Sporo nerwów przed ostatnią kolejką swoim kibicom zapewnili zawodnicy CSKA Moskwa. Podopieczni Leonida Słuckiego do ostatniej kolejki walczyć będą o wicemistrzostwo kraju. We wtorek zaledwie zremisowali na własnym boisku z Kubaniem Krasnodar 0:0.
Mecz rozpoczął się bardzo spokojnie. W pierwszych minutach bardziej przypominał piłkarskie szachy. Obie drużyny wzajemnie się badały, sprawdzając, na co stać drugą stronę. Dopiero w szóstej minucie w polu karnym Igora Akinfiejewa futbolówkę otrzymał Marcos Urena. Uderzył w długi róg, lecz nie na tyle precyzyjnie, bo pokonać reprezentacyjnego golkipera. 120 sekund później po drugiej stronie boiska szczęścia spróbował Ahmet Musa. Temu skutecznie przeszkodził Igor Armas, umiejętnie go blokując. Futbolówka wyszła na rzut rożny, z którego po dośrodkowaniu otrzymał ją Sekou Oliseh. Nigeryjczyk przymierzył, ale przestrzelił. W 11. minucie piłka znalazła się w siatce Akinfiejewa. Gola w sytuacji sam na sam zdobył Urena, lecz sędzia nie uznał go ze względu na pozycję spaloną. Nim minął pierwszy kwadrans, Dawid Corajew zdążył dośrodkować z rzutu wolnego na Urenę, który jednak nie trafił w światło bramki.
Niedługo po tym napastnik z Panamy znowu dał się we znaki obrońcom „Wojskowych”. Tym razem wywalczył rzut wolny, po którym Artiom Fidler przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 20. minucie przycisnął CSKA Moskwa. Jednak Aleksandr Bielienow nie miał większych problemów z zażegnaniem niebezpieczeństwa pod własną bramką. Najpierw wyłapał wrzutkę Oliseha, by potem nieco się napracować przy odbiciu strzału Zorana Tosicia z rzutu wolnego. Chwilę później po zagraniu Serba golkiper uprzedził Pontusa Wernlooma w wyścigu o piłkę. Zaraz jednak do głosu doszedł Kubań, a konkretnie Urena. Najpierw został złapany na spalonym, a chwilę później dwa jego uderzenia zablokował Aleksiej Bieriezucki.
Po kolejnym rzucie rożnym zmarnowanym przez gości nastał okres słabszej gry. Obie drużyny zdecydowanie lepiej prezentowały się w destrukcji niż konstruowaniu kolejnych ataków. Potrzeba było Seydou Doumbii, by na boisku zaczęło się coś dziać. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej znalazł się w polu karnym, minął Armasa, lecz posłał futbolówkę daleko od słupka bramki Bielienowa. Nie radząc sobie w ten sposób, najlepszy strzelec ligi postanowił wykorzystać nieco jednego z defensorów, próbując wymusić rzut karny. Sędzia Aleksiej Jeskow nie dał się jednak na to nabrać. Podobnego zachowania chwilę później zachciało się Musie, ale i tym razem gwizdek arbitra milczał.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnej akcji Ureny. Panamczyka ponownie jednak powstrzymał Aleksiej Bieriezucki. Pięć minut później do sytuacji strzeleckiej doszedł Tosić, lecz dał się zablokować. 60 sekund później CSKA powinien prowadzić. Oliseh wywalczył rzut rożny, z którego dośrodkowywał Paweł Mamajew. Zagrał na Wiktora Wasina, którego główka minęła interweniującego Bielienowa. Piłkę sprzed linii bramkowej wybił Zelao. Jednak przy kolejnej wrzutce pomocnika CSKA golkiper Kubania zachował się bez zarzutu. Po tym, jak z rzutu wolnego Pizzelli trafił jedynie w mur, wprowadzony w drugiej połowie Mamajew ponownie zagroził Kubaniowi. Wpadł w pole karne, po czym odegrał piłkę do Tosicia, który uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć bramkarza.
Drugi kwadrans tej części meczu rozpoczął się od żółtej kartki przyznanej Wasinowi, po której sędzia odgwizdał gościom rzut rożny. Po dośrodkowaniu Corajewa piłka trafiła do Zelao. Brazylijczykowi nie udało się zmieścić futbolówki w świetle bramki. Kolejną okazję do pokonania Akinfiejewa przyjezdni mieli dopiero w 69. minucie. Dobre podanie otrzymał Urena, lecz jego problem z przyjęciem piłki sprawił, że akcja została zmarnowana. Niedługo po tym kolejną wrzutkę w kierunku Zelao posłał Corajew, tym razem jednak trochę za wysoko. Po tym, jak golkiper CSKA dobrze spisał się przy uderzeniu Pizzellego, świetnej akcji nie wykorzystali miejscowi. Na lewym skrzydle Oliseh ograł Igora Lolo, po czym zagrał na ósmy metr do Tomasa Necida. Niepilnowany Czech przeniósł jednak futbolówkę nad poprzeczką.
Początek ostatniego kwadransa należał do gości. Jako pierwszy Akinfiejewowi zagroził Corajew. Jego wrzutkę na dalszy słupek za linię końcową wybił Kiriłłó Nababkin. Dośrodkowanie z narożnika padło już łupem bramkarza. Niedługo po tym Pizzelli w dość niebezpiecznej odległości od pola karnego sfaulował Tosicia. Stały fragment gry egzekwował sam poszkodowany. Ładnie przymierzył, lecz Bielienow popisał się świetną interwencją. Bez zarzutu spisał się również przy uderzeniu Necida z 25 metrów, a potem uratował swoją drużynę po głupim błędzie ze strony Lolo. CSKA nadal napierał. W 85. minucie Necid minął w polu karnym Armasa, po czym odegrał do Mamajewa. Bielienow obronił jego strzał podobnie jak w następnej akcji, kiedy wyłapał wrzutę Tosicia z narożnika. Gdy zegar wskazywał ostatnią regulaminową minutę, Kubań nie wykorzystał rzutu wolnego, co poskutkowało kontrą gospodarzy. Zakończył ją faul ofensywny Oliseha na Maksimie Żawnerczyku. W drugiej minucie doliczonego czasu gry o wielkim pechu mógł mówić Wernbloom. Miał na nodze piłkę meczową, ładnie uderzył, ale Bielienowowi z najwyższym trudem udało się sparować piłkę. Zaraz po tym sędzia zakończył zawody z bezbramkowym remisem.