Pomocnik Chelsea, Frank Lampard, przyznał, że miał szczęście we wczorajszym spotkaniu jego drużyny z Wolverhampton, unikając czerwonej kartki w pierwszej połowie.
Anglik w świetnym stylu powrócił do pierwszego składu „The Blues” – w 89. minucie swoim golem zapewnił londyńczykom zwycięstwo i trzy punkty. Jednak wtedy mogło go już nie być na boisku, ponieważ w 25. minucie bardzo ostrym wślizgiem potraktował Adama Hammilla. Za to zagranie otrzymał tylko żółtą kartkę, choć arbiter miał podstawy ku temu, by odesłać go do szatni. Lampard szczerze przyznał po meczu, że mógł otrzymać czerwoną kartkę, chociaż stwierdził, że nie chciał zrobić krzywdy przeciwnikowi i od razu go przeprosił.
– Serce podeszło mi do gardła po tym wślizgu, muszę to przyznać. Nie było w nim żadnej złośliwości i szczerze mam to na myśli, ale spóźniłem się z interwencją. Być może miałem trochę szczęścia, że zostałem na boisku. Od razu powiedziałem Hammillowi, że bardzo mi przykro. Po prostu próbowałem wstawić tam nogę i być może miałem szczęście.