Wisła Kraków fatalnie rozpoczęła sezon. Jednym z głównych powodów są źle przeprowadzone transfery. W poprzednich latach nie bywało jednak lepiej. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wielu piłkarzy miało być wzmocnieniem Wisły, a po jakimś czasie znikali z piłkarskiego topu. Można mówić o czymś w rodzaju klątwy. Poniższy tekst przedstawi kilku piłkarzy, którym przejście do klubu ze stadionu przy ulicy Reymonta nie wyszło na dobre.
Igor Sypniewski
Swego czasu grał w elitarnej Lidze Mistrzów, a jego zagrania pokazywały największe stacje telewizyjne na świecie. Kiedy w 2002 roku podpisywał kontrakt z Wisłą Kraków, miał już za sobą debiut w reprezentacji Polski. Wydawało się, że błyskotliwy napastnik będzie jedną z najważniejszych postaci drużyny, w której składzie oglądaliśmy Żurawskiego, Kosowskiego czy Szymkowiaka.
Niestety, w barwach zespołu z Krakowa zagrał tylko kilka spotkań, by po jakimś czasie niespodziewanie zniknąć. Początkowo podawano informacje, jakoby Sypniewski cierpiał na depresję, ale po jakimś czasie na światło dzienne wyszła okrutna prawda o piłkarzu, czyli problemy z alkoholem.
Igor Sypniewski więcej nie zagrał w barwach Wisły Kraków. Tak naprawdę jego kariera nigdy nie nabrała już rozpędu. Pokazał się z niezłej strony w rozgrywkach szwedzkiej ligi, a także w Łódzkim KS. Jego kariera piłkarska skończyła się w bardzo przykry sposób, a kibice bardziej niż z golami wiążą go z kolejnymi zdjęciami oraz filmami, na których widać pijanego i zniszczonego przez swoją chorobę człowieka.
Jacek Kowalczyk
Jako jeden z najzdolniejszych obrońców polskiej Ekstraklasy zadebiutował na początku 2003 roku w reprezentacji Polski prowadzonej przez Pawła Janasa. Był jednym z najlepszych zawodników drużyny, która przegrała walkę o igrzyska olimpijskie, a także filarem defensywy GKS-u Katowice. Kolejnym krokiem w karierze Jacka Kowalczyka miał być transfer do Wisły Kraków. A potem? Potem europejskie puchary i dobry zagraniczny kontrakt. Niestety, skończyło się inaczej.
Kowalczyk w Wiśle tak naprawdę nigdy nie dostał szansy, by w pełni pokazać swoje umiejętności. Nie ufali mu kolejni trenerzy. Kasperczak, Liczka czy Jerzy Engel nie widzieli w składzie swojego zespołu miejsca dla piłkarza, który miał przez lata stanowić o sile reprezentacji Polski.
W Wiśle zagrał tylko w dziewięciu meczach ligowych. Często był wypożyczany, a najlepiej spisywał się w barwach Odry Wodzisław. Teraz postanowił wrócić do Katowic i grać w rozgrywkach pierwszej ligi. Niestety, przejście do Wisły spowodowało, że zamiast wielkiej kariery Jacek Kowalczyk przeżył jedynie przygodę z piłką nożną.
Tomasz Dawidowski
Najgłośniejszy przykład piłkarza, któremu przejście do Wisły Kraków będzie kojarzyło się z najgorszymi chwilami w karierze.
W sezonie 2003/2004 Amica Wronki do ostatnich kolejek walczyła o tytuł mistrzowski. Jednym z filarów drużyny prowadzonej przez Stefana Majewskiego był właśnie Tomasz Dawidowski, człowiek, który miał wówczas coraz mocniejszą pozycję w reprezentacji, a w Ekstraklasie był jednym z najlepszych piłkarzy.
Przed sezonem 2004/2005 waleczny piłkarz przeniósł się do Krakowa. I wtedy zaczęły się problemy z kontuzjami. Zawodnik praktycznie nie grał, a miał niezwykle wysoki kontrakt. Na cel piłkarza wzięły media, które wypominały mu, jakim jeździ samochodem oraz ile zarabia pieniędzy.
Kiedy Dawidowski wrócił do zdrowia, nie był w stanie wywalczyć miejsca w silnej kadrowo Wiśle. Po pięciu latach, w ciągu których rozegrał w drużynie z Reymonta 14 spotkań w Ekstraklasie, przeprowadził się do Lechii Gdańsk. Tam spisuje się o wiele lepiej. Imponuje walecznością i zaangażowaniem. I pewnie pogra jeszcze kilka lat na przyzwoitym poziomie.
Łukasz Garguła
Najnowszy przykład piłkarza, któremu Kraków nie służy. O tym, jak pechowa jest Wisła, piłkarz przekonał się jeszcze jako gracz GKS-u Bełchatów. Na początku 2009 roku Garguła podpisał kontrakt z Wisłą i… doznał ciężkiej kontuzji.
To właśnie ten uraz oraz różne niekoniecznie miłe przygody z lekarzami blokują pomocnikowi urodzonemu w Żaganiu powrót do dobrej dyspozycji fizycznej. Garguła nie jest jeszcze dla Wisły całkowicie stracony, ale czas nie stoi w miejscu, a piłkarz nadal nie może grać na zadowalającym poziomie.
Aby mówić o zjawisku krakowskiej klątwy trzeba dokładnie przyglądać się poczynaniom Wisły Kraków w ostatnich latach. Niektórzy piłkarze w Wiśle upadli nisko, ale potrafili się podnieść. Tak jak chociażby Tomasz Dawidowski. Jeszcze lepszym przykładem jest Andrzej Niedzielan, który w „Białej Gwieździe” został spisany na straty, a teraz zagra w reprezentacji Polski. Niekiedy jednak ludziom brakuje silnego charakteru i każde miejsce jest dla nich miejscem złym. Tak jak dla Igora Sypniewskiego, który chyba nawet w Barcelonie Pepa Guardioli mógłby się pogubić. Niemniej jednak piłkarze muszą mieć się na baczności. Przekonał się o tym ostatnio Rafał Boguski, który znów może stracić połowę sezonu za sprawą kontuzji. Bo coś w tej legendzie o krakowskiej klątwie musi być na rzeczy….