Krzywe zwierciadło – Pogoń Szczecin punktuje, ale nie zachwyca


Pogoń Szczecin pomimo trzeciej lokaty po 8. kolejce nie zachwyca

11 września 2022 Krzywe zwierciadło – Pogoń Szczecin punktuje, ale nie zachwyca
Szymon Górski / PressFocus

Jens Gustafsson nie zrewolucjonizował gry Pogoni. Wciąż Kamil Grosicki nabiera obrońców na skrzydle, Dante Stipica wyłapuje niewiarygodne piłki, a Bichakchyan potrafi odpalić petardę z dystansu. Zespół punktuje, choć czasami gra pozostawia wiele do życzenia. Zapowiada się jednak na to, że Pogoń Szczecin będzie mocnym graczem w rywalizacji o najwyższe pozycje.


Udostępnij na Udostępnij na

Czasami można było odnieść wrażenie, że Kosta Runjaić doszedł do muru z Pogonią. Lech i Raków po prostu byli nie do przeskoczenia w poprzednim sezonie. O tym, czy Jens Gustafsson jest w stanie postawić kolejną granicę, dopiero się przekonamy, aczkolwiek już teraz po ośmiu kolejkach można stwierdzić, że to odejście nie zachwiało „Portowcami”. Wciąż radzą sobie dobrze i wygląda na to, że ponownie będą walczyć o najwyższe laury. A jak w sumie pod względem liczb wygląda Pogoń Szczecin pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca? Kto się wyróżnia?

Pogoń Szczecin ma równomierny rozkład bramek

Pierwsze, co zwraca uwagę, to brak jakiegoś lidera pod względem strzelonych bramek. W Pogoni Szczecin, tak jak w ubiegłym sezonie, brakuje kogoś, kto byłby pewniakiem do dobicia tych dziesięciu bramek na sezon. Poprzednio tę poprzeczkę przeskoczył jedynie Luka Zahović. W tym sezonie sytuacja wygląda podobnie. Nigdy nie wiesz, kto może ukłuć, bo tak naprawdę może zrobić to każdy. Są też tego minusy, bo czasami nie ma chętnego, aby ponieść drużynę do zwycięstwa, tak jak to robi choćby Mikael Ishak w Lechu.

Dwie bramki w tym sezonie na koncie mają Kamil Grosicki, Damian Dąbrowski, Luka Zahović, Pontus Almqvist i Vahan Bichakchyan. Strzelanie bramek rozkłada się na cały zespół i nie ma jednego lidera w ofensywie. Ale to też pokazuje, jak groźna może okazać się Pogoń Szczecin dla rywali. Ma kim straszyć z dystansu (Dąbrowski, Bichakchyan), jest też przebojowy „Grosik”, ale mamy też gości, którzy potrafią odnaleźć się w tłumie i wpakować piłkę do siatki. Pełen przekrój, co tylko udowadnia, jak niebezpieczni są „Portowcy”.

Wciąż są mistrzami wygrywania jedną bramką

Pogoń Szczecin pod wodzą Kosty Runjaicia była mistrzem zabijania meczów. Często zdobywała pierwsza bramkę – 25 razy – i już nie oddawała zwycięstwa do samego końca. Ośmiokrotnie wygrywała do zera. W tym sezonie już tak często się nie udaje, ale nadal „Portowcy” są mistrzami wygrywania jedną bramką. Ktoś powie, że przepychają mecze, ale czasami tak po prostu trzeba grać w piłkę.

Na prowadzeniu w sezonie byli przez 273 minuty. Jest to drugi wynik po Wiśle Płock. Co jest bardzo ważne, Pogoń praktycznie nie traci punktów, gdy pierwsza zdobywa bramkę. Ta sztuka udała się tylko liderującej Wiśle. Na pięć wygranych aż czterokrotnie o trzech punktach przesądzała jedna bramka. Czyli nie były to zdecydowane zwycięstwa. To prawda, bo czasami wcale szczecinianie nie byli lepsi od rywali.

Pogoń Szczecin zakrzywia rzeczywistość

Właśnie to jest bardzo ciekawy temat, który warto poruszyć. Pogoń Szczecin zajmuje 3. miejsce, ale jej gra nie wygląda bardzo dobrze. Jest tam wciąż wiele do poprawy. W ofensywie i defensywie. Różny jest stosunek ludzi do statystyki expected goals, czyli spodziewanych goli, ale według niego „Portowcy” zakrzywiają rzeczywistość. I to mocno. Kilka punktów zatem naprawdę mocno wymęczyli. Są drugą drużyną, zaraz po Stali Mielec, która ma więcej punktów, niż wskazywałyby na to stworzone sytuacje.

I to aż o pięć punktów mniej powinni mieć w tabeli. W kilku spotkaniach zwycięstwa po prostu im się nie należały albo mieli naprawdę kupę farta. Z Jagiellonią wygrali, choć to, że Dante Stipica zakończył mecz z czystym kontem, to istny cud (wskaźnik 1,80). Z Wartą również tylko cudowne interwencje bramkarzy zapewniły „Portowcom” trzy punkty. W tych przypadkach się udało, ale karta może się kiedyś odwrócić i Pogoń może mieć w końcu mniej szczęścia i choćby takie mecze jak z Widzewem w 1. kolejce nie będą kończyły się triumfem.

Stipica kilka razy ratował Pogoń Szczecin

Zatrzymajmy się na chwileczkę przy – według nas – najlepszym zawodniku Pogoni u progu sezonu. Dante Stipica, to właśnie jemu Jens Gustafsson zawdzięcza kilka punktów. O jego klasie przekonujemy się od trzech lat. Na pozór po ośmiu spotkaniach ma tylko dwa czyste konta. Słabo, zwłaszcza gdy spojrzymy na poprzednie rozgrywki. Rok temu dziesięć czystych kont, dwa lata temu siedemnaście. Nie powiedzielibyśmy jednak, że Chorwat jakoś znacząco obniżył loty.

Wciąż lata i to całkiem nieźle, bo niektóre interwencje wymagały naprawdę szczególnego kunsztu. 76% obronionych strzałów plasuje go wciąż w czołówce bramkarzy pod względem tej statystyki. Zresztą na jego bramkę średnio oddawane jest 4,25 strzałów celnych, dla porównania w minionym sezonie: 3,15. Nie najlepiej to mówi o defensywie. Wspomniany już wskaźnik expected goals wykazuje, że Pogoń Szczecin powinna stracić 10,43 bramki, a w rzeczywistości straciła osiem. Tak więc co najmniej dwie bramki wybronione Dante Stipica może zapisać na swoje konto.

„Grosik” w formie

Pomimo swojego wieku wciąż liderem w zmaganiach ofensywnych jest Kamil Grosicki. Klasa sama w sobie. Wbrew pozorom to nie tylko dwie bramki i jedna asysta, ale też czternaście kluczowych podań. Pod tym względem bije na głowę resztę drużyny. A poza tym warto pamiętać, że „Grosik” to jedna wielka niewiadoma dla obrońców. Skrzydłowy absolutnie nieprzewidywalny. Tylko Sebastian Kowalczyk podejmuje częściej próby dryblingu. Prawdziwy lider, którego ciężko zastąpić, gdyż oczywiście Mariusz Fornalczyk ma niesamowity potencjał, ale nie jest w stanie jeszcze na przestrzeni całej rundy utrzymać formy. Gra Pogoni bez Grosickiego wygląda jak wakacje w Bułgarii 20 lat temu bez mapy. Brakuje przewodnika.

Pogoń Szczecin – mistrzowie jesieni?

W PKO Ekstraklasie funkcjonują pewne schematy niezmienne od wielu lat. Tak jak wiadomo, że problemem będzie łączenie europejskich pucharów z ligą, Piast zazwyczaj bardzo słabo rozpoczyna sezon, tak Pogoń Szczecin ma w ostatnich latach lepszą rundę jesienną niż wiosenną. W poprzednim sezonie było to 1,95 punktu na mecz na jesień, a 1,90 na wiosnę. A dwa lata temu kończyła rok na miejscu lidera. Zaprzepaściła wszystko na wiosnę. Dobra forma w pierwszej części rozgrywek zatem nie może być zaskoczeniem.

Problemem było utrzymanie tak dobrej formy przez cały sezon. Wygląda na to, że „Portowcy” również w tym sezonie będzie walczyli co najmniej o europejskie puchary. Najważniejsze będzie przezwyciężenie momentu kryzysowego. Takowy na przykład pokonał Lech Poznań właśnie w Szczecinie i rozpoczął marsz po mistrzostwo. A czy Pogoń jest w stanie w końcu wrzucić coś do gabloty? Będzie trudno, bo na razie widzimy solidną i porządną „Dumę Pomorza”, ale bez fajerwerków. Chyba że jeszcze Jens Gustafsson odpali.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze