Korona zdobywa Wrocław


11 marca 2012 Korona zdobywa Wrocław

Śląsk nadal nie potrafi efektywnie grać na nowym stadionie i tym razem notuje porażkę z Koroną Kielce. Świetny mecz kielczan w 21. kolejce T-Mobile Ekstraklasy krzyżuje plany wicelidera, by dogonić liderującą Legię.


Udostępnij na Udostępnij na

O tym, że Śląsk ma problemy z wygrywaniem na własnym nowym obiekcie, nie trzeba nikogo przekonywać. Jeśli dołożymy do tego fakt, że gospodarze niedzielnego meczu nie najlepiej w ostatnim czasie radzili sobie z Koroną, gdy grali we Wrocławiu, kibice mogli obawiać się starcia z zawodnikami z Kielc. Pięć minut wystarczyło, aby uspokoić zebranych na stadionie sympatyków ekipy Oresta Lenczyka, ponieważ wynik spotkania otworzył na samym początku Madej. Skrzydłowy opanował świetne podanie od Diaza, wbiegł w pole karne i mocnym, precyzyjnym strzałem pokonał Małkowskiego.

Gracze Śląska oraz Korony oddają hołd Włodzimierzowi Smolarkowi
Gracze Śląska oraz Korony oddają hołd Włodzimierzowi Smolarkowi (fot. Filip Susmanek / igol.pl)

Chwilę później gospodarze próbowali udokumentować swoją przewagę drugą bramką, gdy Pawelec ruszył lewą flanką, dośrodkował piłkę w stronę Diaza, ale Argentyńczyk został uprzedzony przez obrońców Korony. Przyjezdni nie zamierzali rezygnować z odrobienia strat. Naprawdę blisko tego celu byli w 15. minucie, gdy Sobolewski zakręcił na prawej stronie boiska, a dośrodkowanie zamknął Korzym, posyłając piłkę minimalnie ponad poprzeczką.

Kibice zebrani niedzielnym popołudniem na Stadionie Miejskim na brak emocji narzekać nie mogli. Obydwa zespoły nastawione były na grę ofensywną, prezentując akcję za akcję. Dowodem był gol wyrównujący z 20. minuty, w której Kijanskas końcem buta w zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym posłał piłkę do siatki, pokonując Gikiewicza z najbliższej odległości. Bardzo groźnie zrobiło się ponownie pod bramką wicemistrzów Polski, gdy Sobolewski przyjął podanie z głębi pola, a przez brak odpowiedniej komunikacji pomiędzy obroną a golkiperem Śląska o mało nie wyprowadził Korony na prowadzenie.

Piłkarze Korony cieszą się z wyrównania
Piłkarze Korony cieszą się z wyrównania (fot. Filip Susmanek / igol.pl)

Zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego z minuty na minutę prezentowali się coraz lepiej, zamykając niejednokrotnie gospodarzy na własnej połowie. Znakomitą okazję Korona stworzyła sobie po pół godzinie gry, gdy znakomite podanie próbował opanować Korzym jednak w końcowej fazie akcji ponownie świetnie wrócił Pawelec.

Po zmianie stron Korona nieco opadła z sił, a Śląsk nadal radził sobie całkiem nieźle w defensywie, nie prezentując niemal żadnych walorów ofensywnych. Po godzinie gry obrońcom gospodarzy urwał się Gołębiewski, kończąc akcję strzałem, z którym mimo wszystko poradził sobie Gikiewicz.

Marian Kelemen ten mecz spędził na ławce
Marian Kelemen ten mecz spędził na ławce (fot. Filip Susmanek / igol.pl)

Na kwadrans przed końcem meczu zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska jakby nieco się przebudzili, konstruując coraz groźniejsze akcje. Dynamiczny rajd Celebana na prawej stronie zakończony został precyzyjnym dośrodkowaniem, do którego świetnie wyskoczył Diaz pomimo asysty trzech obrońców. Niestety dla kibiców zebranych na Stadionie Miejskim, Argentyńczyk strzelił minimalnie obok bramki.

Niewykorzystana okazja zemściła się sekundy później, gdy po wejściu Malarczyka dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił ten sam zawodnik. Niekryty gracz bez problemu pokonał Gikiewicza. W doliczonym czasie gry gospodarze mogli, a wręcz powinni wyrównać stan rywalizacji, gdy na 20. metrze faulowany był wprowadzony chwilę wcześniej Dudek. Do piłki podszedł Kaźmierczak, który strzelił mocno, precyzyjnie, jednak futbolówka trafiła w poprzeczkę.

Komentarze
Pika (gość) - 12 lat temu

Jakby Kiełb nie pauzował za kartki to podejrzewam
że byłby dzisiaj pogrom

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze