), i Marcin Kuźba, który występował tam w latach 1999–2001. W 70 spotkaniach zdobył 35 bramek, a jego drużyna w tym okresie należała do tych ciekawiej prezentujących się w całej lidze. Korzystając z okazji, poprosiliśmy pana Marcina o wspominki…
Panie Marcinie, mógłby Pan opowiedzieć, jak Lausanne-Sport wyglądało w Pańskich czasach?
Marcin Kuźba: – W moich czasach, tj. 1999–2001, klub ten zaczynał się liczyć w lidze szwajcarskiej. Mieliśmy bardzo dobrego trenera – Pierre’a Andre Schurmana, a prezesem klubu był Polak – aktualny prezes FC Nantes Waldemar Kita… Klub finansowo był w miarę stabilny, ale prezes ciągle walczył z miastem o dofinansowanie, którego ostatecznie chyba nie dostał, i to było powodem jego odejścia z Lozanny. Jeżeli chodzi o stronę sportową, to mieliśmy bardzo dobrą drużynę, z którą z powodzeniem graliśmy w europejskich pucharach. W lidze byliśmy w pierwszej trójce, byliśmy też finalistą Pucharu Szwajcarii.
Nie zawsze jednak w Lozannie bywało kolorowo, szczególnie w najnowszych jej dziejach. Klub w 2003 roku doszczętnie zbankrutował, ale chwilę później znów się odrodził, przybierając nazwę Lausanne-Sport (bez „S” na końcu, wcześniej Lausanne-Sports).
LS wylądowało w niższych ligach, a w Super League ponownie zameldowało się dopiero w sezonie 2011/2012. Wcześniej jednak zawodnicy ze Stade de la Pontaise mieli okazję na nowo posmakować europejskich rozgrywek. W 2010 roku będąc w drugiej lidze, dotarli do finału Pucharu Szwajcarii, w którym ulegli mistrzowi z Bazylei. Dzięki temu dobrnęli do fazy grupowej Pucharu UEFA, ale w tej sobie już nie poradzili.
Późniejsze czasy to egzystencja na granicy pierwszej i drugiej ligi bez większych perspektyw na cokolwiek znaczącego.
Brytyjska flaga na maszt
W grudniu 2017 roku klub z miasta będącego siedzibą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego ogłosił transakcję, w ramach której jego nowym właścicielem została brytyjska spółka INEOS, przejmując cały pakiet od dotychczasowego właściciela Alaina Josepha.
Après la conférence de presse du 13 novembre lors de laquelle l’annonce de la reprise du #LS par @INEOS a été officialisée, retrouvez les interviews d’Alain Joseph, président sortant et de David Thompson, nouveau président du club.
➡️ https://t.co/dvllDBYXVY#AllezLausanne pic.twitter.com/7PcLHpyl9U— FC Lausanne-Sport (@lausanne_sport) November 14, 2017
Joseph, szwajcarski przedsiębiorca i kibic LS działający w tym klubie od bardzo dawna, a przez ostatnie cztery lata również jego właściciel – przejął klub w trudnej sytuacji – przekazał pałeczkę dalej, tak by jego kochane dziecko mogło nadal się rozwijać.
Na oficjalnej konferencji prasowej, podczas której podano wszystkie szczegóły, Joseph powiedział: – Dziś odczuwam prawdziwą ulgę i spełnienie obowiązku. Transakcja przekazania klubu jest częścią obowiązku spoczywającego na mnie i jestem szczęśliwy, bo wiem, że znaleźliśmy inwestora najlepszego z możliwych.
Kwota sprzedaży nie została ujawniona, ale stary właściciel przyznał, że otrzymał wartość dodaną w odniesieniu do tego, co sam w klub zainwestował. Trzeźwo dodał również, że „kwota adekwatna jest do szeroko rozumianej, a obecnie prezentowanej jakości”. Jego następcą i nowym sternikiem został przedstawiciel INEOS, David Thompson.
INEOS
Kim są nowi klubowi dobrodzieje? Do biednych na pewno nie należą. INEOS to angielska spółka powstała w 1998 roku w Anglii, swoją potęgę budująca głównie dzięki skupowaniu w przeszłości niechcianych w innych firmach zakładów petrochemicznych.
Cała grupa zatrudnia obecnie na całym świecie 17 tys. pracowników, ma 80 zakładów produkcyjnych w 16 krajach i wykazuje ostatnimi laty sprzedaż na poziomie 40 miliardów franków szwajcarskich.
W 2010 roku gigant przeniósł swoją globalną siedzibę do leżącego nieopodal Lozanny Rolle – nie ukrywając przy tym podatkowych zachęt i pobudek, które nim kierowały. Spółka przybywając do regionu Vaud, szacowała, że dzięki przeprowadzce oszczędności sięgną 650 milionów, i potwierdzała także zamiar inwestowania pieniędzy lokalnie.
Stawanie się najlepszą drużyną w kraju jest trudne, ponieważ istnieją już dobre kluby. Ale pierwsza trójka czy czwórka w przeciągu trzech, czterech lat? Myślę, że to realne. prezes David Thompson
Nie były to czcze słowa, bo już od początku swojej szwajcarskiej działalności INEOS pompował środki w lokalny sport, stając się między innymi sponsorem strategicznym lokalnej drużyny hokeja na lodzie.
Aktualnie firma potwierdza swoje aspiracje, zostając właścicielem profesjonalnego zespołu piłkarskiego, a jej możliwości finansowe każą sugerować, że jeśli nie napotka żadnych poważnych problemów, to na piłkarskiej mapie Szwajcarii wyrosnąć może stabilny klub na wzór FC Basel.
– Stawanie się najlepszą drużyną w kraju jest trudne, ponieważ istnieją już dobre kluby. Ale pierwsza trójka czy czwórka w przeciągu trzech, czterech lat? Myślę, że to realne – mówi David Thompson. Pozwala to sądzić, że klub prowadzony będzie rozsądnie, małymi krokami, a te większe będą ich naturalną konsekwencją.
Team Vaud i inwestycje w młodzież
Lausanne-Sport to klub mocno związany z regionem i taka właśnie jest jego tożsamość – kantonalna. Jego filozofia w ostatnich latach opierała się głównie na tej właśnie podstawie. Do klubu trafiają najzdolniejsi młodzi zawodnicy z najbliższej okolicy i akurat w tym celu w 2005 roku powstał Team Vaud.
Utworzyły go kluby z regionu, tak by dać jeszcze większą możliwość rozwoju swoim najlepszym młodym piłkarzom, którzy przechodząc przez sita różnych kategorii wiekowych, na końcu trafiają do drużyny U-21, za którą całkowicie odpowiedzialna jest LS.
Od jakiegoś czasu Team Vaud wspierany jest przez… grupę INEOS, a po przejęciu klubu ta chce kontynuować również i ten kantonalny model. Co więcej, nowi właściciele rozważają otwarcie dwóch akademii: w Namibii i Botswanie, z których czerpać ma klub „matka”.
Pierwsze zgrzyty
Nowych inwestorów powitano w Lozannie z otwartymi ramionami. Nie szczędzono pochwał i słodkich słówek. Tyczy się to również kibiców! Informację o sprzedaży klubu przyjęli raczej z ulgą i z nadzieją. Przyzwyczajeni do średnich wyników sportowych zawsze chcieli więcej, a taką szansę daje właśnie INEOS i jego źródełko z gotówką.
Wszystko układało się dobrze do momentu, kiedy… właściciel postanowił dokonać korekty klubowego herbu – dodano do niego nowy, pomarańczowy kolor oraz zmieniono czcionkę na bliźniaczą do tej, którą posługuje się firma.
En ce début d’année 2018, la nouvelle direction a travaillé sur une évolution du fanion du club. Voici le nouveau logo du FC Lausanne-Sport.
➡️ https://t.co/b546V1vc3g#AllezLausanne #LS #NouveauLogo pic.twitter.com/mkyW7rXf8r— FC Lausanne-Sport (@lausanne_sport) January 24, 2018
W szeregach fanów LS wybuchła afera – za nic w świecie nie zgadzają się na takie działania brytyjskiej spółki. Powstała oficjalna petycja o przywrócenie dawnego logo, a wyraz swojemu niezadowoleniu dają też podczas meczów – nie prowadząc dopingu lub robiąc to bardzo sporadycznie. Nie zostają w tym sami, bo solidaryzują się z nimi ultrasi innych szwajcarskich klubów.
Władze klubu, z prezesem Thompsonen na czele, pozostają jednak niewzruszone i nieugięte.
Projekt sportowy
Zostawmy z boku pozaboiskowe niesnaski, a skupmy się na tym, co najważniejsze. Na piłce.
Wraz z rozpoczęciem obecnego sezonu Lausanne-Sport, prowadzone przez swojego wychowanka Fabio Celestiniego, typowane było jako jeden z głównych kandydatów do spadku. I tak przez jakiś czas grało, okupując ostatnie miejsca w tabeli, jednak po przejęciu klubu zaczęło się to zmieniać.
Wietrzenie drużyny – ale takie w granicach rozsądku, nowe twarze – głównie młodzi Szwajcarzy i wisienka na torcie, jaką było pozyskanie syna Zinedine’a Zidane’a – Enzo. Żadnych spektakularnych ruchów, lecz spokojne budowanie zespołu z myślą o przyszłości. Pozyskanie Zidane’a po jego przygodzie z Alaves okazało się też dobrym ruchem marketingowym, bo wzmogło się zainteresowanie klubem.
Suite au premier entraînement au Stade Olympique de la Pontaise, le #LS organisait aujourd’hui une conférence de presse afin de présenter ses trois nouvelles recrues.
➡️ https://t.co/gUTbCl3ceR#AllezLausanne #AlexanderFransson #EnzoZidane #SimoneRapp pic.twitter.com/KvMmz2wwR6— FC Lausanne-Sport (@lausanne_sport) January 5, 2018
Poprawiła się też gra podopiecznych Celestiniego, którym udało się nawet ostatnio nie przegrać z FC Basel, a w tabeli Super League zajmują ósme miejsce (na dziesięć możliwych).
Czy mariaż Lausanne-Sport z Ineosem będzie udany? Czas pokaże, jednak widać, że nowi właściciele mają plan na ten klub.