Koniec sezonu w Eredivisie! Ligi holenderskie bez spadków i awansów


Przyglądamy się rozwiązaniu zastosowanemu w Eredivisie i zastanawiamy się, które kraje pójdą w ślad za Holandią

25 kwietnia 2020 Koniec sezonu w Eredivisie! Ligi holenderskie bez spadków i awansów
OnsOranje.nl

Holenderska federacja, jako pierwsza w Europie, zdecydowała się na zakończenie sezonu w najwyższych krajowych ligach. Po raz pierwszy od kampanii 1944/1945 nie zostanie wyłoniony mistrz kraju. Holendrzy zdecydowali również, że w tym sezonie żadna drużyna nie spadnie do drugiej ligi, żadna także nie awansuje do Eredivisie. Czy to dobre rozwiązanie? Czy w ślad za ligą holenderską ruszą inne europejskie ligi? O to pytamy Mariusza Mońskiego, eksperta od holenderskiego futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Już jakiś czas mówiło się o tym, że sezon w Holandii zostanie zakończony. Wszyscy spodziewali się jednak, że aktualny lider – Ajax Amsterdam – otrzyma tytuł mistrza kraju. Sytuacja w tabeli Eredivisie była bardzo niejasna, a w grze o tytuł liczyły się tak naprawdę cztery zespoły. Ajax oraz AZ Alkmaar zgromadziły po 56 punktów, Feyenoord 50, a PSV – 49.

Holenderska federacja uznała, że sytuacja nie jest na tyle klarowna, aby przyznać mistrzostwo ekipie z Amsterdamu. I tak sezon nie został anulowany – żadna ekipa nie spadnie jednak z ligi, miejsca nie będą miały też awanse na wyższy poziom. A co z europejskimi pucharami? Zdecydowano się zachować obecny układ tabeli, a więc Ajax oraz AZ zagrają w kolejnej edycji Ligi Mistrzów.

Europejskie kontrowersje

Jak można się domyśleć, decyzja KNVB (holenderskiego związku) wywołała ogromne kontrowersje w tamtejszym środowisku piłkarskim. Po pierwsze krytykowane jest postanowienie dotyczące udziału ekip w rozgrywkach europejskich w przyszłym sezonie. Ajax i AZ zagrają w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ale ciekawie zaczyna się robić, kiedy spojrzymy na Ligę Europy.

Feyenoord Rotterdam, zajmując trzecią lokatę, zapewnił sobie udział w fazie grupowej Ligi Europy. Drugie miejsce zajmie czwarte w tabeli PSV, natomiast ostatni spot w rozgrywkach przypadnie ekipie Willem II. Federacja zdecydowała się nie rozgrywać finału krajowego pucharu, dlatego też miejsce w eliminacjach do Ligi Europy przypadnie piątej drużynie, a nie zwycięzcy pucharu.

Gdzie zatem miejsce na kontrowersje? FC Utrecht to drużyna najbardziej przez związek poszkodowana. Z dwóch powodów. Po pierwsze zajmuje obecnie szóste miejsce w tabeli, ale ma o jeden mniej rozegrany mecz od reszty stawki. Gdyby Utrecht wygrał anulowane spotkanie z Ajaksem Amsterdam, drużyna wylądowałaby na piątym miejscu, wyprzedzając Willem dzięki bilansowi bramek.

Dodatkowo zespół FC Utrecht 19 kwietnia miał się zmierzyć z Feyenoordem w finale Pucharu Holandii. Zwycięzca tego pojedynku miałby zagwarantowane miejsce w kolejnej edycji Ligi Europy. Jak już wcześniej wspomnieliśmy – mecz nigdy się nie odbędzie, a miejsce dla zwycięzcy zostanie podarowane drużynie z piątego miejsca w tabeli, czyli Willem II.

Walka o pietruszkę

Oglądając niektóre rozgrywki piłkarskie, można spotkać się z określeniem meczu o pietruszkę, czyli o nic. Tak, nieco złośliwie, mawiano na spotkania towarzyskie reprezentacji czy starcia ekip, które zapewniły sobie utrzymanie i nie miały szans walczyć o więcej. Obecny sezon Eerste Divisie (drugiej ligi holenderskiej) można za to nazwać walką o pietruszkę. Wszystko przez to, że ostatecznie związek zdecydował się zrezygnować z systemu spadków i awansów. Z Eredivisie nie pożegna się zatem żadna drużyna, żadna także nie wejdzie na wyższy poziom. Te rozwiązanie uderza oczywiście w kluby, które przed wybuchem epidemii w Europie walczyły o promocję do holenderskiej ekstraklasy.

Z Eerste Divisie do Eredivisie awansują bezpośrednio dwa pierwsze zespoły – kolejnych sześć bierze udział w barażach o awans, a do trzech zwycięzców dołącza trzecia od końca drużyna Eredivisie. Wszystkie te zespoły walczą o miejsce w holenderskiej ekstraklasie. Trener drużyny Cambuur głośno wyraził swoje niezadowolenie z podjętych decyzji.

– To największa hańba w historii holenderskiego sportu. To, co się stało, jest niegodne sportu – mówi Henk de Jong, szkoleniowiec zespołu. Jego drużyna była liderem drugiej ligi holenderskiej z przewagą aż jedenastu punktów do ekipy z trzeciego miejsca. Oczywiście taka przewaga nie gwarantowała awansu do Eredivisie, ale zespół de Jonga miał duże szanse na promocję.

Pokrzywdzone zespoły chciały nawet walczyć z holenderskim związkiem na drodze sądowej, ale szybko okazało się, że raczej nie mają jakichkolwiek szans. Wszystkie ekipy muszą zatem żyć z tą decyzją federacji. Trzeba jednak przyznać, że nieważne, jakie kroki podjąłby związek, znaleźliby się ich przeciwnicy. Takie kontrowersje z pewnością wybuchną nie tylko w Holandii. W ślad za ligą holenderską mogą pójść kolejne kraje, ogłaszając swoje decyzje dotyczące obecnego sezonu. Można powiedzieć, że to dopiero początek wielkich kontrowersji w piłkarskiej Europie.

Kto pójdzie w ślad Holendrów?

O opinię na temat decyzji holenderskiego związku poprosiliśmy eksperta – Mariusza Mońskiego. – Osobiście uważam, że brak spadków i awansów to błąd. Choć raczej KNVB się z tego wybroni, gdyby poszkodowane kluby poszły z tym do sądu. Jeżeli chodzi o miejsca w pucharach, to raczej nie było lepszego wyjścia – mówi.

Zadajemy także pytanie – czy kolejne federacje ruszą w ślad za holendrami? Czy będą to duże, europejskie federacje jak angielska czy hiszpańska, czy może na taki krok zaczną się decydować kolejne państwa Beneluksu? – Nie wiem, czy inne kraje pójdą śladem Holandii, bo wszędzie sytuacja jest inna. Tutaj TV Fox Sports zapłaciła pełną kwotę za cały sezon. Być może Belgowie pójdą w ślady Holendrów, ale tam telewizje chcą zwrotu pieniędzy, a do tego rząd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie zakazu rozgrywania meczów – komentuje Pan Mariusz.

Wiemy już, że wróci polska ekstraklasa, a sezon najprawdopodobniej zostanie dokończony. Inne kraje Europy znajdują się jednak w o wiele gorszej sytuacji niż Polska, gdzie na razie udaje się powstrzymać epidemię. We Włoszech, Francji czy Hiszpanii sytuacja jest jednak zgoła inna, ale krajowe federacje za wszelką cenę chcą dokończyć sezon.

Być może ten dość drastyczny krok, na jaki zdecydowała się federacja holenderska, pchnie kolejne państwa do tego, aby jeszcze raz zastanowić się nad sensem kończenia obecnie przerwanej kampanii. W Anglii anulowano już przecież półamatorskie oraz amatorskie rozgrywki i także zdecydowano się na zablokowanie spadków oraz awansów, czyli „reset” sezonu. Niższe ligi francuskie także powrócą w kolejnej kampanii. Wszyscy boją się jednak definitywnie kończyć sezony w krajowych ekstraklasach, przede wszystkim przez względy finansowe. Być może warto jednak przewartościować priorytety i postawić na bezpieczeństwo graczy i sztabów szkoleniowych, niż ślepo gonić za pieniądzem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze