Barcelona pewnie ograła Rayo Vallecano 5:0. Wynik otworzył w 19. minucie David Villa. Na początku drugiej połowy do siatki trafił Lionel Messi. Jednak najlepsza w wykonaniu graczy „Dumy Katalonii” była końcówka meczu. Udało im się wówczas zdobyć trzy bramki w 11 minut – na listę strzelców wpisali się Xavi, Cesc i po raz drugi Messi.
Jeśli ktoś obawiał się przed meczem, że Rayo wyjdzie w ultradefensywnym ustawieniu, w momencie ogłoszenia składów z pewnością głęboko odetchnął. Paco Jemez co prawda postawił na czterech obrońców, ale nie wyrzekł się charakterystycznego dla swojej drużyny systemu z jednym defensywnym pomocnikiem i pięcioma piłkarzami odpowiadającymi tylko za ofensywę. W jedenastce Barcelony uwagę zwracał powrót do znanego z przeszłości tercetu napastników MVP. Miejsce na środku obrony stracił Bartra, zamiast niego stoperem został lewy defensor Adriano.
Co ciekawe, jako pierwsze do ataku ruszyło Rayo. W 1. minucie Valdes nie zdołał uratować swojej ekipy przed rzutem rożnym, ze stałego fragmentu gry nic jednak nie wynikło. Gospodarze wyraźnie nie przestraszyli się Katalończyków, w pierwszych minutach starali się stosować wysoki pressing i uniemożliwiać rywalom rozgrywanie piłki. Już w 6. minucie za faul na Jose Carlosie żółtą kartkę zobaczył Jordi Alba. Obiecującą kontrę Barcelony zobaczyliśmy dopiero w 15. minucie, ale Pedro nie zdołał dośrodkować, ponieważ uprzedził go Casado. Mimo że w pierwszych 20 minutach „Azulgrana” nie pokazała nic interesującego, wystarczyła jej jedna niezła akcja, by wyjść na prowadzenie. Świetnym prostopadłym podaniem do Davida Villi popisał się Cesc Fabregas, a „El Guaje”, który wyszedł sam na sam z Rubenem, pozostało tylko dopełnić formalności. 1:0 dla „Dumy Katalonii”!
Niestety, na boisku w dalszym ciągu niewiele się działo. Oba zespoły wymieniały piłkę w środku pola, lecz nie decydowały się na akcje ofensywne. „Los Franjirrojos” nadal usiłowali utrzymać Barcelonę z dala od „szesnastki” Rubena. Nie zawsze się to udawało. W 27. minucie strzelał Villa, ale jego próba nie mogła zaskoczyć golkipera gospodarzy. Groźniej było trzy minuty później, kiedy strzał Cesca obronił Ruben, lecz wybita przez niego piłka wróciła w okolice bramki. Ostatecznie golkiper wyjaśnił sytuację, łapiąc futbolówkę. Tymczasem miejscowi fani, mimo nie najlepszego wyniku ich ulubieńców, dzielnie dopingowali swoją drużynę, głośno śpiewając. W 38. minucie z kontrą ruszyli zawodnicy Rayo, jednak nie przyniosła ona gola. W odpowiedzi szybką akcję przeprowadzili podopieczni Tito Vilanovy, do Villi z pierwszej piłki podawał Cesc, ale zrobił to niecelnie. Przed przerwą w Vallecas nic ciekawego już się nie zdarzyło i Perez Lasa odesłał graczy obu klubów do szatni.
Drugą odsłonę starcia od mocnego uderzenia rozpoczęła „Blaugrana”. Pedro podał do Montoyi, który wypatrzył Messiego i wycofał piłkę na skraj pola karnego, a „La Pulga” strzałem w prawy górny róg bramki dał gościom drugiego gola. Potem do głosu na chwilę doszli piłkarze Rayo – najpierw próbę Javiego Fuego wybronił Valdes, a następnie niecelnie główkował Delibasić. W 58. minucie plac gry opuścił „Piti”, a jego miejsce zajął Lass Bangoura. Gwinejczyk już dwie minuty po wejściu zdecydował się na strzał, ale był on niecelny. Dużo lepiej zachował się w polu karnym Javi Fuego, zmuszając Victora Valdesa do efektownej parady. Podopieczni Paco Jemeza prezentowali się lepiej niż przyzwoicie. O tym, jak nietypowe dla Barcelony było to spotkanie, świadczy chociażby posiadanie piłki, które do tej pory było bardzo wyrównane. 62. minuta przyniosła zmianę w katalońskiej ekipie, na ławkę powędrował zdobywca pierwszej bramki David Villa, którego zmienił Alexis.
W 64. minucie błąd „Tito” mógł słono kosztować jego zespół. Futbolówkę przejął Leo Messi i w sytuacji sam na sam z Rubenem chciał przerzucić piłkę nad golkiperem, jednak nie trafił w bramkę. W kolejnych akcjach wziął udział wprowadzony niedawno Alexis Sanchez, jednak nic ciekawego z nich nie wyszło. Chilijczyk został złapany na spalonym, później do jego dośrodkowania nie doszedł żaden piłkarz, a na końcu skrzydłowy spowolnił kontrę barcelończyków. Kwadrans przed końcem spotkania baskijski arbiter – nie do końca wiadomo dlaczego – wyrzucił na trybuny trenera gospodarzy. Po dwóch minutach od tego wydarzenia było już… 0:4! W 79. minucie lewą flanką popędził Jordi Alba, wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Xaviego, który swoim strzałem nie dał szans źle ustawionemu Rubenowi. Kilkadziesiąt sekund później Barcelona przeprowadziła akcję drugą stroną boiska, Pedro podał do Cesca, który z niewielkiej odległości pokonał zdenerwowanego Rubena. To nie był jednak koniec strzelania w Vallecas. W samej końcówce po kolejnej znakomitej asyście Cesca do siatki trafił niezawodny Messi. To tyle, Barcelona przybiła kolejną piątkę.
Dziękuję, dobranoc.
łatwiutkie zwyciestwo ,ogladalem
5-0 ;D O le le O la la ser del Barca es el millor que
hi ha! :) epicko.
Lubie zwalić konia.
Ja także.
i tak ma być
Dobry mecz Fabregasa
barca znów wygrywa real jak przegra to po nich
barca żądzi real błądzi ;d
Ja tez lubie walic najlepiej nad plakatem CR7
Masz racje
A ja tam wole zjechac na Essiena
Widzę, że jestem aż tak sławny, że mam
podszywacza ;P Chyba znów zacznę korzystać z konta
na igolu, aby wyraźnie było widać, że to nie ja
piszę te durnoty...Swoją drogą ciekawe kto jest
moim fanem ;)
Jestem twoim wielkim fanem!
Wiem ;) Ale lepiej zajmij się nauką niż
podszywaniem się...
Chciałbym jeszcze dodac, iż jestem gupi
I nie umim czytać
dobre gufno nie jet zue xddd
Co za idiota .
Jedno słowo , któee nasuwa mi się na usta
--------> spier*alaj
Ciekawe kto to może być...pewnie któryś z
pseudo-kibiców Barcelony ;P
2 opcją jest też niedorozwinięte dziecko, którego
jesteśmy idolami na tym wortalu;P
Typuję jakiegoś dawna .
xD
Żart. Ja mam dawna!
Zakładam więc, że o na 125% pseudo-fan Barcelony
;)