W ostatnim sobotnim spotkaniu I ligi Sandecja Nowy Sącz przegrała z Zawiszą Bydgoszcz 0:1. Na pomeczowej konferencji obaj szkoleniowcy byli zgodni, że był to mecz z cyklu – kto pierwszy strzeli gola, wygra.
Było to pierwsze od pięciu spotkań zwycięstwo Zawiszy na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Dzięki wygranej piłkarze z Bydgoszczy przynajmniej na dobę wskoczyli na fotel lidera. Sytuacja na czele I ligi może ulec zmianie w przypadku wygranej Pogoni Szczecin nad Polonią Bytom.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ wygraliśmy spotkanie, po długiej serii bez zwycięstwa. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, natomiast po przerwie to Sandecja przeważała. Z tego zrobił się mecz, w którym kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra. Mieliśmy więcej szczęścia i to my wygraliśmy ten mecz po bramce Rafała Leśniewskiego. Czeka nas teraz długa, ale szczęśliwa podróż do Bydgoszczy – powiedział szkoleniowiec Zawiszy, Janusz Kubot.
Trener Sandecji, Mariusz Kuras, wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę z Zawiszą. Jego zdaniem porażka przed własną publicznością boli.
– W pierwszej części to Zawisza dominował, miał więcej klarownych sytuacji. My mieliśmy sytuacje Arka Aleksandra. W drugiej części ruszyliśmy do przodu, mieliśmy optyczną przewagę. Był to mecz z cyklu jedna bramka daje zwycięstwo. Najbardziej boli kolejna porażka na własnym stadionie. Marcin Makuch zagrał na prawej pomocy, ponieważ w ciągu tygodnia był zawodnikiem zdecydowanie lepszym od Lukasa Janica. Myślę, że akurat Marcin nie zawiódł. Jeśli ktoś zawinił, to byłem to ja – skomentował mecz Kuras.