Nad zespołem Bayernu Monachium wiszą ciemne chmury. Chorwacki szkoleniowiec ze względu na kontuzje nie może skorzystać z Lucasa Hernandeza i Niklasa Süle. Jeśli kierujemy się maksymą, że budowanie zespołu rozpoczyna się od formacji defensywnej to w Monachium są w czarnej[...] ciemnej i nieznanej czasoprzestrzeni. O komentarz poprosiliśmy Krzysztofa Matyniaka – administratora strony Bayern Monachium Polska na Facebooku.
Po meczu Ligi Mistrzów w fazie grupowej odnieśliśmy wrażenie, że to najlepszy moment, aby Bayern Monachium zaistniał w tym sezonie w pełnej okrasie. Pogrom Tottenhamu Hotspur na ich własnym terenie to świetne preludium do ostatecznego triumfu w Lidze Mistrzów. Jednak wiele wątpliwości budzi bawarska defensywa po utracie dwóch czołowych graczy, szczególnie Niklasa Süle – podpory defensywy Bayernu. Dlatego pogdybamy i przytoczymy kilka ciekawych wątków.
Koszmar z przeszłości
W ubiegłym sezonie Kovac zmierzył się z większym problemem. W inauguracyjnym starciu w Hoffenheim kontuzji doznał Kingsley Coman, następnie więzadła zerwał Corentin Tolisso. Do grona kontuzjowanych dołączyli Rafinha oraz Thiago Alcantara. W efekcie „Die Roten” mieli do dyspozycji na mecz z Benficą w Lidze Mistrzów piętnastu zdrowych zawodników. Poczynania transferowe Bayernu na rynku były nijakie. Zawitali w klubie się 17-letni Alphonso Davies i Serge Gnabry. Wtedy na Uli Hoenessa spadła zasłużona fala krytyki.
Nie mogliśmy widzieć w Bayernie Monachium kandydata do wygrania najważniejszego klubowego trofeum w Europie. Nie z tymi ruchami na rynku transferowym. Obecnie zdaje się, że „FC Hollywood” zrobili krok milowy w kierunku piłkarskiej elity. Władze sięgnęły do głębokiej kieszeni. A powrócił także temat Leroya Sane, którego ostatnich miesiącach transfer zablokowała kontuzja. Zatem w porównaniu do zeszłego sezonu widzimy zdecydowanie klarowniejsze działania „Die Roten”.
Problemy Bayernu na Vonovia Ruhrstadion
Mecz w Pucharze Niemiec to dla Bayernu spotkanie z cyklu – przyjeżdżamy po swoje. Obowiązkiem „Die Roten” – jak co sezon – jest zebrać pełen łup na niemieckim podwórku. W kontekście naszych obserwacji kluczowa jest para Benjamin Pavard – Jerome Boateng. Byli to jedyni środkowi obrońcy w kadrze meczowej. Co prawda, w osiemnastce pojawił się 19-letni Lars Lukas Mai. Wątpliwe było jednak, że szkoleniowiec Bayernu da szanse zawodnikowi, który w tym sezonie rozgrywał swoje spotkania wyłącznie w drugim zespole „Der FCB” na trzecim szczeblu rozgrywkowym.
Kontuzji oczywiście doznali Lucas Hernandez, który powróci do treningów pod koniec grudnia i Niklasa Süle, którego wątpliwy jest występ Mistrzostwach Europy 2020. Również przed meczem w DFB – Pokal niegroźnego urazu doznał Javi Martinez, który wyłączył Hiszpana ze spotkania w Bochum. Kovac musiał obsadzić środek defensywy bez wcześniej wspomnianego tercetu.
Co możemy powiedzieć o występie Bawarczyków? Jako monolit zaczęli spotkanie niemrawo. W sumie tego nie dało się oglądać. Momentami można było odnieść wrażenie, że to zespół z Monachium biega w trykotach przywdzianych przez Vfl Bochum. Zawodnicy „Die Unabsteigbaren” już w 43 sekundzie mogli wyjść na prowadzenie. Po błędzie Benjamina Pavarda, Simon Zoller stanął oko w oko z Neuerem, ale fatalnie spudłował.
Puchary rządzą się swoimi prawami?
Niespełna 35 minut później drużyna z Bochum wyszła na prowadzenie. Istny festiwalu błędów formacji defensywnej Bayernu. Zaczęło od Jeroma Boatenga, który po długim podaniu w boczny sektor, złamał linię spalonego. Danny Bluma ograł w przetrywialny sposób Joshue Kimmicha. By w końcowej fazie akcji Benjamin Pavard zamiast przerwać futbolówkę, uchylił głowę. A ona – ta bezpańska, parząca piłka – trafiła pod nogi Alphonso Daviesa, który wpakował ją do własnej bramki. Był równie zaskoczony jak my. Podczas wymieniania zaangażowanych w utratę bramki idzie dostać zadyszki. Każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę, a właściwie cegłę, która spadła na głowy Bawarczyków.
W pierwszej odsłonie spotkania oprócz Kingsleya Comana Bayern nie istniał. W drugiej połowie zespół z Monachium podkręcił tempo. Na boisku pojawili się Robert Lewandowski, Philippe Coutinho i Thomas Müller. Bayern zdołał strzelić dwa gole i doczłapać się z tym wynikiem do końca. Spotkanie dało na pewno nam jedną odpowiedź: Bayern Monachium będzie musiał ad hoc wykreować lidera i ustabilizować formę w defensywie. W Bayernie w meczu z VfL Bochum panował chaos – i to tyle.
Ostatni mecz pokazał, jak słaby jest Bayern bez Roberta Lewandowskiego w ataku. Tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o bramki, ale o same stwarzanie sobie szans. Kiedy Polak jest na boisku, potrafi wziąć na siebie dwóch lub trzech obrońców, co ułatwia sytuację innym graczom z zespołu. Niko Kovac w tym meczu zaryzykował nie wystawiając ani Roberta, ani Thomasa na pozycję środkowego napastnika. Umieścił tam skrzydłowego. Serge Gnabry grywał na tej pozycji w Werderze oraz w Hoffenheim. Niemiec przyzwyczaił się już do grania na skrzydle, gdzie radzi sobie fantastycznie. Przy straconej bramce cała obrona zachowała się katastrofalnie. Zaczynając od Kimmicha oraz Pavarda, kończąc na Boatengu oraz Alphonso Daviesie. Krzysztof Matyniak
Mocna ofensywa to nie wszystko
Biorąc na tapet poczynania ofensywny Bayernu, choćby w Lidze Mistrzów mamy powody do optymizmu. Do tej pory Bawarczycy w fazie grupowej strzelili najwięcej bramek, wykreowali najwięcej sytuacji bramkowych oraz oddali najwięcej strzałów w światło bramki. Jednak czy to wystarczy, aby sięgnąć po triumf w lidze Mistrzów? Wydaje się nam się, że nie. Tak jak Bayern wywarł dobre wrażenie na Tottenham Hotspur Stadium, tak je w zasadzie w ciągu kilkunastu dni zniweczył. Mamy na myśli mecze w Hoffenheim i Augsburgu.
Niklas Süle to nasz lider w obronie. Od dwóch sezonów notuje fantastyczne występy zarówno w lidze, Lidze Mistrzów oraz w reprezentacji Niemiec. Idealnie pasuje do Bayernu Monachium. Leczenie tego typu urazu trwa zwykle przynajmniej pół roku. To oznacza, że kwestią otwartą pozostaje, czy Niemiec zdąży wrócić do zdrowia przed rozpoczynającym się 12 czerwca Euro 2020. Obrońca może mówić tutaj o bardzo dużym pechu, ponieważ ta kontuzja przydarzyła się mu już po raz drugi. Zerwane więzadło w lewym kolanie miał też w sezonie 2014/15. Krzysztof Matyniak
Unai Nunez lekiem na zdziesiątkowaną defensywę Bayernu
Bayern Monachium zmuszony będzie pozyskać środkowego obrońce, by wzmocnić rywalizację w defensywie. Szczególnie przy grze na kilku frontach. Hiszpański dziennik AS podaje, że Bawarczycy zainteresowani są 22-letnim Unaiem Nunezem. „Der FCB” będzie musiał wyłożyć 30 milionów euro za – taką klauzulę zapisaną ma w kontrakcie Hiszpan. W wyścigu po zawodnika Athletic Bilbao włączyli się Everton i Arsenal, ale wydaje się, że to Bayern będzie rozdawał karty w tym wyścigu. Jednak komukolwiek będzie trudno wejść w parę kaloszy Niklasa Süle i bez względu na potencjalny transfer to Bayern mocno odczuje stratę Niemca. W naszej opinii wraz Kimmichiem tworzyli najmocniejsze punkty defensywy „Der FCB”.
Prawdę mówiąc, pierwszy raz słyszę o tym piłkarzu. Unai Nunez w tym sezonie rozegrał zaledwie cztery mecze w Athletic Bilbao. Jego średnia ocen wynosi zaledwie 6.86 (źródło whoscored.com – przyp.red.). Patrząc na jego statystyki nie wygląda to za ciekawie. Na ławkę, jako rezerwowy na pewno się przyda, ale nie za cenę 30 milionów euro. Czy to już nie lepiej dołożyć do kogoś, kto zostałby prawdziwym liderem pod nieobecność Süle? Krzysztof Matyniak