Kolejne trzy mecze 2. rundy rozgrywek Scottish Premier League już zakończone. Kilmarnock bezbramkowo zremisował u siebie z Motherwell, Hibernian zanotował szczęśliwą końcówkę w Inverness, a Nigel Hasselbaink dał zwycięstwo piłkarzom Saint Mirren w meczu z Aberdeen.
Kilmarnock 0:0 Motherwell
Od początku spotkania gospodarze starali się jak najszybciej wyjść na prowadzenie, a także zanotować pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie SPL. Tym sposobem pierwszą okazję dla Kilmarnock można było oglądać już w 13. minucie, kiedy Hammell dograł piłkę ze skrzydła na głowę Hutchinsona, jednak ten strzelił nad poprzeczką, marnując precyzyjne podanie. Goście nie mieli zbyt wiele możliwości, by zaskoczyć rywala z akcji, a jedyne zagrożenie, jakie płynęło z ich strony, to stałe fragmenty gry. Przed przerwą szczęścia z dystansu szukał McHugh, ale Bell nie dał się zaskoczyć.
Po niemal godzinie gry przyszedł czas na przyzwoitą szansę dla Kilmarnock, jednak Dayton po strzale z rzutu wolnego musiał uznać wyższość Randolpha. Jeszcze kwadrans przed końcem spotkania wprowadzony minuty wcześniej David Silva starał się pokonać Randolpha, jednak ponownie golkiper Motherwell okazał się nie do przejścia. Do końca spotkania żaden z zespołów nie potrafił zmienić oblicza spotkania, a co za tym idzie, bramek tego popołudnia w Kilmarnock zabrakło.
Inverness C.T. 0:1 Hibernian
Na murawie w Inverness, gospodarze liczyli na znacznie lepszy wynik niż w meczu inauguracyjnym. Na znacznie lepszą dyspozycję miał nadzieję także Graham Stack, który dopuścił się fatalnego kiksu w meczu z Celtikiem. Nie było to łatwe zadanie, tym bardziej, że gospodarze nie zamierzali przechodzić do obrony. Tansey po pół godzinie gry pokazał, na co go stać przy rzutach wolnych, kiedy zdecydował się na bezpośredni strzał ze stałego fragmentu gry, ale Stack nie pomylił się. Pięć minut przed końcem kibice zebrani na stadionie byli świadkami groźnego dośrodkowania Hayesa, który znakomicie obsłużył Tade’a. Napastnik Inverness minimalnie chybił.
Podobnie wyglądała akcja z 67. minuty, gdy ponownie precyzją dośrodkowań błysnął Hayes, a adresatem tym razem był Tansey. Próba gracza Inverness niestety została zakończona niepowodzeniem, piłka minęła bowiem cel. Najlepszą okazję dla gospodarzy Tansey zmarnował na kilka minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Zawodnik oddał strzał po rzucie rożnym wykonywanym przez Hayesa, ale piłka spotkała się ze słupkiem. Sensacyjnie goście wyszli na prowadzenie w doliczonym czasie gry, gdy O’Connor zdecydował się na strzał z wysokości pola karnego wprost w lewy róg bramki Essona.
Saint Mirren 1:0 Aberdeen
Pierwszą notką w protokole meczowym było niesportowe zachowanie Robertsona, który w brutalny sposób potraktował Thompsona i zapoznał się z żółtym kartonikiem. Od początku niezwykle aktywny był Hasselbaink, jednak nie Jimmy Floyd, a jego siostrzeniec – Nigel. Młody napastnik najwyraźniej kalibrował swój celownik, ponieważ z trafianiem w bramkę nie było najlepiej. Holender oddał w pierwszej połowie cztery strzały, przy czym żaden nie trafił nawet w światło bramki.
Za to po wejściu na drugą połowę Hasselbaink z miejsca otworzył wynik. Zdecydował się na strzał z dystansu, co było dobrym posunięciem, a piłka wylądowała przy prawym słupku bramki Gonzaleza. Goście odpowiedzieli okazją już pięć minut później, gdy do podania Milsoma doszedł Vernon, ale golkiper gospodarzy był na posterunku. Jak się szybko okazało, bramka Holendra była trafieniem na wagę trzech punktów dla gospodarzy.