Kobiecy punkt widzenia: Sprawny język piłkarzy


O tym, czym motywowane są moje piłkarskie sympatie, pisałam już nie raz. Mówiłam o wierności klubowi, o manifestowaniu osobistych przekonań na boisku czy o życiowych doświadczeniach zawodników. Świat piłki z kobiecego punktu widzenia oglądany był już z wielu perspektyw. Nigdy jednak nie patrzyłam na niego przez pryzmat swojej profesji, czyli językoznawstwa. Pytanie tylko, co może mieć piłka wspólnego z językiem polskim? Otóż okazuje się, że może mieć bardzo wiele.


Udostępnij na Udostępnij na

Z futbolem poznaję się bliżej od ponad ośmiu miesięcy. Na początku ciężko było czytać artykuły o piłce z uwagą i żywym zainteresowaniem. Wiele czasu spędzałam na studiowaniu prasy sportowej, usilnie próbując się skoncentrować na treści, bo w gruncie rzeczy niewiele rozumiałam z tej piłkarskiej terminologii. Męczyłam kolegów z redakcji tysiącem pytań o karne, spalone, rożne i wszystkie inne frapujące mnie kwestie. Chodziłam na mecze i z uwagą przyglądałam się grze, żeby w praktyce wyłapać to, co zdążyłam już pojąć w teorii. I przyznać muszę, że umiem już oglądać piłkarski pojedynek i w pełni skupić uwagę na tym, co dzieje się na boisku. Wiem już, z czego wynikają reakcje sędziów i kibiców, stopniowo zaczynam rozróżniać piłkarzy czy trenerów większości klubów ekstraklasy. Was może śmieszyć to raczkowanie, dla mnie są to milowe kroki.

Michał Żewłakow jest jednym z lepiej wypowiadających się polskich piłkarzy
Michał Żewłakow jest jednym z lepiej wypowiadających się polskich piłkarzy (fot. Wojciech Kocjan / iGol.pl)

Będąc jednak filologiem, nie potrafię wyzbyć się ani na chwilę tej zawodowej przypadłości skupiania uwagi na języku. W trakcie meczu uważnie słucham wypowiedzi komentatorów, dziennikarzy czy piłkarzy i analizuję je nie tylko pod kątem zawartości merytorycznej, ale przede wszystkim poprawności. O wpadkach komentatorów czy dziennikarzy sportowych napisano już wiele i to nie im będziemy się dziś przyglądać.

Piłkarz, walcząc o sukcesy swojej drużyny, musi liczyć się z tym, że jeśli walka ta będzie skuteczna, to przysporzy popularności nie tylko klubowi, ale i sobie samemu. Najlepsi gracze prędzej czy później stają się postaciami medialnymi, a popularność zobowiązuje.

Spróbujmy się postawić na miejscu zawodnika, który właśnie walczy w kadrze narodowej. Emocje sięgają zenitu, kibice szaleją, dobiega końca pierwsza połowa spotkania, zmęczony piłkarz schodzi z boiska. Zgrzany, zasapany, rozemocjonowany, a tu oczekuje się jeszcze od niego składnej i sensownej odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Myślę, że zebranie myśli i złożenie mądrej i poprawnej wypowiedzi w takim momencie jest co najmniej kłopotliwe… Ale na przykład taki Michał Żewłakow w przerwie meczu Polska – Grecja świetnie sobie z tym poradził. Jak więc widać – da się.

Pytanie tylko, czy jest to faktyczna sprawność językowa tego zawodnika, czy raczej tylko kwestia wprawy – rozegrał on przecież mnóstwo spotkań w reprezentacji i pewnie ciągle zadawane mu są podobne pytania, na które ma już gotowe, schematyczne odpowiedzi. Tak czy owak, myślę, że jest jednym z lepiej wypowiadających się polskich piłkarzy. Podobnie zresztą jak Piotr Polczak, który, mimo młodego wieku (za tydzień kończy 23 lata), formułuje całkiem poprawne i mądre wypowiedzi.

Jeśli już w temacie języka jesteśmy, to zawsze interesowało mnie, jak porozumiewają się z resztą drużyny zawodnicy sprowadzani z innego kraju do Polskich zespołów. Przychodząc, rzadko potrafią powiedzieć po polsku więcej niż „cześć” czy „dziękuję”, a jednak najczęściej świetnie udaje im się współpracować na boisku z pozostałymi członkami zespołu. Istnieje więc wśród graczy jakiś rodzaj porozumienia, będący ponad komunikacją werbalną, który umożliwia im rozumienie się pomimo barier językowych. Jean Pierre-Papin powiedział kiedyś, że język futbolu jest językiem uniwersalnym i obserwując obcojęzycznych piłkarzy w polskich klubach, mogę śmiało przyznać, że jest w tym stwierdzeniu sto procent prawdy.

Rok temu nie przyszłoby mi nawet do głowy, że są jakieś obszary wspólne dla futbolu i polonistyki. W życiu nie powiązałabym tych dwóch dziedzin najmniejszym nawet ogniwem, mało tego oburzałabym się na tych, którzy próbowaliby to zrobić. Całe szczęście przekonałam się, że byłby to duży błąd. Okazuje się bowiem, że istnieją ścieżki, które łączą nawet tak oddalone od siebie dziedziny jak piłka nożna i język polski.

Komentarze
gilbert3 (gość) - 15 lat temu

Nurtuję mnie jedno pytanie: Czy taka kobieta jak Pani
potrafi odnaleźć w futbolu, z którym została zbratana
jakoby "na siłę", odrobinę przyjemności?
Tak się zastanawiam czy to możliwe, bo zasady szachów
znam od prawie 30 lat, a nie potrafię obejrzeć ani
jednego pojedynku do końca.

Odpowiedz
~pig (gość) - 15 lat temu

Pamiętam do dziś, jak jeden z wykładowców tłumaczył
nam zasady słowotwórstwa na przykładzie podchwyconego
od chłopców w trampkach słowa "pierd...ć" i jak
grupie udzieliły się stadionowe emocje i rozwinęły
się języki... Analogii jest mnóstwo. Tytuł tekstu też
jakby trochę z szatni, ale... yummy :P

Odpowiedz
Marzena Gillner (gość) - 15 lat temu

Zastanawiam się, czy po moich tekstach nie widać, że
tę przyjemność odnajduję? ;) Piłka nożna od jakiegoś
czasu to dla mnie znacznie więcej niż mecz i myślę,
że raz po raz to udowadniam. Ba, coraz częściej
przekonuję się, że sam piłkarski pojedynek także może
być intrygujący :) Najpierw była frajda, znajomość
zasad przyszła potem :D

Odpowiedz
~Kuzyn (gość) - 15 lat temu

Ładnie, ale proszę Pani, może jakieś przykłady
wypowiedzi do tego.. bo po przeczytaniu czuję
niedosyt.. :-)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze