Koncertowa gra Valencii


Jeśli ktoś włączył mecz Valencia CF vs. Malaga CF dopiero w 25. minucie, to nie ominęło go nic specjalnego. Jednak później goście dostali cztery szybkie ciosy, które przyczyniły się do wysokiej wygranej „Nietoperzy” (5:1).


Udostępnij na Udostępnij na

Oba zespoły są sąsiadami w tabeli. Przed spotkaniem miały po 50 pkt, jednak dzięki bilansowi bramek to Malaga była na 5., a Valencia na 6. miejscu. O ile gospodarze są w pogoni za miejscem premiowanym grą w Champions League (cztery punkty straty do czwartego Realu Sociedad), o tyle goście walczą tylko o wyższą lokatę w lidze, gdyż czeka ich zawieszenie w europejskich pucharach. „Nietoperze” grają osłabieni brakiem Vicente Guaity, natomiast Andaluzyjczycy nie mogą dziś liczyć na Pedro Moralesa i Jeremy’ego Toulalana.

Na początku meczu większe zaangażowane wykazywali gospodarze. Zdawało się, że panują nad tym, co się dzieje na murawie, a obrona Malagi była sprawdzana raz za razem. W piątej minucie Sergio Canales fantastycznie przyjął piłkę i pognał na bramkę, lecz na drodze stanął mu Willy Caballero. Gracze w białych strojach mogli liczyć na świetne wsparcie swych kibiców, którzy tworzą spektakularną atmosferę. Były gracz Realu Madryt ponownie zagroził bramce gości, lecz później na spalonym był Roberto Soldado. Z czasem tempo stawało się coraz wolniejsze, lecz to nadal bliższa objęcia prowadzenia była Valencia. Zrobiła to w 25. minucie – zagranie z prawego skrzydła od Roberto Soldado, przepuszczenie piłki przez Evara Banegę, wejście Daniego Parego z futbolówką w szesnastkę, dość szczęśliwe minięcie dwóch stoperów i strzał obok bezradnego golkipera.

Dwie minuty później było już 2:0 – tym razem akcja rozpoczęła się na lewej flance. Aly Cissoko przebiegł ponad pół boiska przy linii bocznej, dośrodkował po ziemi, piłka minęła wszystkich oprócz Soldado, który z kilku metrów trafił do siatki. Mało? Niekoniecznie. Minutę później Soldado walczył o piłkę z Martinem Demichelisem w polu karnym i dał się sfaulować. Rzut karny, żółta kartka dla obrońcy i spokojnie wykonana „jedenastka” przez snajpera. Kolejne 30 sekund i kolejna bramka. Piłka ze środka boiska została zaadresowana do Jonasa, ten uderzył na bramkę. Caballero zatrzymał ten strzał, leczy przy dobitce Canalesa był bezradny. Malaga odpowiedziała dopiero w 33. minucie, lecz Diego Alves nie miał podstaw do interwencji. Chwilkę później Sergio Canales zgłosił kontuzję i został zmieniony przez Sofiane Feghouliego. Do przerwy goście w końcu zawitali na dłuższy czas na połowie Valencii i dopięli swego .W doliczonym czasie gry Julio Baptista mierzonym strzałem z rzutu wolnego z ponad 20 m nie dał szans bramkarzowi. Po pierwszej części gry mieliśmy już niemal pewnego zwycięzcę, bo tylko kataklizm mógł odebrać Valencii dobry styl gry oraz trzy punkty.

Druga część gry przyniosła już na początku żółtą kartkę dla Isco. Był to o tyle ważny zawodnik w dzisiejszym meczu, że przed laty podziękowano mu za usługi w Walencji. Ten moment pokazał późniejszy styl gry Malagi – agresywna walka o każdą piłkę, nierzadko niezgodnie z przepisami. Fani gospodarzy mogli znów triumfować w 56. minucie. Kiedy Soldado niecelnie dośrodkował w pole karne rywali, to wydawało się, że jest już po akcji. Co innego pomyślał zapewne Banega – pobiegł za piłką, wywalczył ją, efektownie minął obrońcę i huknął jak z armaty pod poprzeczkę bramki. Nie minęła minuta, a Soldado już szukał szansy na skompletowanie hat-tricka, lecz tym razem górą byli defensorzy.

Piłkarze „Boquerones” zdawali się być niczym bokser trafiony wieloma sierpami, mimo to dążyli do zmniejszenia rozmiarów porażki. W 70. minucie znów zabłysnął Soldado, lecz tym razem negatywnie. Otrzymał żółty kartonik za niepotrzebne dyskusje z rywalami oraz arbitrem. Julio Baptista kilka razy dawał powody do pracy stoperom Valencii, lecz będąc w zasadzie w pojedynkę, nie mógł wiele zdziałać. Między 75. a 78. minutą więcej pracy miał Diego Alves. Najpierw minimalnie niecelnie uderzył Joaquin, później bramkarz zatrzymał strzał głową Wellingtona, a na końcu interweniował przy błyskotliwej akcji Julio Baptisty.

W 83. minucie Soldado dwa razy uderzał z woleja. Pierwszy strzał Willy Caballero odbił z trudnością, ale przy drugim nie miał już problemów. Oprócz wzajemnych fauli i zbieraniu „żółtek” do końca spotkanie nie wydarzyło się nic specjalnego. Valencia odniosła wysokie, lecz w pełni zasłużone zwycięstwo. Jest to milowy krok do gry tego klubu w europejskich pucharach. Mało tego – piłkarze z San Sebastian mogli się przekonać, że „Nietoperze” czwartej lokaty w tabeli łatwo nie odpuszczą.

Komentarze
~Valencianistas (gość) - 12 lat temu

Amunt VCF!!!!

Odpowiedz
~..I (gość) - 12 lat temu

Daniel Parejo a nie Diego...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze