Koniec pewnej epoki w Bayernie. Hoeness odchodzi w cień


Ta chwila musiała w końcu nastać. Uli Hoeness przestaje rządzić w Bayernie Monachium

15 listopada 2019 Koniec pewnej epoki w Bayernie. Hoeness odchodzi w cień
commons.wikimedia.org

Nic nie może przecież wiecznie trwać, pewne rzeczy muszą mieć zarówno swój początek, jak i koniec. Nie inaczej też jest w przypadku jednego z najbardziej kontrowersyjnych ludzi działających w niemieckiej piłce, czyli Uli Hoenessa – byłego piłkarza reprezentacji Niemiec oraz Bayernu Monachium, a później też osoby pociągającej za wszystkie sznurki w klubie z Bawarii. Jednakże czasy rządów tego niegdyś dobrego napastnika dobiegają końca.


Udostępnij na Udostępnij na

Informacja o tym, że Uli Hoeness przestanie pełnić funkcję prezesa rady nadzorczej „Bawarczyków”, spotkała się oczywiście z ogromnym zainteresowaniem w mediach. Wielu kibiców odetchnęło z ulgą, mając nadzieję, że Bayern w końcu stanie się klubem chcącym dorównać najsilniejszym, a co za tym idzie, przestanie skąpić na transfery, bo z tego znany jest w dużej mierze Hoeness.

Inni natomiast z pewnością będą tęsknić za jego rządami. Niewątpliwie to dzięki niemu Bayern stał się klubem o takiej renomie, mającym zdrowe finanse, co w dzisiejszych czasach jest rzeczą mało spotykaną. Rządy Niemca będzie można dobrze wspominać również dzięki atmosferze, jaką udało mu się zbudować w klubie z Monachium. Także dla dziennikarzy zejście ze sceny 67-letniego prezesa będzie dużą stratą, ponieważ Niemiec zawsze gwarantował wiele emocji swoimi wystąpieniami i wypowiedziami. Te nieraz były bardzo kontrowersyjne.

Pan piłkarz

Często zdarzają się takie przypadki ludzi ze świata piłki, że ci dobrzy byli jako piłkarze, a trudniej było im się odnaleźć w świecie po zawieszeniu korków bądź też na odwrót. O Ulim Hoenessie można powiedzieć, że to ten z przypadków, który był dobrym piłkarzem, a nawet i bardzo dobrym. Potem odnalazł się jako dyrektor sportowy w Bayernie i prezes.

Dziś głównie Niemca kojarzy się jako kontrowersyjnego emeryta, lecz niegdyś był to bardzo utytułowany zawodnik, któremu nasi zachodni sąsiedzi mogą bardzo dużo zawdzięczać. W samej reprezentacji rozegrał 35 spotkań, strzelając pięć goli. Z nią zdobył mistrzostwo świata w 1974 roku oraz mistrzostwo Europy w 1972 i cztery lata później srebrny medal w tych kontynentalnych rozgrywkach. Jeszcze większych rzeczy dokonał w Bayernie, w którym grał niemalże przez całą karierę.

Commons.wikimedia.org

Rozegranie 250 spotkań w Bundeslidze jest na pewno wyczynem wartym docenienia, a strzelenie w nich 86 goli także zasługuje na brawa. W dodatku jako piłkarz Hoeness trzykrotnie z „Bawarczykami” zdobył Puchar Mistrzów (dzisiaj Liga Mistrzów) i tyle razy wygrał krajowe rozgrywki.

Kto wie, być może tych osiągnięć byłoby więcej, gdyby nie kontuzja, jakiej doznał w 1979 roku niemiecki (były już) napastnik. Wówczas grał w Norymberdze i wtedy też musiał poszukać innego zajęcia. Jak pokazała historia, źle na tym nie wyszedł.

Cztery wstrząsające lata

Doznając w wieku 27 lat kontuzji wykluczającej z kontynuowania kariery, można się załamać. Taki moment musiał być również bolesny w przypadku Hoenessa, który był w najlepszym dla piłkarza wieku. Mógł osiągnąć więcej, jednakże z konieczności musiał zaprzestać gry w piłkę. Do tej sytuacji, która zmieniła jego życie, doszło podczas meczu o finał Pucharu Mistrzów przeciwko Leeds United. Jeszcze w pierwszej połowie napastnik próbował odebrać piłkę rywalowi, lecz wygięło się mu kolano. Piłkarz już nigdy nie wrócił do pełni sprawności.

Niedługo potem doszło w jego życiu do kolejnej, tym razem już gorszej sytuacji, gdy jako jedyny z pasażerów podczas podróży lotniczej przeżył katastrofę samolotu, którym leciał na mecz towarzyski reprezentacji Niemiec z Portugalią. I być może, jak to opisuje Uli Hesse w swojej książce o Bayernie, tylko fakt, że Hoeness nie zapiął pasów bezpieczeństwa, utrzymał go przy życiu.

Reszta pasażerów zginęła, a dla 31-letniego Niemca los napisał inny scenariusz, w którym sam Hoeness postanowił pomagać innym, gdy ci mieli swoje życiowe problemy. Tak było chociażby w przypadku Gerda Muellera, którego wspierał w wyjściu z problemu, jakim było nadużywanie alkoholu. Jako jeden z decydentów największego niemieckiego klubu postanowił pomagać rywalom. I tak pożyczył pieniądze Borussii Dortmund, gdy ta znalazła się w potrzebie, ale i podobnych przypadków było zdecydowanie więcej.

Plan na biznes

Uli Hoeness szybko znalazł zajęcie po rozbracie z piłką w roli zawodnika. Odnalazł się bowiem jako menedżer w Bayernie i zaczął natychmiastowo wprowadzać genialne pomysły, które w dzisiejszych czasach są normą.

To za jego sprawą w Bayernie pojawiali się sponsorzy, którzy chętniej dofinansowywali klub. Jeszcze jako piłkarz zapewnił drużynie niemałe pieniądze, dogadując się z nowym sponsorem, by ten znalazł się na koszulkach zawodników, a co za tym idzie, doinwestował klub swoimi pieniędzmi.

I tak kariera genialnego biznesmena zaczęła się rozwijać. Uli Hoeness niewątpliwie miał smykałkę do tego, by zarabiać. Robił to na wiele sposobów, sprzedając zdjęcia z własnego ślubu, poprzez działanie w branży mięsnej, aż do wyciągnięcia Bayernu Monachium z długów w latach 70.

Dzisiaj to w dużej mierze dzięki Uliemu Hoenessowi o Bayernie można powiedzieć, że jest to najlepiej prowadzony pod względem finansowym klub działający na zdrowych zasadach. Monachijczycy zarabiają sami na siebie, bijąc co roku kolejne rekordy przychodów.

Bayern to coś więcej niż klub

Można różnie zapatrywać się na Bayern i mieć różne opinie na temat prezydenta, a właściwie już byłego prezydenta tego klubu. Docenić jednak warto fakt, jakim zespołem wśród innych wielkich jest właśnie ten bawarski gigant.

Bayern jest przykładem tego, że można połączyć biznes ze sportem, by wszystko miało ręce i nogi. Można zachować tożsamość, nie trzeba szukać miliarderów na drugim krańcu świata, można prowadzić oszczędną politykę transferową i równać się z najlepszymi. W tych szalonych latach, jak się okazuje, można zbudować wielki klub, szanując swoich piłkarzy, ale i pomagając rywalom, nad którymi stoi finansowy kat.

Zapewne po zejściu Hoenessa w cień w klubie dojdzie do zmian. Pewna epoka dobiega końca, jednakże Hoeness nie pozwolił na to, by po jego odejściu zapanował chaos. Dlatego pod skrzydła Karla-Heinza Rummenigge przyjdzie Oliver Kahn, były bramkarz Bayernu, a i do zarządu wejdzie niebawem Hasan Salihamidzić, również były zawodnik klubu, a obecnie dyrektor sportowy.

Zmiany są nieuniknione, ale wszystko jest zaplanowane, tak by dziecku Hoenessa, czyli Bayernowi, nic się nie stało.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze