Lech Poznań przygodę z Pucharem UEFA zakończył na 1/16 finału. Odpadł po porażce 1:2 z Udinese Calcio, choć do przerwy prowadził w rewanżowym spotkaniu z Włochami 1:0. Dziś na lotnisku Ławica w Poznaniu piłkarzy witała skromna grupka kibiców, którzy nieśmiałymi oklaskami starali się pocieszyć zasmuconych Lechitów.
Samolot czarterowy z Triestu zameldował się w stolicy Wielkopolski kilka minut po 13, a jako pierwszy w drzwiach hali odpraw stanął Semir Stilić. Tuż za nim wyszedł Manuel Arboleda, który przechodząc obok kibiców powiedział tylko – „ Niestety”.

Na ustach prawie wszystkich kibiców po wczorajszym spotkaniu jest rezerwowy obrońca Marcin Kikut, który popełnił tragiczny w skutkach błąd, po którym zespół z Udine strzelił zwycięskiego gola. – Przy stanie 1:1 w końcówce meczu chcieliśmy postawić wszystko na jedną kartę i rzuciliśmy się do ataku, niestety to spowodowało, że naraziliśmy się na groźne kontrataki Włochów – mówił antybohater meczu, który kilkadziesiąt sekund przed pechową interwencją mógł zostać bohaterem, ale zmarnował świetną okazję do oddania strzału na bramkę Udinese. – Zdaję sobie sprawę, że bardzo mocno zawaliłem tego drugiego gola. Tym bardziej szkoda, bo po rewelacyjnej w naszym wykonaniu pierwszej połowie awans był naprawdę blisko – dodał zasmucony.
– W pierwszej odsłonie naprawdę zagraliśmy super i na pewno nie jesteśmy z tego zadowoleni, że druga nam nie wyszła. Myślę, że gdybyśmy grali konsekwentnie cały mecz tak jak przed przerwą, to wywalczylibyśmy ten awans – próbował wyjaśnić przyczyny słabszej postawy w drugiej odsłonie czwartkowego meczu Grzegorz Wojtkowiak. – Mieliśmy się cofnąć po zmianie stron, czekać na kontratak i grać blokiem. Troszeczkę nam to nie wyszło – tumaczył popularny Dyzio.
Kolejorza czeka więc teraz rywalizacja o ligowy prymat oraz walka w rozgrywkach Pucharu Polski. – Czekają nas teraz bardzo ważne i trudne mecze w lidze oraz w krajowym pucharze i na tym musimy się skoncentrować – dodał Wojtkowiak.
Pierwszy wiosenny mecz w ekstraklasie Lech rozegra w Bełchatowie. – Nie możemy sobie pozwolić na żadną utratę punktów, to będą równie trudne miesiące, ale mam nadzieję, że zwieńczone sukcesem – zapowiada Robert Lewandowski, który wczoraj grał 90 minut z urazem, bowiem po pierwszym spotkaniu z Udinese miał rozciętą stopę i lekarze założyli mu aż osiem szwów. – Emocje nie pozwalały mi w ogóle myśleć o bólu, także w ogóle mi to nie przeszkadzało – zakończył młody napastnik Kolejorza.
Wiadomo że Smuda to dobry trener . Ale nie wiem
dlaczego on jest tak zaślepiony . Jak można takich
zawodnków brac.Napastników mamy , pomocników również
. Ale obrony to wcale.
Niedość że Turina broni bardzo niepewnie oraz ten
bramkarz moim zdaniem nie umie wychodzic do piłki ,
Oprócz Arboledy i djurdjevicia to kikut , wojtkowiak
(reprezentant polski) Boscacki i jescze z pomocników
wilk to do wywalenia moze na poziom ligowy dobrze
grają ale na puchary to niestety trzeba duzo leprzych
zawodników . NIESTETY BEZ KASY NIE MA DOBRYCH
ZAWODNIKÓW
KASA SIE NAJBARDZIEJ TERAZ LICZY NIŻ BARWY KLUBOWE
NIESTETY YO JEST SMUTNE ALE PRAWDZIWE