Cóż za kapitalny start Olimpii Grudziądz w nowym sezonie! Zespół trenera Mariusza Pawlaka pokazał już na samym wejściu, na co go stać, gromiąc swojego przeciwnika. Same trzy punkty może i nie byłyby wielką sensacją, ale wynik, jaki udało się uzyskać Olimpii, będzie długo pamiętany.
Specjalista od awansów – trener Mariusz Pawlak – wprowadził Olimpię na zaplecze ekstraklasy, robiąc to w fantastycznym stylu. Na tym jednak pochwały skończyć się nie mogą, ponieważ szkoleniowcowi brawa należą się również za rozgromienie solidnego zespołu z Głogowa, ale i również za to, że ta sztuka udała się przecież po prawdziwym kadrowym trzęsieniu ziemi.
Jak się okazuje, ta Olimpii kompletnie nie przeszkodziła, lecz nawet pomogła. Drużyna już w sparingach pokazywała swoje ofensywne walory, a te podkreśliła jeszcze bardziej w inaugurującym spotkaniu z Chrobrym.
Rezultat, jakim skończył się piątkowy mecz Olimpii z głogowianami, nie jest codziennością, dlatego nie może zostać on pominięty ciszą. O tym, co się stało w Grudziądzu, należy napisać więcej.
Rewolucja
Na początek trzeba opisać nieco letnie przemeblowania, jakie miały miejsce u „Biało-zielonych”, bo wydawać by się mogło, że zespół stracił swoje najważniejsze ogniwa. Takim niewątpliwie był chociażby Przemysław Kita, który mając do wyboru grę w I i II lidze, przystanął na opcję numer dwa, za którą krył się Widzew. Samego zawodnika nie odstraszyła nawet konkurencja w postaci Marcina Robaka czy Łukasza Wolsztyńskiego.
Przemysław Kita był obserwowany przez Podbeskidzie, ale został właśnie piłkarzem Widzewa Łódź. W poprzednim sezonie 25-letni napastnik strzelił 11 goli w drugoligowej Olimpii Grudziądz.
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) June 4, 2019
Z Grudziądzem pożegnał się również Wojciech Muzyk, chwalony przez wszystkich za swoje występy między słupkami. Młody golkiper zdecydował się na krok, a właściwie skok do klubu z wyższymi aspiracjami – Legii Warszawa. Z pozostania w Olimpii zrezygnowali także niezwykle doświadczeni Marcin Kaczmarek czy Aghwan Papikyan, ale znaleziono ich następców.
Jeden z nich już na dzień dobry stał się ulubieńcem trybun, zaliczając w swoim debiucie hat tricka, ale dwaj pozostali strzelcy podobnie jak Omran Haydary, także idąc drogą wyznaczoną przez Afgańczyka, pokazali klasę w nieco mniejszym stopniu, również zaliczając po trafieniu.
Jak się więc okazuje, burzliwe okno transferowe nie musi koniecznie działać negatywnie, nawet gdy do roszad zachodzi u góry, w zarządzie klubu, bo i stanowisko prezesa objęła inna osoba.
Z karabinem maszynowym w nodze
Przypuszczalnie dobrym ruchem transferowym miał okazać się wspomniany Haydary, jednak mało kto chyba wyobrażał sobie, że Afgańczyk ten tak fantastycznie wejdzie w nowe dla siebie rozgrywki. 21-letni zawodnik to prawdziwa perełka wyłowiona przez Olimpię niczym złota rybka z bajki, która spełnia trzy życzenia, jakimi można nazwać gole.
OMRAN HAYDARY mów @_1liga_ DZIEŃ DOBRY❗️
➡️https://t.co/w5yg5oQFsv pic.twitter.com/zPEFQv7nzF
— Olimpia Grudziądz (@GKSOlimpia) July 26, 2019
Na jego strzeleckie popisy długo w Grudziądzu kibice czekać nie musieli. Ten już otworzył ogień w 24. minucie, by rannego rywala ukąsić drugi raz zaledwie osiem minut później. Napastnik z holenderskim obywatelstwem nie zamierzał zadowalać się jedynie dwoma trafieniami, zatem postanowił dołożyć i jeszcze jedno.
https://www.youtube.com/watch?v=nqAZvJuBmaA
Potem za nim poszli koledzy, znęcając się nad nieporadnym tego dnia przeciwnikiem i pokonując go różnicą pięciu goli. I tym oto sposobem nowy idol trybun szkolony w Holandii usadowił swój nowy klub na pierwszym miejscu w tabeli. Teraz tylko czekać na jego kolejne piłkarskie show.
Nieudany start Djurdjevicia
Wciąż frycowe jednak płaci Ivan Djurdjević, który zbiera doświadczenie na ławce trenerskiej. Były już piłkarz Lecha Poznań, tym razem po raz pierwszy prowadząc Chrobrego, dostał ważną lekcję futbolu, z której jak najszybciej będzie musiał wyciągnąć wnioski. Jego wiedza gry w obronie nie wystarczyła bądź została źle przekazana i jego zawodnicy już na samym początku zostali zbici.
Nie od razu jednak Kraków zbudowano, a w tym przypadku inne ważne historycznie miasto dla Polski – Głogów. Warto zaznaczyć, że Ivan Djurdjević buduje niemal od początku formację defensywną, w której nie brakowało zmian.
Lukę trzeba było załatać choćby na lewej stronie obrony, na której nie ma już Kamila Pestki, młodzieżowego reprezentanta Polski. Serb również postanowił budować obronę w oparciu o nowo pozyskanych Łukasza Górę czy Marcela Ziemanna, więc takie założenia z pewnością wymagają czasu.
Oczywiście ten fakt nie może usprawiedliwiać klęski szkoleniowca głogowian, bo i rywal także bardzo się zmienił w porównaniu z poprzednim sezonem.
W młodych Polaków odziani
Mecz I kolejki Fortuny I Ligi należy wspominać nie tylko ze względu na kapitalne widowisko z dużą liczbą goli, ale również warto zapamiętać kilka nazwisk. Zarówno Olimpia, jak i Chrobry zamierzają dbać o swoich, dając im możliwość zbierania doświadczenia na boisku, ponieważ to praktyka uczy najlepiej, a nie oglądanie wyczynów starszych kolegów.
Goście wystawili w składzie praktycznie samych Polaków, nie licząc Niemca – Marcela Ziemanna. W dodatku nie brakowało w zespole zawodników mających przed sobą wiele lat kariery. Bardziej co prawda z multikulturową kadrą wyszła Olimpia, ale większość i tak stanowili Polacy, głównie perspektywiczni.
Najstarszy z nich, 27-letni Ariel Wawszczyk, daleki jest raczej od przejścia na emeryturę. Zespół trenera Pawlaka, to głównie młodzież, w której roi się od 23-latków, a swoje miejsce zyskują też młodsi. Zapewne w niedalekiej przyszłości Jakub Lemanowicz, Damian Ciechanowski, Maciej Kona, Jakub Łukowski czy z drugiej strony Damian Kowalczyk bądź Adam Antochow będą otwierać listę życzeń niejednego pracodawcy.
To wydaje się tylko kwestią czasu. Obaj trenerzy wiedzą, jak szlifować swoich zawodników, pierwszy mecz sezonu pokazał, że lepiej to idzie szkoleniowcowi Olimpii, nie ma co jednak przekreślać Serba, który z czasem może osiągać zdecydowanie lepsze wyniki.