Ruch Chorzów po rozegraniu czterech spotkań w dalszym ciągu jest czerwoną latanią ligi z tą różnicą, że na koncie podopiecznych Jacka Zielińskiego jest już jeden punkt i jeden zdobyty gol. Marcin Kikut w pomeczowej rozmowie nie ukrywa, że jego zespołowi zabrakło w starciu z Koroną szczęścia. Jednak rozumie także rozgoryczenie kibiców Ruchu.
Jak ocenia Pan mecz w Waszym wykonaniu?
Mecz był przyzwoity. Zrobiliśmy wszystko, aby to spotkanie wygrać i uważam, że z tych czterech meczów, które rozegraliśmy, to spotkanie z Koroną było najlepsze w naszym wykonaniu. Zabrakło szczęścia, niestety nie udało się nam wykorzystać rzutu karnego. Kilka sytuacji stworzyliśmy. Korona praktycznie wybijała piłkę. Była zamknięta na własnej połowie, więc nie można nam zarzucić, że rywale nas stłamsili czy cofnęli do defensywy. Było wręcz przeciwnie. Próbowaliśmy wszelkimi sposobami, jednak drugiej bramki nie udało się strzelić.
Wyszliście na mecz z Koroną bardzo ofensywnie.
Takie były założenia po trzech porażkach. Graliśmy w końcu u siebie i chcieliśmy zagrać ofensywnie do przodu. Chcieliśmy grać o pełną pulę i o tę pełną pulę graliśmy, ale nie udało się w końcowym rozrachunku wygrać.
Kibice w Chorzowie są wymagający i po meczu wyrazili swoją dezaprobatę paroma mocnymi słowami. Jak się Pan do tego odniesie?
Nie do końca słyszałem. Na pewno są rozgoryczeni. Wicemistrz Polski jest na ostatnim miejscu, więc mają do tego prawo. My jednak musimy wbrew wszelkim okrzykom zrobić swoje na boisku, wygrywać mecze i wówczas będą nas na pewno głośno dopingowali. To jest sport, to jest normalne. Wiadomo, że jak coś się nie układa, to my na boisku jesteśmy jedną drużyną, musimy sobie pomagać. Natomiast kibice mają prawo czuć rozgoryczenie.
Jak ocenia Pan sytuację, po której sędzia podyktował rzut karny?
Wydaje mi się, że był rzut karny. Słuszna decyzja, szkoda, że nie udało się go wykorzystać.
Czy już wcześniej było ustalone, kto podchodzi do rzutu karnego, czy na boisku o tym zdecydowano?
Marek już wcześniej został wytypowany i do niego podszedł.
Z Chorzowa – Łukasz Pawlik/iGol.pl