W Realu Madryt niemal od początku mieliśmy do czynienia z wieloma wybitnymi napastnikami, którzy strzelali mnóstwo bramek dla "Los Blancos". Wśród nich warto wymienić takie legendy, jak: Di Stefano, Puskas, Butragueno, Raul czy aktualnie Cristiano Ronaldo. Każdy z nich zaliczył wybitny okres, w którym rozrywał siatki rywali, co dawało ogromną liczbę pucharów. Wśród nich był jednak piłkarz, o którym nie mówiło się zbyt wiele. Był to człowiek, który nie rzucał się w oczy, ale robił po prostu swoje. Był nim Carlos Alonso Gonzalez, znany w Madrycie bardziej jako Santillana.
W każdym klubie można znaleźć piłkarzy, którzy byli bardziej medialni. Czy to w Anglii, czy to w Niemczech, czy we Włoszech. Nie inaczej jest też w przypadku Realu, w którym łatwo jest znaleźć przynajmniej 40 bardziej znanych piłkarzy od Santillany. W nim było jednak coś, co sprawiało, że został pokochany.
Santillana, kto ty jesteś?
Skąd w ogóle wziął się przydomek Carlosa? Gdzie się urodził i wychował? Carlos urodził się 23 sierpnia 1952 roku. Santillana del Mar, czyli miasto położone na północy Hiszpanii w regionie Kantabria, to miejsce, gdzie wszystko w przypadku Carlosa się zaczęło. Stąd również wziął się jego boiskowy przydomek – Santillana. Miasto bardzo mocno związane z Santander, od którego Santillanę Del Mar dzieli 26 km, było świadkiem narodzin jednej z późniejszych legend Realu i piłki nożnej.
Sama przygoda piłkarska Santillany rozpoczęła się oczywiście w wieku juniorskim. Pierwsze piłkarskie szlify zbierał w dwóch klubach: Satelite i Barreda. Tam Santillana, jak każdy młody gracz, uczył się opanowania podstawowych umiejętności piłkarza, realizowania założeń taktycznych i wielu innych elementów piłkarskiego rzemiosła. Santillana, jak każdy wyróżniający się zawodnik, bardzo szybko zwrócił uwagę lepszych klubów od tych, w których się wychował.
Można powiedzieć, że po czterech latach przygody w Barredzie Santillana spełnił swoje marzenie, jakim z pewnością w latach 70. dla dzieciaków z regionu Kantabria była gra dla największego lokalnego klubu. Był nim i nadal jest zespół Racingu Santander. Tam Carlos wprawdzie grał przez rok, ale mimo wszystko zdobył 17 goli w 35 meczach dla Racingu. Wystarczyło to do tego, by zainteresował się nim jeden z dwóch najwybitniejszych hiszpańskich klubów, Real Madryt.
Santillana staje się białym
W 1971 roku zdarzyło się coś, co sprawiło, że o Carlosie zrobiło się bardzo głośno. Trafił on bowiem do Realu Madryt. Wydawało się to bardzo nieodpowiedzialnym ruchem dla 19-letniego wówczas piłkarza, ponieważ transfer do klubu o renomie Realu był mocno ryzykowny. Każdy znający Santillanę mógł mieć wątpliwości co do tego ruchu młodziana z Santillana del Mar. Zwłaszcza w kontekście politycznym, ponieważ każdy interesujący się Hiszpanią i historią Realu człowiek powinien wiedzieć, że była to drużyna mocno wspierana przez reżim generała Franco.
Bardzo dużo wątpliwości mogło też towarzyszyć samemu Carlosowi, ponieważ z pewnością słyszał o generale Franco i jego działaniach politycznych. Z pewnością mógł się obawiać tego, jak może wyglądać atmosfera w klubie, który mocno wspierany był przez dyktatora, który nierzadko wpływał też na wyniki spotkań tak, by korzyść odniósł Real. Zdarzały się oczywiście w tym czasie jednak klęski, jak słynna manita, jaką Real dostał od Barcelony w 1973 roku. Tę klęskę miał okazję przeżyć sam Santillana, ponieważ oczywiście był już piłkarzem Realu. To spowodowało, że poprzysiągł sobie zemstę na katalońskim klubie.
Chęć zemsty pokazywał od tego momentu w niemal każdym „El Clasico”. Od 1977 do 1980 roku tylko raz w klasyku nie wpakował piłki do bramki Barcelony. Jeszcze lepiej w tej kwestii było w latach 80., kiedy to Barcelona bardzo często przegrywała z „Królewskimi”. Działo się to nawet wtedy, gdy w barwach „Dumy Katalonii” grał słynny Diego Maradona. Ostatecznie Carlos Santillana był na tyle skuteczny, że w klasyfikacji strzelców w „El Clasico” dał się tylko wyprzedzić jeszcze większym legendom Realu: Gento, Puskasowi, Di Stefano, Raulowi i Cristiano Ronaldo. To tylko pokazuje, jak istotnym piłkarzem w latach 80. był Carlos, nawet jeśli Real miał spore kłopoty w europejskich pucharach, co pokazał przegrany finał Pucharu Europy w 1981 roku przeciwko Liverpoolowi, który był pierwszym po 15 latach finałem dla Realu.
Santillana a reprezentacja
Santillana całkiem nieźle spisywał się również w reprezentacji Hiszpanii, która w latach 80. przeżywała całkiem przyjemne chwile. Szczególnie pięknym turniejem był dla niej czempionat Starego Kontynentu z 1984 roku, w którym uległa dopiero w finale reprezentacji Francji. Jego kariera w barwach „La Furia Roja” zaczęła rozkwitać jeszcze w latach 70., gdy w kadrze olimpijskiej swoim hat-trickiem wyeliminował z walki o igrzyska w Monachium reprezentację Bułgarii. Dzięki temu wyczynowi młodziutkiego wówczas Carlosa na najważniejszą imprezę sportową czterolecia poleciała reprezentacja Polski, która potem – jak dobrze wiemy – została mistrzem olimpijskim.
Carlos reprezentował również Hiszpanię podczas seniorskiej kariery. Był uczestnikiem mistrzostw świata w 1978 i 1982 roku, gdy Hiszpania była ich gospodarzem. Niestety, jak wielu wówczas reprezentantów kraju czuł gen przegranego. Poza wicemistrzostwem Europy z 1984 roku nie osiągnął z reprezentacją praktycznie nic.
Podobnie jak w przypadku Kubali, którego postać była przytaczana w pierwszym tekście z cyklu „Zapomniane legendy La Liga”, możemy powiedzieć, że Santillana niestety nie został zapamiętany jakkolwiek przez kibiców Realu. Znacznie starsi pamiętają czasy Gento, Di Stefano czy Puskasa, a ci młodsi z kolei kojarzą wyłącznie Ronaldo, Zidane’a czy Raula. Nawet jeśli Carlos jest czwartym strzelcem w historii klubu z 290 bramkami, to i tak niestety nie zostanie zapamiętany na długo.