Koguty z pokręconymi skrzydłami


Najlepszy początek sezonu w historii gier w Premier League, tylko pięć goli straconych w dziesięciu spotkaniach, 58% posiadania piłki na mecz, czwarte miejsce w tabeli i buczenie kibiców na White Hart Lane. Pełen kontrastów sezon Tottenhamu komentuje Michał Żuk, autor bloga Okno Transferowe.


Udostępnij na Udostępnij na

W zapowiedziach przedsezonowych Arsene Wenger zwracał uwagę na fakt, że trzech najsilniejszych konkurentów do mistrzostwa Anglii właśnie zmienia menedżera, co może wpłynąć na ich gorszą dyspozycję. To miał wykorzystać Arsenal i w istocie tak się stało. Chelsea, Manchester City, a przede wszystkim mistrz kraju – Manchester United – zaliczają wpadki, a w tym samym czasie „Kanonierzy” umacniają swoją lokatę lidera. Logiczną kontynuacją słów Wengera jest wniosek, że Liverpool, Southampton, Swansea oraz Tottenham muszą rozegrać lepszy sezon. Nowi trenerzy już się zadomowili i skutecznie wdrożyli europejski styl gry do swoich zespołów. Nie powinno zatem dziwić, że o tytuł z Arsenalem walczy i Liverpool, i Tottenham. Jeszcze kilka miesięcy temu jedynym, o czym mogły śnić wszystkie trzy kluby, były występy w Lidze Mistrzów.

Gylfi Sigurdsson ma napędzać akcje Tottenhamu
Gylfi Sigurdsson ma napędzać akcje Tottenhamu (fot. Skysports.com)

Tottenham nie wszedł w ten sezon z biegu. Zanim rozegrana została inauguracja 17 sierpnia, już kilka tygodni trwała saga związana ze sprzedażą architekta sukcesu z poprzedniego sezonu, Garetha Bale’a. Walijczyk nie tylko samodzielnie wygrywał mecze dla „Kogutów”, ale został wybrany na najlepszego piłkarza sezonu. 100-milionowy transfer do Realu Madryt był zastrzykiem gotówki, na jaki Andre Villas-Boas czekał. Przez całe lato sprowadzono siedmiu piłkarzy, a dwóch innych wróciło z wypożyczeń. W sumie dziewięć nowych twarzy do wkomponowania do systemu, którego cała reszta uczy się już ponad rok.

Słodko-gorzkie zwycięstwa

Pierwsze dziesięć spotkań sezonu pokazuje, że zmiany wyszły drużynie na dobre. Tottenham zaliczył najlepszy początek rozgrywek w historii swoich występów w Premier League. Jest też drużyną, która obok Southamptonu straciła najmniej bramek. Czwarta lokata w tabeli, punktami ex equo z wiceliderem, kibiców powinna wprawić w zachwyt. Ci jednak są niezadowoleni, czemu dają upust podczas meczów na własnym stadionie. Andre Villas-Boas tłumaczy gorszą dyspozycję u siebie presją ze strony kibiców. Wydaje się jednak, że to rosnąca presja nie jest przyczyną, lecz skutkiem niemocy „Kogutów” na własnym stadionie. Kulminacyjnym momentem była porażka 0:3 z West Hamem United przed własną publicznością. Po stracie Garetha Bale’a oraz wobec kontuzji Aarona Lennona Villas-Boas zdecydował się na system 4-2-3-1 z odwróconymi skrzydłowymi, do którego idealnie pasowali sprowadzeni piłkarze. Do tej pory taktyka opierała się na indywidualnych akcjach Bale’a, który biegał tuż za wysuniętym napastnikiem. Bez Walijczyka ciężar gry rozłożył się na wielu zawodników, jak do tej pory, żaden z grających w trudnych momentach nie umie wziąć na siebie większej odpowiedzialności. Sam Allardyce umiejętnie wystawił do boju czterech obrońców i sześciu pomocników, czekając tylko na okazję do kontrataku. Mecz uwypuklił wszystkie słabości Tottenhamu w obecnym sezonie.

Odwiedź bloga Okno Transferowe

Nie był to wypadek przy pracy, bo sytuacja powtórzyła się w meczu z Hull City w pucharze ligi. Brakowało wykończenia akcji, ofensywni pomocnicy zbyt często przetrzymywali piłkę i decydowali się na drybling, a defensywni pomocnicy w małym stopniu angażowali się w konstruowanie akcji ofensywnych. Czyste konta muszą kosztować mniejszą kreatywnością w ofensywie. Ostatnie ligowe występy przeciwko Evertonowi oraz Hull potwierdzają tę tezę. Brakuje goli, czyli tego, o co w futbolu tak naprawdę chodzi. Tylko dzoewięć strzelonych w dziesięciu spotkaniach nie da się zrekompensować siedmioma czystymi kontami. Największa liczba dryblingów w lidze (150), druga największa średnia posiadania piłki w lidze oraz druga największa liczba strzałów na bramkę (lepszy tylko Manchester City) nie jest powodem do dumy, jeśli nie przekłada się to na szanse bramkowe oraz gole. Kibice to nie idioci, którzy w najlepszym momencie dla klubu oczekują cudów. Oni zdają sobie w zupełności sprawę, że potrzebna jest zmiana, aby nie spaść z tego wysokiego konia.

Obrona na pięć z plusem

Oczywiście nie brakuje pozytywów. Znakomicie do drużyny wkomponował się Paulinho, który jest prawdziwym liderem środka pola. To on z czwórki defensywnych pomocników gra najczęściej. Nie wiadomo, jak sytuacja by się miała, gdyby Capoue nie doznał kontuzji. To właśnie Francuz wyglądał najpewniej w tej części boiska. Wzorcowy był jego pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce przeciwko Swansea, kiedy zaliczył 63 podania (najwięcej w drużynie) z 90-procentową skutecznością, sześć udanych wślizgów, dwa przejęcia piłki i pięć (celnych!) wybić piłki ze strefy zagrożenia. Takiego występu nie miał żaden z trzech pozostałych konkurentów do miejsca w składzie. Nie zmienia to faktu, że zarówno Sandro, jak i Dembele prezentują wysoki poziom i na tej pozycji problemem jest tylko bogactwo wyboru.

W obronie bryluje Vlad Chiriches. Potrzebował aż dwóch miesięcy, żeby zadebiutować w barwach Spurs. Jednak od meczu z Anży w Lidze Europy (w której notabene Tottenham gra jak z nut) trzyma niezwykle wysoki i równy poziom, jest niemal bezbłędny w swojej grze. Jednak znakomitą postawę obrony należy zawdzięczać sile defensywnych pomocników, wysokiemu pressingowi, jaki preferuje trener, i przede wszystkim parze Dawson – Vertonghen. Nieco gorzej spisują się skrzydła, szczególnie jeśli chodzi o kontrybucję w ofensywie. W meczu z Evertonem Vertonghen, wyjątkowo wystawiony na boku, pokazał Danny’emu Rose’owi, jak powinien grać boczny obrońca „Kogutów”.

Pokręcone skrzydła, ospały sęp

Odwrócona pozycja skrzydłowych, gdzie prawonożni zawodnicy występują na lewej stronie, a lewonożni na prawej, to zagranie taktyczne zwiększające nacisk na rozgrywanie piłki w środku pola i ograniczenie dośrodkowań z linii końcowej. Jednak nie wszystkim to pasuje. O ile Townsend oraz Sigurdsson dobrze odnajdują się w tej taktyce, oddają wiele strzałów na bramkę i biorą aktywny udział w rozegraniu, tak Lennon wyglądał na zagubionego i był dla drużyny bezużyteczny w spotkaniu z Evertonem (tylko 23 podania!). Prawdopodobnie po powrocie po kontuzji Nacer Chadli będzie drugim wyborem trenera na lewym skrzydle, co zepchnie Anglika w piłkarski niebyt. Zagadką pozostaje dyspozycja Erica Lameli. W barwach Romy był absolutną gwiazdą, a w Anglii do tej pory nie może się odnaleźć. – Potrzebuję treningów, rytmu meczowego. Futbol angielski jest zupełnie inny niż ten we Włoszech – powiedział w wywiadzie dla Goal.com. – Mój moment nadejdzie i zrobię różnicę! – dodał. Jak na razie drużyna musi liczyć na talent Townsenda, który stał się w ostatnim czasie największym objawieniem sezonu, a przy okazji też reprezentacji Anglii.

Polub bloga Okno Transferowe na Facebooku

Można przyczepić się do ofensywnych pomocników. Zarówno Holtby, jak i Eriksen mają celność podań niewiele wyższą niż 80%, a do tego w nie tworzą odpowiednio wielu sytuacji bramkowych dla Roberto Soldado. Hiszpan otrzymuje niezwykle mało szans na strzał, często nie doczekawszy się podania od skupionych na dryblingu kolegów z linii pomocy. Nic dziwnego, że do dziś, poza rzutami karnymi, trafił tylko raz. W kreowaniu akcji lepiej niż młody Niemiec radzi sobie Duńczyk i to on powinien wyjść na boisko przeciwko Evertonowi. Holtby dysponuje lepszym pressingiem, ale to Eriksen ma papiery na bycie dziesiątką na miarę Maty, Silvy lub Oezila.

Jest jeszcze jeden istotny problem, mianowicie mała ruchliwość Soldado. Jeszcze w Valencii również rzadko miał kontakt z piłką, jednak tam trafiał gola za golem. Premier League to inny świat. Angielski futbol wymaga od napastnika wychodzenia do piłki, cofania się głębiej, brania udziału w konstruowaniu akcji, odgrywania i fizycznej walki z obrońcami. Jednym słowem należy grać jak Giroud lub Lukaku, piłkarze wielokrotnie tańsi od Soldado. Latem do Tottenhamu trafić mogli Negredo, Benteke i Damiao. Dziś wydaje się, że byłyby to bardziej udane transfery, bardziej pasujące do taktyki Andre Villasa-Boasa. Kibice przywołują na boisko Defoe, jednak ten nie oferuje niczego więcej niż Soldado, a w meczu z West Hamem zawiódł na całej linii. Będzie to ryzykowne stwierdzenie, ale jeśli tylko Adebayor wróci do formy, będzie on lepiej realizował rolę, jaką powinien odgrywać środkowy napastnik w zespole. Być może to powinno być rozwiązaniem na ten sezon.

Szukając rozwiązania

Postronny kibic mógłby zapytać: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Drużyna wygrywa, walczy o najwyższe cele, dominuje rywali, nie traci goli, prezentuje wyrafinowany futbol. Ponadto w kadrze znajdzie się kilku piłkarzy klasy światowej, a na każdą pozycję jest dwóch równorzędnych zawodników. Jednak z drugiej strony brakuje wykończenia akcji, a rozgrywanie piłki w nieskończoność irytuje nawet najbardziej cierpliwych kibiców. Juergen Klopp powiedział: – Żeby czerpać przyjemność z piłki nożnej, musi być tak: oni mogą wygrać, my możemy wygrać, słupek, bramkarz, obrona – to jest to, co kocham. Jeśli pierwszą drużyną, jaką bym zobaczył, będąc 4-latkiem, była Barcelona z ostatnich czterech lat – ten futbolowy spokój, wygrane 5:0, 6:0 – dziś grałbym w tenisa. Żywię głęboką nadzieję, że Andre Villas-Boas robi tylko dobrą minę do złej gry i tak naprawdę już szuka sposobu, żeby zadowolić kibiców. Być może wystarczy tylko czas i zgranie się obecnie występującej czwórki w przedniej formacji, a być może problem leży w ospałym sępie na środku ataku. Oby historia miała swój finał w meczu Ligi Mistrzów w sezonie 2014/2015.

Komentarze
Al Jazira (gość) - 11 lat temu

Po pierwsze artykuł jest ,albo słaby ,albo autor
się pomylił otóż Soldado w samej lidze trafił 3
razy. Mimo wszystko to słaby wynik ,ale jego bym nie
obwiniał. Liga Angielska to jedno ,a taktyka to
drugie. I właśnie w tym drugim gdyby więcej
byłoby prostopadłych zagrań i dośrodkowań z
pewnością Roberto trafiałby znacznie częściej.
Druga sprawa to to ,że Dembele nijak nie pasuje na
defensywnego pomocnika. Holtby to nie ten poziom ,a
Eriksen częściej powinien wypuszczać piłki
kolegom (co przecież robi świetnie). Inną sprawą
jest Lamela który niestety zawodzi ,ale mam
nadzieję ,że się poprawi. Brak lewego pomocnika
również kuje w oczy ,bo o tyle na prawej stronie
jest już niezawodny Walker. Wrażenie z pewnością
zrobił na mnie Townsend ,który jest po prostu
świetny! Niestety Gyffi w tym sezonie już tak sobie
radzi i moim zdaniem powinno się go wypożyczyć...
Copue ma kontuzję więc nie ma co mówić. Paulinho
(były gracz ŁKS-U ^^ ) gra b.dobrze i myślę ,że
ta strefa jest zabezpieczona ogólnie prócz
wspomnianej lewej strony ,to obrona to mocny punkt.
Atak zresztą też ,ale jeszcze nie ogarnięty.
Artykuł całkiem ciekawy i dobry :)

Odpowiedz
Al Jazira (gość) - 11 lat temu

Przepraszam w pierwszej linijce jest błąd
autokorekty nie słaby tylko stary powinno być :)

Odpowiedz
~hammer (gość) - 11 lat temu

O ile sie orientuje to soldado nie byl wielokrotnie
drozszy od lukaku i giroud.

Odpowiedz
Al Jazira (gość) - 10 lat temu

Lukaku kosztował 22 mln z tym ,że to gracz z serii
"nie wiadomo co to będzie" tyle ,że te 22 miliony
to w euro ... Giroud kosztował 12 mln euro ,a
Soldado 25 mln funtów

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze