Po raz pierwszy od lat podczas letniej przerwy władze Korony Kielce nie czekały z zakontraktowaniem nowych graczy do ostatniej chwili. Zespół z Suzuki Areny do rozgrywek przygotowywał się w prawie kompletnym składzie, a Gino Lettieri nie mógł narzekać na brak komfortu pracy. Nie przełożyło się to jednak na udany początek sezonu. „Żółto-czerwoni” rozczarowali, notując serię porażek i meldując się w strefie spadkowej.
Po zakończeniu poprzedniego, nieudanego, sezonu w Kielcach tradycyjnie została przeprowadzona kadrowa rewolucja. Z klubem z Suzuki Areny pożegnało się czternastu zawodników, w tym tak istotni gracze jak Bartosz Rymaniak czy Elia Soriano. Jednak w przeciwieństwie do poprzednich lat władze Korony Kielce szybko rozpoczęły działania mające na celu uzupełnienie i wzmocnienie zespołu. Na przedsezonowym zgrupowaniu w Opalenicy Gino Lettieri dysponował już jedenastoma nowymi graczami. Kadra „Żółto-czerwonych” na niespełna miesiąc przed początkiem rozgrywek nabrała realnych kształtów – po raz pierwszy od momentu objęcia Korony Kielce przez włoskiego szkoleniowca. Mimo komfortu pracy z prawie kompletną kadrą Gino Lettieri w rozmowie z dziennikiem „Echo Dnia” apelował o zakontraktowanie kilku kolejnych zawodników.
– Kadrę mamy szeroką, ale jest w niej aż dwunastu młodych zawodników i na pewno nie wszyscy z nami zostaną. Dlatego potrzebujemy jeszcze wzmocnień – mówił włoski szkoleniowiec.
Życzenie trenera „Żółto-czerwonych” został spełnione. Do Kielc zawitał Daniel Dziwniel. Były defensor Zagłębia Lubin szybko zajął miejsce po lewej stronie defensywy zespołu Gino Lettieriego, kompletując tym samym nową formację obronną Korony Kielce. Transfer Daniela Dziwniela został domknięty niezwykle szybko i sprawnie, w przeciwieństwie do wypożyczenia Andrésa Lioiego.
Myśleli może, że tutaj jest mniej biegania i walki. Realia są jednak inne. Gino Lettieri o nowych zawodnikach Korony Kielce
Z powodu przedłużających się formalności Argentyńczyk graczem kieleckiego klubu stał się dopiero w trakcie rozgrywek. Jednak nawet bez zawodnika Club Atletico Rosario Central kadra „Żółto-czerwonych” na papierze prezentowała się co najmniej obiecująco. Przed rozpoczęciem rozgrywek na Suzuki Arenie powiało optymizmem.
Gorzej i gorzej…
Inauguracja sezonu jakby potwierdziła, że w obecnym sezonie w kieleckim zespole nie zabraknie jakości w żadnej formacji. Podopieczni Gino Lettieriego przez większość spotkania zdominowali Raków Częstochowa, tworząc wiele sytuacji podbramkowych. „Żółto-czerwonym” zabrakło jednak skuteczności, by przewagę udokumentować kilkoma bramkami. Z każdym kolejnym spotkaniem Korona Kielce prezentowała się jednak coraz gorzej. Nowi zawodnicy, którzy mieli stanowić o sile ofensywnej zespołu, zawodzili raz za razem. Zarówno pod względem skuteczności, jak i kreowania szans bramkowych.
– Nowi zawodnicy nie znajdują się w optymalnej formie, gdyż w poprzednich klubach zazwyczaj nie grali dużo. Trzeba doprowadzić ich do pełnej dyspozycji. Mogli przeszacować naszą ligę. Myśleli może, że tutaj jest mniej biegania i walki. Realia są jednak inne – wyjaśniał powody słabej dyspozycji nowych graczy na konferencji przed meczem z Górnikiem Zabrze Gino Lettieri.
Znacznie poważniejszym problemem w grze Korony Kielce są jednak problemy motoryczne. „Żółto-czerwoni” przez lata słynęli z przygotowania kondycyjnego na wysokim poziomie, lecz w obecnej kampanii w tym aspekcie na tle rywali zespół z Suzuki Areny wygląda słabo. Podopieczni Gino Lettieriego średnio w trakcie spotkań pokonują 104,1 kilometra (dane Ekstraklasa.org po sześciu kolejkach), co jest najgorszym wynikiem w lidze. Problem na konferencji przed ostatnim spotkaniem ligowym bagatelizował jednak włoski szkoleniowiec.
– W drugiej połowie meczu z Pogonią graliśmy w poprzek boiska, zamiast wzdłuż. Piłkarze powinni tworzyć akcje ofensywne oraz biegać, a oni po prostu stali i podawali sobie piłkę. Kiedy przekazujemy piłkę w poprzek, to nie ma potrzeby poruszania się. Kiedy będziemy grali do przodu, to te kilometry będą rosły – argumentował Gino Lettieri.
W spotkaniu z Górnikiem Zabrze nie nastąpił jednak jakikolwiek postęp. Kielecki zespół zaprezentował się skandalicznie słabo, rozgrywając najsłabsze spotkanie w obecnym sezonie. „Żółto-czerwoni” po raz kolejni pokonali mniej kilometrów od rywali, co podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach miało przełożenie na wynik. Tym bardziej że poza problemami z kreowaniem akcji bramkowych podopieczni Gino Lettieriego popełniali kolejne błędy w defensywie.
Kontra, świetna współpraca Hiszpanów i znakomite wykończenie @J10Jimenez 👌#GÓRKOR 3:0 pic.twitter.com/qfzuqJXH5C
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 25, 2019
Gino Lettieri – stołek się chwieje
Niezadowolenie z powodu serii słabych rezultatów zdążyli już wyrazić właściciele klubu. Korona Kielce po letnich wzmocnieniach miała z powodzeniem walczyć o miejsce w górnej połowie tabeli. Po porażce z Górnikiem Zabrze „Żółto-czerwoni” osunęli się jednak do strefy spadkowej. Brak pomysłu na grę, problemy z wytrzymałością oraz kardynalne błędy indywidualne sprawiły, że wśród kieleckich kibiców temat zwolnienia Gino Lettieriego odżył na nowo. Na szczęście dla włoskiego szkoleniowca mimo fatalnych wyników w spotkaniu z Górnikiem Zabrze pojawiło się światełko nadziei na lepsze jutro.
Po wyleczeniu urazu w zespole Korony Kielce w końcu zadebiutował Milan Radin. Po desygnowaniu Serba na murawę od początku drugiej połowy „Żółto-czerwoni” zaczęli grać szybciej i z pomysłem. Były zawodnik Partizana umiejętnie rozprowadzał piłkę na połowie przeciwnika, decydując o tempie i kierunku akcji ofensywnych. Solidny występ Serba na tle słabo prezentujących się partnerów sprawił, że Milan Radin w dzisiejszym spotkaniu powinien znaleźć się w podstawowej jedenastce. Szczególnie że na pomeczowej konferencji w Zabrzu Gino Lettieri zapowiedział zmiany w składzie.
– Jeśli miałbym spojrzeć na cały nasz zespół, to najlepszym piłkarzem był Milan Radin. Przypominam, że przez dwa miesiące leczył uraz. Po czymś takim muszę spytać swoich zawodników, jak to jest możliwe. Myślę, że do niektórych piłkarzy zbyt się przyzwyczaiłem. Ten czas dobiegł końca – deklarował włoski szkoleniowiec.
***
Najbliższe spotkania pokażą, czy Gino Lettieri znalazł rozwiązanie problemów gnębiących Koronę Kielce. Wydaje się jednak, że ostatnie rezultaty to tylko wierzchołek góry lodowej. „Żółto-czerwoni” poniżej możliwości prezentowali się już w trakcie rundy wiosennej poprzedniej kampanii. Mimo wymiany większości kadry stare problemy pozostały. To z kolei pokazuje, że winni nie są tylko zawodnicy. Pomysł Gino Lettieriego na Koronę Kielce jakby się wyczerpał. Jeśli szybko nie znajdzie nowego, to popularny „Generał” może pożegnać się z zespołem z Suzuki Areny. Szczególnie że oprócz kibiców cierpliwość zaczęli tracić również właściciele „Żółto-czerwonych”.