W ciągu ostatnich kilku lat tylko dwóch Polaków mogło pokusić się o tytuł króla strzelców w europejskich ligach. Pierwszym bez wątpienia jest Robert Lewandowski, natomiast drugim był Łukasz Teodorczyk, który wywalczył koronę w sezonie 2016/2017 w barwach Anderlechtu. Obaj udowodnili, że Polak też potrafi i dali nadzieję innym na osiągnięcie tego celu. Rozpoczęcie sezonu w wielu ligach za nami, a już głośno jest o innych rodakach wspomnianej dwójki, którzy pragną pójść jej śladami. Krzysztof Piątek, Kamil Wilczek i Łukasz Zwoliński w szybkim tempie zawojowali krajowe listy strzelców.
Robert Lewandowski to obecnie najlepszy polski napastnik biegający po piłkarskich boiskach. Doceniany i szanowany skierował oczy wielu szkoleniowców na talent swoich kolegów.
Bramki? Dla „Lewego” nic trudnego
Pionierem, jeśli chodzi o zdobywanie bramek, co dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jest oczywiście Robert Lewandowski. „Lewy” od początku swojej kariery zadziwiał wszystkich, którzy mieli okazję z nim współpracować. Jako jedyny przeszedł przez wszystkie trzy szczeble rozgrywkowe polskiej ligi, na każdym zdobywając tytuł króla strzelców.
W Zniczu Pruszków podczas występów w III lidze w rozgrywkach 2006/2007 zdobył 15 goli. W następnym sezonie, już w II lidze, powiększył swój dorobek do 21 bramek. Jego talent został zauważony przez działaczy Lecha Poznań. W poznańskim klubie koronę króla strzelców wywalczył dwa lata później, mając na koncie 18 trafień. Kwestią czasu było, kiedy zagraniczne drużyny zaczną się bić o polskiego supersnajpera. Wyścig ten wygrała Borussia Dortmund, w szeregach której Robert stał się jednym z najlepszych napastników w Europie.
Swój kunszt piłkarski trenował pod okiem Juergena Kloppa. Niemiecki szkoleniowiec nauczył Polaka nie tylko tego, jak stać się wytrawnym strzelcem, ale również metodyki poruszania się na boisku w taki sposób, by wygrywać pojedynki o piłkę i tym samym utorować sobie drogę do bramki. Na efekty musiał poczekać do sezonu 2013/2014, który zwieńczył 20 golami. W tym momencie Bundesliga została zdominowana i rozpracowana przez Lewandowskiego.
Następnym etapem był angaż w Bayernie Monachium. I kolejne indywidualne triumfy. 30 bramek w rozgrywkach 2015/2016 oraz 29 w sezonie 2017/2018. Najbardziej bolesną przeprawą był sezon 2016/2017, gdzie do ostatniej kolejki Polak rywalizował z Pierre-Emerickiem Aubameyangiem i minimalnie przegrał walkę jednym trafieniem.
To jednak nie przeszkadzało naszemu snajperowi kontynuować to, co potrafi robić najlepiej. Swoimi wyczynami oraz raz po raz bitymi rekordami przetarł szlaki innym Polakom, którzy w obecnym czasie wspięli się na czoło strzeleckich klasyfikacji i imponują bramkowymi umiejętnościami…
Krzysztof Piątek – włoski goleador
Były zawodnik Cracovii sam pewnie nie spodziewał się tak imponującego startu w Serie A. Zakupiony za 4 mln euro przez klub z Genoi z miejsca podbił serca kibiców i stał się bohaterem drużyny Davide Ballardiniego. Wszystko zaczęło się od towarzyskich spotkań, w których Piątek po prostu… strzelał. Jak gdyby nic wychodził w pierwszej jedenastce i solidnie wywiązywał się z powierzonego mu zadania. O ile mecze sparingowe niekoniecznie określają walory piłkarza, to prawdziwym testem było starcie w Pucharze Włoch.
W 1/32 finału Genoa skrzyżowała miecze z drugoligowym Lecce. I polski napastnik dał zwycięstwo swojemu zespołowi, wpisując się przy tym czterokrotnie na listę strzelców. Ballardini już wtedy wiedział, że ten sezon może należeć do Polaka. W każdej kolejce Piątek regularnie zdobywał bramki, sukcesywnie wspinając się na fotel lidera w klasyfikacji strzeleckiej. Co prawda jego zespół w międzyczasie ponosił porażki, ale sam piłkarz potrafił dać się we znaki rywalom. Jakby ostrzegając, że jeszcze powróci.
Jego umiejętności zaczęto doceniać, gdy postanowił bić klubowe rekordy i zbierać lepsze noty od wielkiego Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wraz z początkiem sezonu nie mógł się wstrzelić w nowe rozgrywki oraz zaadaptować w drużynie Juventusu. Przełamał się dopiero w meczu z Sassuolo, w którym zdobył swoje pierwsze dwie bramki. Później już było lepiej. Na chwilę obecną CR7 ma na swoim koncie pięć goli. Z kolei Piątek po ośmiu kolejkach – gdyż Genoa ma jeszcze do rozegrania jeden zaległy mecz – może cieszyć się dziewięcioma trafieniami.
„Il Pistolero” zadziwia Włochy oraz całą Europę. Jego cieszynka prezentowana na boiskach Serie A jest już rozpoznawalna na całym świecie. Kunszt piłkarski dostrzegają nie tylko włodarze ligowych rywali, ale i inne wielkie marki. Jeśli Krzysiek dalej będzie utrzymywał swoją znakomitą formę, to korona króla strzelców w tak prestiżowej lidze jest na wyciągnięcie ręki.
Kamil Wilczek – wilk pola karnego
30-letni napastnik pochodzący ze Śląska, a dokładniej z Wodzisławia Śląskiego, od sezonu 2015/2016 zdobywa bramki dla duńskiego Brondby. W polskiej lidze zabłysnął dopiero w Piaście Gliwice, stając się najlepszym strzelcem ekstraklasy. 20 goli otworzyło mu drzwi do spróbowania sił w Europie.
Na początku zahaczył o Serie A, będąc zawodnikiem pierwszoligowego Carpi. Po nieudanym sezonie objął inny, może dość zaskakujący kierunek. Na szlifowanie swojego talentu wybrał Danię i choć taka marka jak Brondby mogła się okazać wyzwaniem dla Polaka, udowodnił, że tym razem będzie chciał powtórzyć wyczyn z polskiej ligi.
To już czwarty sezon w barwach stołecznego klubu z Superligi, a Wilczek z roku na rok wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, regularnie naprzykrzając się przeciwnikom. Do tej pory po 13 kolejkach Kamil plasuje się na pierwszym miejscu w klasyfikacji strzeleckiej, mając na swoim koncie dziesięć bramek i dwie asysty.
Łukasz Zwoliński – czarny (chorwacki) koń
Sukcesów kolegom pozazdrościł najmłodszy z wymienionej grupy Łukasz Zwoliński. 25-letni piłkarz znany polskiej publiczności jest głównie z występów w Pogoni Szczecin. Zaliczył krótkie epizody również w Arce Gdynia, Górniku Łęczna oraz Śląsku Wrocław, będąc w każdym z wymienionych klubów na rocznym wypożyczeniu. Lecz to właśnie Pogoń stała się tą trampoliną, która umożliwiła młodemu napastnikowi wyjazd za granicę.
I tak, w wakacyjnym okienku transferowym Zwoliński zasila szeregi chorwackiej Goricy. Na swojego debiutanckiego gola, a właściwie dwa, czekał do 2. kolejki. Wówczas jego nowy zespół zremisował 3:3 ze Slavenem Belupo. Później poszło już górki. Dokładał po jednym trafieniu i aktualnie po 11 kolejkach wraz z Lirimem Kastratim jest współliderem tabeli pod względem strzelonych bramek. Obaj panowie mają ich siedem.
Dalsze prognozy…
Czy wymieniona trójka jest w stanie zagrozić weteranowi, jeśli chodzi o strzelanie bramek? Robert Lewandowski ma za sobą nieudany turniej mistrzostw świata i pewnie to brzemię gdzieś ciąży napastnikowi, odbijając się na jego grze czy to w barwach reprezentacji Polski, czy też Bayernu Monachium. I chociaż w bawarskim klubie się odblokował, to aktualnie jest za plecami strzeleckiej czołówki. Z kolei ci, którym nie dano szansy na czerwcowy wyjazd do Rosji, starają się udowodnić krytykom, że polska piłka zrodziła więcej niż jednego napastnika.
Bez wątpienia największe szanse na rozwój kariery ma Krzysztof Piątek. Jeśli utrzyma obecną formę, będzie z pewnością objawieniem oraz najlepiej dokonanym transferem w Serie A. Niemniej jednak powinniśmy cieszyć się z postawy każdego, gdyż reprezentują nasz kraj na europejskich boiskach. Bez względu na poziom danej ligi dobre występy całej czwórki otwierają wrota dające szansę kolejnym rasowym polskim napastnikom.