Kilka słów z Rosji: Zderzenie kulturowe Ruuda G.


Już od kilku lat Rosja jest popularnym celem przenosin piłkarzy i trenerów, zarabiających do tej pory w Europie Zachodniej. Wysokie pensje i coraz lepsza infrastruktura przyciągają za naszą wschodnią granicę kolejne znane nazwiska. Czasami jednak okazuje się, że między przybyszem z Zachodu a tubylcami rozciąga się niewidoczna bariera kulturowa, o czym ostatnio przekonał się Ruud Gullit.


Udostępnij na Udostępnij na

Co do tego, że Ruud Gullit był wielkim piłkarzem, nie ma wątpliwości chyba żaden fan futbolu. Złoty medal mistrzostw Europy w 1988 roku, trzy mistrzostwa Holandii, trzy mistrzostwa Włoch, dwa wygrane Puchary i Superpuchary Europy – to tylko część trofeów, jakie zgarnął Holender. Jak wielu kolegów z boiska, Gullit zapragnął kontynuować przygodę z piłką, tym razem w roli trenera. To był jednak błąd, gdyż w czasie swej pracy z Chelsea Londyn, Newcastle United, Feyenoordem Rotterdam i Los Angeles Galaxy Holender zdołał wywalczyć tylko jedno mistrzostwo Anglii. Nic więc dziwnego, że w styczniu tego roku legenda „Oranje” postanowiła skorzystać z okazji otrzymanej przez właściciela Tereka Grozny, Ramzana Kadyrowa, i przenieść się do Czeczenii.

Gdy Ruud Gullit podpisywał umowę z Terekiem, zapowiadał, że zamierza doprowadzić ten klub na szczyt tabeli ligi rosyjskiej. Pomóc w tym miały transfery, które Holender zaplanował. Do Groznego mieli przybyć m.in. Milan Baros i Mbark Boussoufa, jednak zakupy czeczeńskiego klubu ograniczyły się do Musawengosiego Mguniego i Piotra Polczaka. Rezultaty osiągane przez Tereka nie mogły zadowolić Ramzana Kadyrowa, w rezultacie czego ekscentryczny prezydent Czeczenii postanowił się pozbyć holenderskiego szkoleniowca. Pożegnanie obu panów dalekie jednak było od zasad dobrego wychowania.

Przez ostatnie dwa tygodnie na łamach holenderskiej i rosyjskiej prasy trwała prawdziwa wojna między Gullitem i Kadyrowem. Ten pierwszy narzekał na brak transferów, apodyktycznego szefa oraz życie codzienne w Groznym. Rozżalony Holender twierdził, że nie może zaprosić znajomych, gdyż w Czeczenii nie ma nawet odpowiednich lokali. Riposta Kadyrowa była błyskawiczna. Władca absolutny Tereka pominął dwa pierwsze zarzuty Gullita, gładko przechodząc do trzeciego. W specjalnym oświadczeniu zganił swojego podwładnego za brak kompetencji oraz niemoralny styl życia. Ten sam Ramzan Kadyrow, który jeszcze kilka miesięcy temu wychwalał Holendra pod niebiosa, teraz stwierdził, że nadaje się on do prowadzenia nocnego klubu, a nie drużyny piłkarskiej. Chlebodawca Piotra Polczaka nie omieszkał przy tym odwoływać się do tradycji islamu.

Gullit nie może jednak narzekać na swój los. Za trzy zwycięstwa w trzynastu meczach ligowych Tereka zainkasował sumę przekraczającą milion euro, a Kadyrow zapewne wypłaci mu równie sowite odszkodowanie. Zresztą motywacja Holendra do pracy w Groznym była jasna już wtedy, gdy rozpoczynał on swą pracę z Terekiem. – Nie będę zaprzeczał, że do przyjazdu do Czeczenii skłoniły mnie znakomite warunki finansowe – powiedział w marcowym wywiadzie dla „Guardiana” Ruud Gullit.

Cóż, Ramzan Kadyrow nie po raz pierwszy srogo przepłacił za trenera lub zawodnika. Temu lubującemu się w luksusowych samochodach oraz futbolu politykowi marzy się stworzenie w Groznym nowej piłkarskiej potęgi. Rzeczywistość okazuje się jednak dużo bardziej bolesna i Terek znów będzie walczył o utrzymanie, a nie awans do europejskich pucharów. Jako że Kadyrow jest znany ze swej rozrzutności, możemy być pewni, że przez piękny, nowy stadion w stolicy Czeczenii przewinie się jeszcze sporo „fachowców” pokroju Gullita. Wszak kto bogatemu zabroni trwonić jego własne pieniądze?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze