To już koniec zmagań piłkarzy z Primera Division w tym sezonie. Przed nami ostatnia, 38. kolejka, w której jedyną niewiadomą pozostaje, kto, obok Almerii i Herculesa, będzie trzecim spadkowiczem. Szansę na to wciąż ma kilka zespołów. Dość nietypowo, mecze ostatniej kolejki nie są rozgrywane tego samego dnia o tej samej godzinie, gdyż niektóre drużyny już o nic nie walczą i nie będą oglądać się na wyniki z innych boisk.
Malaga – Barcelona
Kolejkę rozpocznie spotkanie na La Rosaleda w Maladze. Wynik tego spotkania jest sprawą zupełnie drugorzędną – Andaluzyjczycy cennym remisem w ubiegłej kolejce z Athletikiem zapewnili sobie utrzymanie, natomiast Barcelona już dwie kolejki temu zapewniła sobie tytuł mistrzowski. Maladze na zwycięstwie może zależeć już tylko ze względu na prestiż, gdyż z powodu gorszego bilansu nie wyprzedzi w ligowej tabeli już nawet Espanyolu, jednak kilka zespołów bezpośrednio za nią zapewne wygra spotkania o utrzymanie i prawdopodobnie przeskoczy ją w tabeli. Dlatego właśnie podopieczni Manuela Pellegriniego zrobią wszystko, aby wygrać z Barceloną, zwłaszcza że mają ku temu niepowtarzalną szansę – Katalończycy prawdopodobnie wystąpią w nieco rezerwowym składzie, gdyż celem na koniec sezonu jest triumf na Wembley. Dodatkowo, Malaga ma fantastyczną serię – przed remisem z Baskami tydzień temu, wcześniej wygrała pięć spotkań z rzędu, czym zapewniła sobie skuteczną ucieczkę ze strefy spadkowej. Do tej serii najbardziej przyłożył się Julio Baptista, który złapał życiową formę i strzela gola za golem.

A Barcelona? Puchar za zwycięstwo w lidze już otrzymała, wielka feta już za nią, więc w zasadzie jedzie do Malagi tylko po to, aby zadowolić żądną wielkich gwiazd publiczność na Rosaledzie. Dwa ostatnie remisy z Levante i Deportivo pokazują, jak Barcelona traktuje już rozgrywki ligowe – trener Guardiola pozwala swoim zawodnikom na krótkie wakacje, z których skorzystał m.in. Gerard Pique, przylatując do Łodzi na koncert swojej wybranki serca, Shakiry. Te remisy w końcówce mogą także sprawić, że po ostatniej kolejce krew zagotuje się w kibicach… Realu Madryt, gdyż w przypadku wcale nie tak niespodziewanej porażki Katalończyków w Maladze, „Królewscy” skończą sezon tylko z jednopunktową stratą, jednak nie dajmy się zwieść – to Barcelona była najlepszym zespołem w tych rozgrywkach i gdyby nie była pewna mistrzostwa, zapewne rozniosłaby rywali z Levante i Deportivo kilkoma bramkami. Czy „Blaugrana” odpuści trzecie spotkanie z rzędu i straci punkty z Malagą? Początek spotkania i zarazem tej kolejki w sobotę o 18:00.
Real Madryt – Almeria
Kibice w Madrycie mają nadzieję, że będzie to spotkanie pt. „Ile bramek zdobędzie jeszcze Ronaldo?”, i mają ku temu prawo, gdyż na Santiago Bernabeu przyjedzie czerwona latarnia ligi, zdegradowana już od kilku kolejek Almeria. Po spotkaniu z Getafe, w którym cały zespół grał pod Cristiano Ronaldo, a ten zdobył hat-tricka, w ubiegłej kolejce tym razem oglądaliśmy już zupełnie inny zespół. Celem spotkania z Villarrealem było przede wszystkim zwycięstwo, Ronaldo odgrywał często piłkę, grając widowiskowo, ale także zespołowo, a dwa piękne gole z rzutów wolnych przyszły poniekąd jako nagroda za taką grę. W sobotę będziemy jednak pewnie świadkami powtórki z Getafe, a pytaniem zatem nie będzie: „Czy strzeli?”, tylko: „Ile strzeli?”. Nie, to nie Barcelona jest najofensywniejszą drużyną tego sezonu – to Real Madryt strzelił w tym sezonie najwięcej goli (94) i jest bardzo prawdopodobne, że ten wynik poprawi. Cristiano udało się już pobić rekord klubu, gdyż nikt wcześniej nie zdobył dziewięciu goli w trzech kolejnych meczach, najbliżej tego wyczynu byli Alfredo Di Stefano w sezonie 1960/1961 i Barinaga w sezonie 1944/1945, którym w trzech kolejnych meczach udało się zdobyć po osiem goli. Ronaldo dołączył do wybitnego grona, gdyż w całej historii La Liga zaledwie trzem innym piłkarzom ta sztuka się udała, a byli to Kubala (FC Barcelona, sezon 1951/1952), Mundo (Valencia, 1943/1943) i Campanal (Sevilla, 1940/1941).

Almeria to zespół, który przez trzy ostatnie sezony z powodzeniem radził sobie w Primera Division, utrzymując zazwyczaj bezpieczną, kilkupunktową przewagę nad strefą spadkową. W tym sezonie cudu jednak już nie było, nie pomogły znane nazwiska, które w wakacje zapewne zmienią klub. Wątpliwe bowiem, żeby tacy gracze jak Piatti czy Kalu Uche chcieli grać w drugiej lidze, wielu innych graczy również pokazało, że ma umiejętności na Primera Division – bramkarz Diego Alves jest o krok od podpisania kontraktu z Valencią. W styczniu na Estadio de los Juegos Mediterraneos sensacyjnie padł remis 1:1, a Almeria dzielnie walczyła w środku tabeli. Tym razem jednak szanse na powtórkę tego wyniku z dowodzonym przez zmotywowanego Ronaldo Realem są nikłe, mimo iż na koniec sezonu Almeria chce godnie pożegnać się z Primera Division, tak jak tydzień temu, kiedy ograła Mallorkę 3:1. Czy „CR9” zdobędzie kolejne gole i potwierdzi swoją dominację w walce o Złotego Buta? Pierwszy gwizdek w sobotę o 20:00.
Deportivo – Valencia
Pierwszy z kilku meczów o zapewnienie sobie utrzymania. Deportivo jest zaledwie punkt nad 18. Realem Saragossa i ewentualna przegrana mogłaby sprawić, że to właśnie gracze z La Coruni spadną do Segunda Division. Ba! Nawet remis może oznaczać spadek, gdyż Saragossa zagra w Walencji z Levante i zrobi wszystko, aby tamto spotkanie wygrać. Jeśli podopieczni Miguela Lotiny nie chcę w przyszłym sezonie rywalizować z Hueską, Alcorconem czy drugimi zespołami Barcelony i Villarrealu, muszą wygrać spotkanie z „Nietoperzami”. W poprzedniej rundzie ulegli oni w Walencji 0:2.

Podopieczni Unaia Emery’ego zagrają jednak o coś – w siedzibie klubu na Estadio Mestalla na trenera czeka już gotowa do podpisania umowa na kolejny sezon. Po ostatnim spotkaniu z Levante Bask dość niespodziewanie powiedział, że nie wie, czy przyjmie nowy kontrakt. Czy dzięki efektownemu zwycięstwu nad Deportivo wywalczy sobie lepsze warunki? W tym tygodniu na konferencji prasowej prezes klubu, Manuel Llorente, poinformował o pozyskaniu z Almerii bramkarza Diego Alvesa oraz o przedłużeniu kontraktu z innym bramkarzem, Vicente Guaitą. Nowym dostawcą sprzętu nie będzie już Kappa, ale dostarczająca sprzęt m.in. Sevilli, Getafe czy Jagiellonii Białystok hiszpańska firma Joma. Obecne zadłużenie klubu wynosi 370 milionów euro, czyli po transferach Davida Villi i Davida Silvy oraz występach w Lidze Mistrzów zmalało o kilkadziesiąt milionów, jednak koszt nowego stadionu wciąż mocno obciąża klubowy budżet. W ubiegłym sezonie w ostatniej kolejce „Los Ches” po golu w doliczonym czasie gry zremisowali z Xerez 1:1, co oznaczało dla rywala spadek do Segunda. Czy Valencia tym razem spuści z ligi Deportivo?
Espanyol – Sevilla
Jeszcze kilka kolejek przed końcem wydawało się, że Katalończycy będą do samego końca walczyć o europejskie puchary. Bardzo słaba dyspozycja, zwłaszcza z rywalami z niższych pozycji, sprawiła jednak, że zakończą oni sezon na 8. pozycji, niedającej nic, i będą jednymi z największych przegranych tego sezonu. Przez większość sezonu Espanyol plasował się w czubie tabeli, będąc nawet przez krótki okres na 4. miejscu, jednak końcówka sezonu to zjazd w dół po równi pochyłej. Zaledwie jedna wygrana na dziewięć ostatnich spotkań to wynik godny spadkowicza, a nie zespołu walczącego jeszcze dwa miesiące temu o Ligę Mistrzów. Teraz podopiecznym Pochettino pozostała już tylko możliwość godnego pożegnania się z kibicami.

Sevilla z kolei pragnie wygrać, aby utrzymać wysoką, piątą lokatę. Walka o Ligę Europejską została zakończona po półfinałach Pucharu Króla, kiedy okazało się, że w finale zagrają Real z Barceloną, gdyż oznaczało to, że trzecie miejsce dla Hiszpanii w LE przypadnie 7. zespołowi w La Liga. W tym momencie zarówno Sevilla, Atletico, jak i Athletic mają po 55 punktów i grają już tylko o prestiż. W ostatnich kolejkach wszystkie te drużyny dały szansę Espanyolowi, przegrywając po dwa mecze, ale Katalończycy nie podnieśli wyzwania i oddali LE bez walki. Jeśli Andaluzyjczycy wygrają z Espanyolem, to zapewnią sobie piątą lokatę, gdyż pomimo najgorszego bilansu bramkowego, mają najlepszy stosunek bezpośrednich meczów zarówno z Atletico, jak i Athletikiem. W styczniu Espanyol w dobrym stylu wygrał na Sanchez Pizjuan 2:1, jednak kopia tego spotkania będzie pewnie niemożliwa. Będzie to też ważny pojedynek dla Alvaro Negredo – dość niespodziewanie zajmuje on ex aequo najniższe miejsce na podium w klasyfikacji o tytuł Pichichi z Davidem Villą i Giuseppe Rossim, zatem postara się o poprawienie strzeleckiego dorobku. Dodatkowo to właśnie z Villą walczy wciąż o trofeum Zarry, przyznawane dla najlepszego hiszpańskiego strzelca. Obaj mają po 18 goli.
Osasuna – Villarreal
Gospodarze także mają nóż na gardle, jednak nie wrzyna się on tak mocno, jak ma to miejsce w przypadku Deportivo. Osasuna spadnie, jeśli przegra z „Żółtą Łodzią Podwodną”, a swoje spotkania wygrają zarówno Real Saragossa, Deportivo, jak i grające z Realem Sociedad Getafe. Czy taki scenariusz jest możliwy? Baskowie powinni przyjąć najbardziej pesymistyczny wariant i zrobić wszystko, aby zwyciężyć w ostatnim, prawdopodobnie najważniejszym meczu sezonu. Podopieczni Mendilibara nie są na straconej pozycji. Pokonali oni w dwóch ostatnich spotkaniach przed własną publicznością Valencię (1:0) i Sevillę (3:2), zatem wygrana z Villarrealem pozwoliłaby uzupełnić kolekcję i utrzymać się w Primera Division. Do utrzymania może wystarczyć także remis, ale oczywiste jest, że zmotywowana Osasuna zrobi wszystko, aby wygrać.
Z kolei Villarreal ma mieszane uczucia po tym sezonie. Z jednej strony 4. miejsce w La Liga to na pewno sukces, ale była duża szansa na podium i nie byłoby konieczności grania w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W Lidze Europejskiej wszystko szło znakomicie aż do półfinału, w którym musiał uznać wyższość późniejszego triumfatora, Porto. Gdyby zespół ten miał więcej szczęścia w losowaniu, to zapewne spotkałby się z Portugalczykami dopiero w finale. Jednak i tak należy uznać ten sezon za sukces, bo w 50-tysięcznym mieście udało się stworzyć drużynę, która z powodzeniem od lat rywalizuje z największymi zespołami w Europie. Ten sezon dla „Żółtej Łodzi Podwodnej” się praktycznie skończył, czy następny będzie równie udany?
Barca jest najlepsza!Nawet gdy zremisuje z Levante
czy Deportivo to jest włąśnie najlepszą drużyną
globu (jeżeli nie galaktyki ;) ).VAMOS BARCA!!!
ja moge powiedziec ze ten sezon byl bardzo udany.
szkoda tylko ze villarreal, atletico sevilla i
valencia nie podjely walki z Realem i Barca.
Nie CR9 tylko CR7 ;p
Piter99(dzieciaku),mam pytanie w jaka grasz teraz
kopanke na PC,czy tam na konsoli
Po pierwsze już ci mówiłem że dzieciaku to do
starych se mów o ile ich masz a gram na konsoli w
FIFĘ bo PES to gów** jak ty Valencia!