Kilka słów z Rosji: Spartak na zakręcie


Cierpliwość fanów Spartaka Moskwy została w ubiegłym tygodniu wystawiona na ciężką próbę. We wtorek ich ulubieńcy uporali się w kiepskim stylu z trzecioligowym Metalurgiem Lipieck, z którym przyszło im rywalizować w krajowym pucharze, natomiast w sobotę musieli uznać wyższość ligowego przeciwnika, Rubinu Kazań. Gra podopiecznych Walerego Karpina nie napawa optymizmem i na Łużnikach już wkrótce może dojść do poważnych zmian.


Udostępnij na Udostępnij na

Po bardzo udanym dla „Miaso” poprzednim sezonie Premier Ligi, w którym ekipa dowodzona przez Walerego Karpina wywalczyła wicemistrzostwo kraju, wśród działaczy i sztabu szkoleniowego Spartaka zapanował przesadny optymizm. Uznali oni, że drużyna nie wymaga poważnych wzmocnień i zimą sprowadzili na Łużniki tylko czterech graczy, wśród których trudno znaleźć gwiazdę choćby pokroju Aleksa, który trafił do stołecznego klubu rok wcześniej. Czerwone koszulki przywdziali Aleksandr Szeszukow, Marek Suchy, Nikola Drincić i Ari.

Welliton sam jeden nie poradzi sobie ze strzelaniem bramek
Welliton sam jeden nie poradzi sobie ze strzelaniem bramek (fot. FTBL.com)

Pierwszy z tego grona, Aleksandr Szeszukow, póki co wsławił się jedynie otrzymaniem czerwonej kartki w swym ligowym debiucie, kiedy to Spartak został pokonany w derbach Moskwy przez Dynamo. Reprezentant czeskiej młodzieżówki Marek Suchy ma spory potencjał, ale w starciach z silniejszymi rywalami (co dobrze pokazała sobotnia konfrontacja z Rubinem) często bywa bezradny. Nikola Drincić w trakcie okresu przygotowawczego nabawił się poważnej kontuzji kolana i do dziś nie może być brany przy ustalaniu składu Spartaka. Brazylijczyk Ari został sprowadzony do zespołu wicemistrza Rosji jako uzupełnienie w linii ataku, ale pod nieobecność Wellitona nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za strzelanie bramek. Nic więc dziwnego, że wzmocnienia „Miaso” prezentują się dość blado choćby przy Keisuke Hondzie.

Walery Karpin, który jeszcze kilka miesięcy temu był noszony w Moskwie na rękach, teraz coraz poważniej zastanawia się nad sensem swojej misji. Jego drużyna zajmuje siódme miejsce w lidze i do prowadzącego Zenitu Sankt Petersburg traci już czternaście punktów. Na domiar złego w dwóch ostatnich spotkaniach Premier Ligi, gracze „Miaso” schodzili z boiska pokonani. Karpin w wywiadach prasowych zapowiadał spektakularne transfery, jednak próby pozyskania np. Aidena McGeady’ego spełzły na niczym. Skład Spartaka na kilka tygodni przed rozpoczęciem walki w fazie grupowej Ligi Mistrzów prezentuje się, mówiąc delikatnie słabo i jeśli na Łużniki w najbliższym czasie nie trafi dwóch-trzech klasowych piłkarzy, to przygoda moskiewskiego klubu z tymi rozgrywkami skończy się po sześciu spotkaniach.

W zaległym spotkaniu 11. kolejki ligi rosyjskiej zawodnicy Spartaka w końcu zgarnęli komplet punktów, pokonując Sibir Nowosybirsk 5:3. O ile trzeba powiedzieć, że przednie formacje „Miaso” zagrały skutecznie i widowiskowo to jednocześnie na słowa nagany zasługuje obrona. Walery Karpin wreszcie posadził na ławce popełniającego liczne błędy Sosłana Dżanajewa, ale jego zmiennik Siergiej Piesjakow również zawalił jedną bramkę. Doświadczeni stopery Martin Stranzl i Martin Jiranek najlepsze lata gry mają już za sobą, a jeśli nie radzą sobie z piłkarzami beniaminka ligi rosyjskiej, to w Champions League może być jeszcze gorzej.

Kogo Spartak musi kupić? Priorytetami dla włodarzy moskiewskiego klubu muszą być środkowy napastnik i stoper. Co prawda Ari strzelił Sibirowi dwie bramki, jednak nie jest to klasyczny snajper, a „Miaso” od czasu sprzedania Romana Pawliuczenki do Tottenhamu przed dwoma laty mają w składzie tylko Wellitona. Linia pomocy nie wymaga wielkich wzmocnień, ponieważ mistrz Alex i jego uczeń Żano Ananidze dobrze kierują tą formacją. Karpin powinien natomiast zażądać zakupu co najmniej jednego obrońcy, który wzmocniłby rywalizację w zespole. Co do bramkarza tu niewiele może się zmienić. Stipe Pletikosa nie gra, ponieważ jednocześnie na boisku może przebywać sześciu cudzoziemców, a ci są potrzebni w polu. Sosłan Dżanajew musi popracować nad koncentracją i wystrzegać się dotkliwych dla zespołu pomyłek. Tylko wówczas młody Rosjanin może być uważany za godnego następcę Chorwata.

Spartak Moskwa ostatni raz sięgnął po mistrzostwo kraju przed dziewięcioma laty, co jak na drużynę tej klasy jest wielką porażką. Na wygranie ligi kibicom Spartaka przyjdzie czekać jeszcze dłuższy czas, ale przez te kilkanaście miesięcy na Łużnikach wiele może się zmienić. Największą nadzieją na rychłe sukcesy „Miaso” są młodzi gracze tego zespołu: 22-letni Marek Suchy, 17-letni Żano Ananidze, 20-letni Jewgienij Makiejew, 21-letni Siergiej Parszywliuk i 19-letni Paweł Jakowlew. Tego potencjału nie wolno zmarnować, ale jednocześnie w drużynie musi się znaleźć kilku ogranych zawodników, klasą nieodbiegających od tych, którzy biegają po boiskach w koszulkach Zenitu, Rubinu czy CSKA.

Najnowsze