Kryzys Sevilli. Czy sięgnęła już dna?


26 września 2015 Kryzys Sevilli. Czy sięgnęła już dna?

W środę piłkarze Sevilli przegrali kolejne spotkanie w tym sezonie. Lepsi od podopiecznych Unaia Emery’ego okazali się piłkarze beniaminka z Las Palmas, którzy wygrali 2:0. Sevilla jest w kryzysie. Sevilla jest ostatnia w tabeli. Sevilla dziś po raz kolejny stanie przed szansą na odbicie się od dna.


Udostępnij na Udostępnij na

Grzegorz Krychowiak w walce z Luką Modriciem. Czy uda mu się dzisiaj zatrzymać Messiego i spółkę?
Grzegorz Krychowiak w walce z Luką Modriciem.  (fot. Zimbo.com)

Gdy w słowniku języka polskiego poszukamy słowa „dno”, pod trzecim jego znaczeniem możemy przeczytać: „największa intensywność jakiegoś negatywnego zjawiska”. Negatywne zjawisko – mamy. Sevilla, zdobywca Ligi Europy w sezonie 2014/2015, uczestnik Ligi Mistrzów 2015/2016, drużyna, która do samego końca ubiegłej kampanii biła się o miejsce w pierwszej czwórce, dziś po pięciu kolejkach Primera Division jest jej czerwoną latarnią. Ostatnie miejsce i zaledwie dwa zgromadzone punkty to dla kibiców z Andaluzji powód niemal do płaczu.

Sevilla wygrała w tym sezonie tylko jedno spotkanie, przeciwko Borussi Monchengladbach w Lidze Mistrzów. Niemniej jednak wynik, jakim zakończył się ten mecz, nie oddaje w pełni boiskowych wydarzeń. Ani Sevilla nie zasłużyła na to, by wygrać 3:0, ani Borussia nie zasłużyła, by tak wysoko przegrać. Zresztą Gladbach też są w kryzysie. Ostatnio do dymisji podał się trener niemieckiej drużyny, Lucien Favre. Dlatego też tego zwycięstwa nie powinniśmy traktować jako wyznacznika, że z Sevillą nie jest jeszcze tak źle, tym bardziej że dwa gole zdobyli wtedy podopieczni Emery’ego z rzutów karnych. Z Sevillą jest źle, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Pięć ligowych spotkań. Dwa remisy i trzy porażki. Nową kampanię rozpoczęła Sevilla od bezbramkowego remisu z Malagą, która, jak się później okazało, do sezonu przygotowała się równie słabo co „Sevillistas”. Malaga zajmuje 19. miejsce w tabeli z identycznym dorobkiem punktowym co Sevilla.  W starciu dwóch andaluzyjskich drużyn to Malaga była drużyną lepszą, miała przewagę. Więcej strzałów, podań, rzutów rożnych, posiadania. Sevilla miała w tym spotkaniu problemy z utrzymaniem piłki. Tylko 197 z 265 podań dotarło do adresata. Malaga była w tym aspekcie lepsza. Podopieczni Javiego Garcii byli szybsi i dokładniejsi i to oni zasłużyli na zwycięstwo na inaugurację ligi.

Po tym meczu nikt w Andaluzji nie wszczynał alarmu. Ot, jeden słabszy mecz na początek sezonu. Porażka w następnym meczu, w którym piłkarze Emery’ego mierzyli się z Atletico, była wkalkulowana. Oczywiście nikt w Sevilli nie miał zamiaru się poddawać bez walki, jednak wiadomo, że porażka z tak wymagającym rywalem nie jest powodem do wstydu. Jednak Sevilla chciała ten mecz wygrać, była stroną przeważającą, częściej wymieniającą piłkę. Atletico oddało inicjatywę gospodarzom i jak się okazało, była to decyzja jak najbardziej słuszna.  Pierwszy gol dla „Atleti” padł po zamieszaniu w polu karnym, dwa pozostałe po uderzeniach z dystansu. Była to inna Sevilla. Sevilla grająca inaczej, jednak po raz kolejny niepotrafiąca wygrać spotkania.

FC Barcelona vs Sevilla CF
FC Barcelona vs Sevilla CF (fot. as.com)

W trzeciej kolejce Emery i jego podopieczni udali się do Walencji, gdzie czekał ich pojedynek z Levante. Trzeci mecz sezonu i trzeci o kompletnie innym obliczu. Tym razem spotkanie było bardzo wyrównane. Obie drużyny strzeliły po jednym golu i mecz zakończył się remisem. W Sevilli widać było pierwsze oznaki zniecierpliwienia. Kilka dni po tym spotkaniu przyszło wspomniane już zwycięstwo nad Gladbach, które chyba aż nadto uspokoiło piłkarzy, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jak się jednak okazało, dna nie było jeszcze widać.

Czwarta kolejka to druga porażka Sevilli w tym sezonie. Tym razem lepsza okazała się rewelacja tego sezonu – Celta.  Twierdza na Ramos Sanchez Pizjuan ponownie upadła. Goście wygrali 2:1.  Wydawało się, że Sevilla sięgnęła dna, że teraz może być już tylko lepiej. W następnej kolejce czekał podopiecznych Emery’ego mecz z beniaminkiem z Las Palmas. Wydawało się, że Grzegorz Krychowiak i jego koledzy odniosą w końcu pierwsze zwycięstwo w ligowym sezonie. Tak się jednak nie stało. Las Palmas zagrało bardzo dobrze i bardzo mądrze, nie pozwalając Sevilli zagrozić zbytnio swojej bramce. Sevilla oddała 17 strzałów, ale tylko trzy z nich były celne. Gospodarze strzelili dwa gole i wygrali 2:0. Sevilla wciąż tonie.

Co czeka Sevillę w najbliższych dniach? Dziś wieczorem na Estadio Ramos Sanchez Pizjuan przyjedzie Rayo Vallecano. Rayo, które zajmuje piąte miejsce w tabeli i potrafiło w tym sezonie chociażby zremisować z Valencią. Potem czeka „Los Sevillistas” starcie w Lidze Mistrzów z Juventusem. Później 4 października – mecz z mistrzem Hiszpanii, Barceloną. Nie powinniśmy być zatem zdziwieni, jeśli 5 października Sevilla wciąż będzie okupowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem dwóch punktów.

Jeśli myślicie, że samo opadanie na dno wystarczy, to jesteście w błędzie. Jakaś niewidzialna ręka przyczepiła właśnie do szyi klubu z Andaluzji kulę, która ma klub pociągnąć na dno jeszcze szybciej, albo nie pozwolić od tego dna się odbić. Kontuzji doznał Ever Banega, który wypadł z gry na trzy, cztery tygodnie. O tym, jak ważnym zawodnikiem w talii Emery’ego jest Argentyńczyk, nie trzeba nikomu mówić. W związku z tym bardzo łatwo możemy sobie wyobrazić, jak odbije się brak takiego gracza na beznadziejnej formie Sevilli.

No właśnie. Koledzy Banegi, wiedząc, że grają bez jednego ze swoich najlepszych zawodników, mogą jeszcze bardziej zablokować się psychicznie. Bo co do tego, że problem leży właśnie w głowach piłkarzy, nie ma wątpliwości. Gdyby Sevilli udało się wygrać z Malagą, jestem pewien, że w tej chwili byliby „Los Sevillistas” co najmniej dziesięć miejsc w tabeli wyżej. Po nie najlepszym początku sezonu Sevilla gra teraz na nogach z galarety, brakuje jej pewności, którą zachwycała w poprzednim sezonie w meczach z Realem czy Barceloną. Jestem jednak pewny, że Sevilla jest o jedno zwycięstwo od odzyskania wiary we własne umiejętności. Jeden nawet szczęśliwie wygrany mecz pozwoli uczestnikowi Ligi Mistrzów odbić się od dna ligowej tabeli.

Kolejny aspekt, który należy poruszyć przy okazji dołka, w jakim znalazła się drużyna Krychowiaka, to transfery. Z klubu odeszli między innymi Aleix Vidal, Stephane M’Bia czy Carlos Bacca, którzy byli graczami kluczowymi. W ich miejsce Monchi ściągnął kilku graczy. Co do tego, że te transfery okażą się trafionymi w dziesiątkę, nie mam wątpliwości. Jednak nie możemy być pewni tego, że wszyscy nowi zawodnicy zdążyli się do tej pory zaadaptować w nowej drużynie.

Krychowiak
Krychowiak (fot. marca.com)

Kilka słów należy się Polakowi w barwach Sevilli. Grzegorz Krychowiak nie zawodzi. Na początku sezonu grywał na pozycji środkowego obrońcy, później powrócił na pozycję defensywnego pomocnika.  „Krycha” jest aktywny, nie popełnia błędów. Niestety drużyny do przodu nie pociągnie. Może dlatego jego dobra dyspozycja umyka hiszpańskim mediom, które nie chwalą go tak jak w zeszłym sezonie. Trudno chwalić jakiegokolwiek piłkarza najsłabszej drużyny ligi.

Sevilla przechodzi przez spore problemy. Nie wiemy, czy Emery i jego podopieczni sięgnęli już dna, czy jeszcze w jego stronę opadają. Możemy być jednak pewni, że w końcu drużyna z Andaluzji od tego dna się odbije i popłynie w górę ligowej tabeli. Wszyscy pamiętamy, jak beznadziejny początek w zeszłym sezonie miała Borussia Dortumund, a mimo wszystko BVB udało się zakwalifikować do Ligi Europy. Sevilla jeszcze nie raz w tym sezonie zmusi nas swoją grą do oklasków. Musimy tylko poczekać, aż odbije się od dna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze