Paris Saint-Germain pokonało 4:1 AC Ajaccio i awansowało na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Poza tym SM Caen bezbramkowo zremisowało ze Stade Brest, a Stade Rennes wygrało na wyjeździe z Lorient 2:0.
Lider znów w Paryżu
Dzięki wczorajszemu 1:1 w Dijon, Paris Saint-Germain miało dziś idealną okazję, żeby znów wrócić na sam szczyt tabeli. Ku zdziwieniu wszystkich kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku Ajaccio było o włos od zdobycia bramki. Nieszczęśliwcem, który wpakowałby piłkę do własnej siatki, byłby Jallet. Futbolówka odbiła się od jego pleców i leciała wprost do bramki, paryżan uratował jednak poprzeczka.
Potem gorąco było już tylko w polu karnym Ajaccio. Po kilku niecelnych strzałach i kosmicznych interwencjach golkipera gości nadeszła 27. minuta. Akcję duetu Nene – Matuidi wykończył Javier Pastore i wyprowadził PSG na zasłużone prowadzenie.
180 sekund później było 2:0. Pastore podał do Jeremy’ego Meneza, a ten kapitalnym strzałem w górny róg zdobył bramkę numer dwa. Wydawało się, że na Parc des Princes gospodarze zafundują nam prawdziwy festiwal goli, ale chwilę przed końcem pierwszej połowy goście z Korsyki zdobyli kontaktową bramkę. W pole karne dośrodkował Johan Cavalli i po sporym zamieszeniu Salvatore Sirigu musiał wyjmować futbolówkę z własnej bramki po strzale Oliviera Pantaloniego.
PSG było zdecydowanie lepsze, ale przez większość drugiej połowy utrzymywał się wynik 2:1. Dopiero w 86. minucie Guillaume Hoarau po znakomitym podaniu Nene pozwolił swoim kolegom odetchnąć. Gości pogrążył w doliczonym czasie gry sam Nene. Brazylijczyk wykorzystał dogranie Clementa Chantome’a i ustalił wynik spotkania.
PSG bez większych problemów zdobyło komplet punktów i wróciło na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Ajaccio spadło do strefy spadkowej.
Paris Saint-Germain 4:1 AC Ajaccio
Bez bramek w Caen
SM Caen i Stade Brest choć mają kilka pozycji przewagi nad strefą spadkową, to nie mogą być pewne utrzymania w lidze. Bezbramkowy remis znakomicie odzwierciedla skuteczność obu zespołów, bo zarówno ze strony gospodarzy, jaki i również gości sytuacji nie brakowało.
Dwie najlepsze okazje mieli jednak gospodarze. Na początku drugiej połowy znakomite podanie dostał Hamouma, ale jego silny strzał nie zrobił wrażenia na dobrze broniącym Elanie. Golkiper Brestu wygrał również pojedynek sam na sam z Nababem, który próbował pokonać strzałem w lewy dolny róg.
Ciekawy i szybki mecz miał bardzo słabe zakończenie. W 90. minucie Jonathan Zebina brutalnie uderzył łokciem Nababa i wyleciał z boiska.
Remis nie zmienił sytuacji Cean ani Brestu. Gospodarze są nadal trzynaści, zaś goście z Brestu jedenaści.
SM Caen 0:0 Stade Brest
Lorient w kryzysie
W ostatnim spotkaniu 26. kolejki Ligue 1 trudno było wskazać faworyta. Lorient miało przed tym meczem passę trzech porażek z rzędu i bardzo chciało ją przerwać, ale Rennes dzięki potknięciom czołówki miało dobrą okazję na zbliżenie się do trzeciego miejsca.
Początek należał do gospodarzy. Chwilę po pierwszym gwizdku sam na sam z Benoitem Costilem znalazł się Innocent Emeghara, ale 22-latek nie zdołał pokonać solidnego golkipera Rennes. Kilka minut później Szwajcar znów miał szansę na zdobycie bramki, ale nieczysto trafił w piłkę dogrywaną przez Mareque.
Jak mówi słynne piłkarskie przysłowie, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W zasadzie pierwsza sytuacja gości zakończyła się bramką na 0:1. Hadji podał do Pitroipy, a ten precyzyjnym strzałem z lewej nogi wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
W drugiej połowie Rennes grało już dużo lepiej. W 68. minucie Hadji zdobył gola na 0:2 i było już po meczu. Marokańczyk podręcznikowo wykończył dogranie Pitroipy i ustalił wynik spotkania.
Rennes wygrało w tym sezonie po raz dwunasty i awansowało na czwarte miejsce. Lorient nie przerwało fatalnej serii i od czterech meczów nie potrafi zdobyć choćby punktu.
FC Lorient 0:2 Stade Rennes