Jednym z aktorów średniego spektaklu, jakim był mecz 1/8 finału Pucharu Polski między Koroną Kielce a Jagiellonią Białystok, był napastnik kielczan, Krzysztof Gajtkowski. Tak jak cała drużyna gospodarzy, „Gajtek” nie może zaliczyć wtorkowego występu do udanych.
O udanym występie w dzisiejszym meczu chyba nie może być mowy…
Zgadza się, przegraliśmy mecz, nie możemy być zadowoleni, choć mieliśmy swoje sytuacje. Nie wykorzystaliśmy ich, dlatego to rywale zwyciężyli.
Z czego wynika Wasza nieskuteczność, bo to na jej karb można zrzucić wynik tego spotkania?
To był właściwie pierwszy mecz od dawna, w którym nie strzeliliśmy bramki. Czasem tak bywa, że nie zdobywa się goli, wtedy remisuje się 0:0 albo przegrywa. Nam przydarzyło się dziś to drugie.
Bramki najczęściej strzela Andrzej Niedzielan, kiedy go zabraknie, pojawia się problem…
Andrzej gra cały czas, czuje się pewnie, szacunek dla niego za strzelone dla nas bramki.
Ale Ty czy Maciek Tataj również dostajecie sytuacje, tak jak dzisiaj, w meczu Pucharu Polski, ale ich nie wykorzystujecie…
Ja się bardzo cieszę, że dostałem tę szansę, to był mój pierwszy mecz od ponad dwóch miesięcy. Trochę mało, ale muszę pogodzić się z rolą rezerwowego.
Mówiliście przed tym pojedynkiem, że Puchar Polski to najkrótsza droga do Europy. Dla Was jest już zamknięta…
Rzeczywiście, odpadliśmy, ale nie ma co dramatyzować. Została nam liga, jesteśmy na drugim miejscu, co jest z pewnością zaskoczeniem nawet dla naszych kibiców.
Gajtek zacznij ty coś grac, bo jak na razie bierzesz
tylko kase, a u mnie w klubie lepiej grają
chłopaki.