Klątwa pucharowa w Bundeslidze


Niemieckie rewelacje z kłopotami po świetnych sezonach

24 lipca 2017 Klątwa pucharowa w Bundeslidze

W ciągu ostatnich dziesięciu lat w Niemczech zdarzało się, że do europejskich pucharów awansowały nieoczekiwane drużyny. Wykorzystały one potknięcia większych firm i spełniały swoje marzenia. Niestety często ten wyskok po roku zamieniał się w niepokój, a nawet koszmar. Czy nadchodzący sezon przyniesie złamanie reguły?


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy patrzy się na tytuł pierwszy raz, można się zastanawiać, co autor miał na myśli. Jaka klątwa? Przecież Bayern Monachium utrzymuje się w gronie najlepszych drużyn. Borussia Dortmund potrafi rywalizować z czołowymi zespołami Europy jak równy z równymi. W ciągu ostatnich lat Bundesliga skoczyła w rankingu ligowym w górę, dzięki czemu dostała cztery miejsca w Lidze Mistrzów. Inne ekipy jak np. Bayer Leverkusen, Wolfsburg czy Schalke w najlepszych europejskich rozgrywkach grały przyzwoicie. O co chodzi? A o niespodzianki. Mniejsze drużyny mające rewelacyjne/historyczne sezony i zaliczające się do pucharów. Po wielkim świętowaniu nadchodzi koszmar.

Europejskie puchary kłopotami w lidze

Powyższy wykres świetnie pokazuje, jak walka na trzech frontach odbija się na pozycji ligowej drużyn o węższej kadrze piłkarskiej i kieszeni. W sezonie 2008/2009 do Ligi Europy awansowała Hertha BSC. Po kilka latach zajmowania miejsca w środku tabeli ekipa z Berlina walczyła nawet o miejsce w Lidze Mistrzów. Do szczęścia zabrakło jej zaledwie jednego punktu. Rok później piłkarze ze stolicy Niemiec wygrali w eliminacjach LE z Brondby, następnie zajęli drugie miejsce w grupie – za przeciwników mieli Sporting, Heerenveen oraz łotewski Ventspils. W 1/16 LE zagrali przeciwko Benfice Lizbona, w wyniku czego zremisowali u siebie 1:1 i przegrali na wyjeździe 1:4. W Europie wyglądało to godnie, ale „Stara Dama” w Bundeslidze mocno dołowała. Zakończyło się to spadkiem z ligi. Polskim kibicom ten sezon utkwił w pamięci z innego powodu. Właśnie wtedy Łukasz Piszczek został przesunięty na prawą obronę i po dobrym sezonie (indywidualnym) przeniósł się do Borussii Dortmund.

W sezonie 2010/2011 do europejskich pucharów udało się awansować rewelacyjnemu 1. FSV Mainz 05. W ekipie z Moguncji objawili się kibicom Bundesligi tacy piłkarze jak Andre Schuerrle czy Lewis Holtby. Pierwszy z nich był najlepszym strzelcem drużyny, a drugi – najlepszym asystentem. Przygoda Mainz w europejskich pucharach była krótka. Jeden dwumecz w ramach ostatniej rundy eliminacji do Ligi Europy zakończony porażką 3:4 po karnych z rumuńskim Gaz Metan (0:1, 1:0). Może gdyby Schuerrle i Holtby zostali w Moguncji, byłoby lepiej też w lidze, gdzie rywalizację zakończono na 13. miejscu.

W sezonie 2012/2013 w Bundeslidze nieco nieoczekiwanie dwie drużyny zakwalifikowały się do europejskich pucharów. Pierwszą z nich był SC Freiburg. Podobnie jak z Herthą parę oczek dzieliło go od gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W następnym sezonie piłkarze zagrali bezpośrednio w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie zajęli 3. miejsce – za rywali mieli Sevillę, Slovan Liberec oraz Estoril. Do awansu zabrakło im niewiele, bo tylko trzech punktów. W lidze nie było tak kolorowo, jak rok wcześniej. Zajęli ostatecznie 13. miejsce.

Eintracht Frankfurt to druga niespodzianka z sezonu 2012/2013. Zespół awansował do europejskich pucharów, w których zaprezentował się naprawdę ze świetnej strony. Najpierw w eliminacjach zawodnicy pokonali Qarabach, a potem w fazie grupowej zdobyli aż 15 punktów! Za rywali mieli Maccabi Tel Aviv, APOEL i Bordeaux. Na wiosnę w 1/16 LE zmierzyli się z FC Porto. Dwumecz między tymi ekipami był jedną z lepszych rywalizacji w całym sezonie. 2:2 i 3:3 u siebie spowodowały pożegnanie „Orłów” z europejskimi rozgrywkami. W Bundeslidze niestety nie szło tak dobrze. Piłkarze Eintrachtu grali jakby na blokadzie, dodatkowo pojawiła się seria meczów bez wygranej w lidze. Ostatecznie zakończyli zmagania ligowe na 14. miejscu.

W sezonie 2014/2015 historyczny awans do europejskich pucharów wywalczył FC Augsburg. Ta drużyny, od kiedy tylko pojawiła się w Bundeslidze, jest skazywana na spadek, a zawsze idzie na przekór ekspertom. Zajęcie piątego miejsca dało jej od razu awans do fazy grupowej. W niej udało się wyjść z drugiej lokaty, a rywalami niemieckiej drużyny byli Athletic, Partizan i AZ. W 1/16 LE piłkarze zmierzyli się z Liverpoolem, któremu ulegli w dwumeczu stosunkiem 0:0 i 0:1. W Bundeslidze nie szło tak kolorowo, a dodatkowo był to wtedy bardzo ciasny sezon. Augsburg zajął 12. miejsce, ale miał tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

Sezon 2015/2016 ponownie dał radość kibicom Mainz. Drugie podejście do europejskich pucharów, tym razem bez eliminacji. Od razu faza grupowa, gdzie za przeciwników niemiecka ekipa dostała Saint-Etienne, Anderlecht oraz Gabalę. Ostatecznie piłkarze z Moguncji nie wywalczyli awansu, a zabrakło im dwóch punktów do wyprzedzenia Belgów. Podobnie jak za pierwszym podejściem, tak i teraz, znowu po awansie do pucharów, przyszły kłopoty w lidze. Znacznie większe niż ostatnim razem, bo Mainz ocierało się o spadek. Ostatecznie udało się zająć 15. miejsce, ale baraży uniknęli tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. HSV miało tyle samo punktów.

Zapowiada się na powtórkę?

Sezon 2016/2017 w Bundeslidze przyniósł wiele niespodzianek. Zwłaszcza na górze tabeli. Po pierwsze zobaczymy w tym roku w Lidze Mistrzów RB Lipsk, a w eliminacjach do tych rozgrywek zagra TSG 1899 Hoffenheim. W fazie grupowej Ligi Europy pojawi się 1. FC Koeln, a w eliminacjach w czwartek zacznie swoją przygodę SC Freiburg. Jeżeli chodzi o wymienione wyżej drużyny, to poza ostatnią nie ma obaw o zawodzenie w lidze niemieckiej. Ekipa z koncernu Red Bulla jest bardzo dobrze zarządzana, a dodatkowo nikt z kluczowych zawodników nie odszedł. „Wieśniaki” pod wodzą Juliana Nagelsmanna udowodniają, że stać ich na wszystko, a „Kozły” budują z roku na rok coraz solidniejszą drużynę pod kierownictwem dyrektora sportowego Joerga Schmadtke.

SC Freiburg to drużyna, która może dalej dzierżyć klątwę europejskich pucharów. Co prawda trzeba oddać honory, że jako beniaminek potrafiła zająć miejsce premiujące występem w eliminacjach Ligi Europy. Trener Christian Streich pamięta doskonale wcześniejsze podejście ekipy z Badenii-Wirtembergii, bo był to wtedy jego pierwszy sezon w roli samodzielnego trenera Freiburga. Teraz stoi przed nim jeszcze trudniejsze zadanie.

Najbardziej zabolała sprzedaż dwóch kluczowych piłkarzy. Do Borussii Dortmund przeniósł się Maximilian Philipp za 20 mln euro. Jaki ten gracz ma potencjał, można było zobaczyć podczas tegorocznych Mistrzostw Europy U-21 w Polsce. Drugą stratą jest najlepszy w Freiburgu w klasyfikacji asyst Vincenzo Grifo, który przeszedł do Borussii Moenchengladbach za 8 mln euro. Resztę ważniejszych graczy udało się zatrzymać w drużynie.

Teraz „Bryzgowijskich Brazylijczyków” czeka walka na trzech frontach. Głównym grzechem niespodziewanych reprezentantów Niemiec w europejskich pucharach była wąska kadra. Niestety zapowiada się na to, że w Freiburgu będzie tak samo. Za dużo wzmocnień nie ma, a klub cały czas stawia głównie na młodzież. Wychodzi z tego oczywiście na plus finansowo, ale aby pogodzić walkę w Bundeslidze i europejskich pucharach, trzeba większego grona wartościowych zawodników. Mimo złych prognoz cały czas jest zaufanie do trenera, sztabu i strategii budowy drużyny.

Kapustka z dużym kredytem zaufania

Dla polskich kibiców najważniejsza jest kwestia nowego nabytku Freiburga, czyli Bartosza Kapustki. Polski skrzydłowy został wypożyczony z drużyny Leicester. Niektórzy mogą zachodzić w głowę, dlaczego wybrał akurat tę drużynę. Odpowiedź jest prosta – Christian Streich. Trener niemieckiej ekipy osobiście zabiegał o Polaka. W rozmowie z nim przekonał Kapustkę do transferu i zapowiedzi regularnej gry. Sam Streich podkreślał, że chce przywrócić reprezentantowi Polski radość gry. Razem z nią ma wrócić zawodnik, który czarował w ekstraklasie i miał pewną pozycję dżokera w kadrze Adama Nawałki.

Czy Kapustka z miejsca wejdzie do pierwszego składu? Wszystko zależy tylko od tego, jak szybko wróci do pełni sił. Na niedawno zakończonych Mistrzostwach Europy U-21 w Polsce w pierwszym miejscu „Kapi” doznał kontuzji już w pierwszym spotkaniu. Jej efekty są odczuwalne jeszcze do dziś. W tygodniu Freiburg grał sparing, w którym to Polak wyszedł w pierwszej jedenastce, ale boisko opuścił po 30 min. Pierwszy ważny mecz odbędzie się już w czwartek. Początkowym rywalem Freiburga w eliminacjach do Ligi Europy będzie NK Domzale. Jeżeli forma Kapustki urośnie w takim tempie jak nauka niemieckiego, to nie ma czego się obawiać i należy czekać na jak najszybszy debiut Polaka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze