Koszmarne pudło Neymara – zobacz!


15 listopada 2012 Koszmarne pudło Neymara – zobacz!

Nie ma szczęścia do MetLife Stadium w New Jersey brazylijski gwiazdor piłkarski Neymar. Pięć miesięcy temu nie udało mu się strzelić gola w przegranym 3:4 meczu z Argentyną, a w środowym spotkaniu z Kolumbią zmarnował rzut karny. Gol ten mógł zapewnić „Canarinhos” historyczne zwycięstwo odniesione w tysięcznym spotkaniu międzynarodowym.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy na początku czerwca kibice w Europie emocjonowali się wydarzeniami na boiskach Polski i Ukrainy, na leżącym nieopodal Nowego Jorku MetLife Stadium zmierzyli się giganci światowego futbolu: Brazylia i Argentyna. 80-tysięczny obiekt pękał w szwach, a „Canarinhos” po wielkim meczu Leo Messiego (ustrzelił hat-tricka) ulegli Argentynie 3:4. Pięć miesięcy później do East Rutherford ponownie zawitała drużyna Mano Menezesa, która tym razem stoczyła pojedynek z prowadzoną przez doświadczonego argentyńskiego szkoleniowca Jose Pekermana Kolumbią.

Neymar pudłuje z 11 metrów
Neymar pudłuje z 11 metrów (fot. własne, Danny Blanik)

„Los Cafeteros” to obecnie trzecia drużyna w kwalifikacjach do MŚ 2014 w strefie CONMEBOL. Na półmetku rozgrywek wszystko wskazuje na to, że po 16 latach znowu zobaczymy ją na mundialu. Zespół, którego największą gwiazdą jest piłkarz Atletico Madryt, Radamel Falcao Garcia, ma najlepszą defensywę w grupie (zaledwie sześć straconych bramek) i świetnie spisuje się na wyjazdach (trzy zwycięstwa w czterech meczach). Te walory potwierdziły się w spotkaniu z Brazylią, która jako gospodarz finałów MŚ jest z eliminacji zwolniona.

Na trybunach stadionu, na którym na co dzień grają i trenują nowojorskie ekipy futbolu amerykańskiego, Giants i Jets, zasiadło nieco ponad 38,5 tysięcy widzów. W większości byli to sympatycy Kolumbii, których nie odstraszył ani ziąb, ani utrudnienia logistyczne spowodowane zniszczeniami po niedawnym huraganie Sandy (na stadion nie można było np. dostać się koleją). Wszyscy oni mieli nadzieję, że ich gracze po raz pierwszy od 21 lat pokonają faworyzowaną Brazylię.

Początek spotkania potwierdzał ich optymizm. Ubrani w ciemno-niebieskie stroje „Los Cafeteros” grali z pazurem i atakowali Brazylijczyków wysokim pressingiem. W 12. minucie po akcji prawą stroną Juana Guillermo Cuadrado w dogodnej sytuacji znalazł się Falcao, ale pośród ogłuszających pisków publiczności jego strzał został zablokowany przez Paulinho. W kolejnych dynamicznych atakach prym wiedli włączający się do akcji ofensywnych lewy obrońca Pablo Armero oraz odpowiedzialny za rozgrywanie Macnelly Torres  jedyny gracz z podstawowej jedenastki niewystępujący w rodzimej lidze.

Z kolumbijskiej przewagi nic nie wynikało, bo odmłodzona Brazylia, która w ostatnich dwóch spotkaniach strzeliła Irakowi i Japonii dziesięć goli, nie tracąc żadnego, grała bardzo twardo i uważnie w obronie. Szczególnie pieczołowicie pilnowany był Falcao, który nie mogąc doczekać się podania w polu karnym, zaczął szukać gry coraz dalej od bramki Diego Alvesa. Jego gra pod tym względem przypominała zachowanie naszego Roberta Lewandowskiego, który traci swoje strzeleckie atuty, gdy zostaje odcięty od podań i wyłączony z gry.

Dla Brazylii był to mecz numer tysiąc w historii pojedynków międzypaństwowych
Dla Brazylii był to mecz numer tysiąc w historii pojedynków międzypaństwowych (fot. własne, Danny Blanik)

Po kwadransie „Canarinhos” zaczęli dominować na boisku. Pierwszą groźną sytuację stworzyli w 18. minucie, kiedy Oscar ładnym podaniem obsłużył Kakę, ale najstarszy i najbardziej doświadczony gracz w ekipie Menezesa (30 lat, 85 meczów) naciskany przez obrońcę strzelił obok słupka. W 24. minucie po raz pierwszy błysnął Neymar, który doszedł do świetnej centry Daniego Alvesa, ale David Ospina instynktownie obronił strzał głową. Kolejne dwie okazje Brazylijczycy zmarnowali między 32. a 36. minutą. Najpierw Kaka trafił w poprzeczkę, a potem kąśliwe uderzenie Neymara poszybowało o pół metra ponad bramką.

W tym okresie Kolumbijczycy oddali inicjatywę „Canarinhos” i szukali szans w kontrach. W 39. minucie wszędobylski James Rodriguez wyłuskał piłkę tuż przed polem karnym Brazylii i zagrał na lewe skrzydło do nadbiegającego Armero, ale strzał gracza Udinese był niecelny.

W 44. minucie Rodriguez znów pognał z piłką na bramkę „Canarinhos”, ale tym razem zagrał na prawą stronę do Cuadrado. Mimo ostrego kąta skrzydłowy Fiorentiny kropnął tak mocno, że Diego Alves nie miał szans na skuteczną interwencję, i futbolówka po odbiciu od słupka wpadła do bramki.

Gol do szatni nie zdeprymował Brazylijczyków, którzy po zmianie stron rzucili się do odrabiania strat. Dwie minuty po starcie drugiej odsłony z piłką przed polem karnym zatańczył Kaka, wyłożył ją Oscarowi, ale strzał 21-latka z wielkim trudem obronił kolumbijski bramkarz. W 62. minucie Ospina w podobny sposób wyłapał uderzenie Neymara, ale dwie minuty później musiał skapitulować po solowej akcji tego samego zawodnika. Gracz Santosu, dla którego była to 17. bramka w 26. występie w kadrze, przedarł się lewą stroną pomiędzy dwoma obrońcami i technicznie strzelił w długi róg tuż przy słupku.

Stracony gol obudził Kolumbię, która między 66. i 69. minutą przeprowadziła dwie groźne akcje. W obu przypadkach jednak strzały głową Falcao i Rodrigueza padły łupem Diego Alvesa.

Radość Neymara po strzeleniu gola
Radość Neymara po strzeleniu gola (fot. własne, Danny Blanik)

W ostatnim kwadransie gra się jeszcze bardziej zaostrzyła i w ciągu kilku minut amerykański sędzia Mark Geiger aż czterokrotnie musiał sięgać po żółty kartonik. Po stronie brazylijskiej winowajcami byli Leandro Castan i Ramires, a w Kolumbii – weteran Armero i Mario Alberto Yepes. Ten ostatni został upomniany za faul na Neymarze, po którym 20-latek miał szansę na zdobycia gola z rzutu wolnego, ale nieznacznie się pomylił.

Nie była to jednak ostatnia czy największa pomyłka Neymara w tym spotkaniu. W 79. minucie po cudownym zagraniu piętą Lucasa Dani Alves padł ścięty w polu karnym po faulu Armero. Do wykonania „jedenastki” podszedł Neymar, ale strzelił… kilka pięter nad bramką. Ta zaskakująca egzekucja rzutu karnego przypominała raczej klasyczne wykonanie tzw. field goal z meczu futbolu amerykańskiego. Jednak w europejskiej odmianie futbolu nikt za takie zagranie nie otrzymuje żadnych punktów.

Na tym w zasadzie skończyły się emocje, nie licząc niecelnego strzału Davida Luiza z rzutu wolnego w 84. minucie. Obie drużyny przeprowadziły szereg zmian, ale wynik pozostał ten sam. Ambitna i nieustępliwa gra skazanej na pożarcie Kolumbii mogła się podobać, tym bardziej że zawiódł ten, na którego liczono najbardziej  Falcao. Oceniając Brazylijczyków w ich tysięcznym meczu międzynarodowym, trzeba stwierdzić, że fragmentami ich gra była koncertowa, jednak mieli przestoje w grze i ich noty obniża brak skuteczności. Ci, którzy zadawali sobie pytanie, czy w środowy wieczór oglądają w akcji przyszłych mistrzów świata, na odpowiedź muszą jeszcze poczekać.

Mecz towarzyski: 
14 listopada 2012, 19:30 
MetLife Stadium, New Jersey, USA

Brazylia  Kolumbia 1:1 (0:1) 

0:1  Cuadrado 44., 1:1  Neymar 64.

Brazylia: 1. Diego Alves, 2. Daniel Alves, 3. Thiago Silva, 4. David Luiz, 5. Paulinho, 6. Leandro Castan (16. Fabio Santos 80.), 7. Ramires, 8. Kaka, 10. Oscar (18. Giuliano 88.), 11. Neymar, 20. Thiago Neves (17. Lucas 73.). 

Trener: Mano Menezes

Kolumbia: 1. David Ospina, 3. Mario Yepes, 4. Juan Guillermo Cuadrado, 6. Carlos Sanchez, 7. Pablo Armero, 9. Falcao Garcia, 10. James Rodriguez, 15. Edwin Valencia, 20. Macnelly Torres (5. Aldo Leao Ramirez 88.), 21. Jackson Martinez (19. Teofilo Gutierrez 88.), 22. Aquivaldo Mosquera. 

Trener: Jose Pekerman

Widzów: 38 624 
Sędziował: Mark Geiger (USA) 
Żółte kartki: Leandro Castan, Ramires  Yepes, Armero

Relacja: Tomek Moczerniuk

Zdjęcia: Danny Blanik

Zobacz pudło Neymara

Komentarze
Pika (gość) - 12 lat temu

Szkoda, że aż tak Brazylijczycy odmłodzili skład.

Odpowiedz
~Szejk (gość) - 12 lat temu

Mi tam brak tylko Ronaldinho.

Odpowiedz
~ogotay (gość) - 12 lat temu

a mnie Ronaldo,tego od hot dogów:)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze